Wszystkie nasze czyny niosą z sobą jakieś konsekwencje. To czy okazują się one dobre lub złe dla nas i naszego otoczenia, tak naprawdę widzimy po upływie czasu. Gorzej jeśli ktoś posiadłby zdolność cofania się w czasie o kilka minut, godzin lub dni. Wtedy taka osoba mogłaby zmieniać pewne wydarzenia, jednak nadal każda działanie takiej osoby niosłoby z sobą konsekwencje. Jest akcja, musi zajść reakcja. Należy więc postawić pytanie, jak daleko jesteśmy się gotowi posunąć i ile czasu zmarnować na błahostki, zanim zaczniemy dojrzale korzystać z podarowanego nam czasu.
Temat skoków w czasie, nawiązania do chaosu i tak dalej, nie jest nowy. Ostatnio miałem z nim do czynienia w świetnym serialu anime "Miasto beze mnie", który powstał na bazie mangi "Erased". W "Dziewczynie skaczącej przez czas" mamy jednak znacznie bardziej wesołe i luźne podejście do tego tematu niż we wspomnianym wcześniej tytule, który w praktyce jest kryminałem. Tutaj to prosta opowieść obyczajowa o licealistce, która odkryła, że może cofnąć się w przeszłość i tylko w przeszłość. Dziewczyna jest roztrzepana, wiecznie się spóźnia, ma dwóch przyjaciół, z którymi się droczy i ciotkę przezywana przez bliskich Czarownicą. Innymi słowy - nie jest nikim nadzwyczajnym. Do tego w dniu w którym po raz pierwszy cofa się w czasie prześladuje ja straszny pech. Stara się więc go zniwelować, korzystając beztrosko z życia i nie zważając na konsekwencje swoich czynów. A te potrafią być miażdżące.
Sytuacja staje się ciekawsza, gdy nasza bohaterka zaczyna powoli rozumieć, że nic w naturze nie pozostaje obojętne. Każda akcja budzi reakcję. Każdy skok, każda zmiana musi mieć zatem jakąś odpowiedź, a nie zawsze jest ona pożądana. Innymi słowy - im bardziej mieszamy w przeszłości, tym większy bałagan otrzymamy w przyszłości. Nie powiem, aby scenariusz mnie czymkolwiek zaskoczył, ale miło się to czytało. Do tego puenta podana nam na srebrnej tacy w epilogu jest bardzo trafna i potrafi zapaść w pamięci. Chciałbym kiedyś obejrzeć anime na podstawie tej mangi, bo zapewne musi być na swój sposób urocze. Może kiedyś nadarzy się okazja, a tymczasem zachęcam do zapoznania się z tym komiksem.
Temat skoków w czasie, nawiązania do chaosu i tak dalej, nie jest nowy. Ostatnio miałem z nim do czynienia w świetnym serialu anime "Miasto beze mnie", który powstał na bazie mangi "Erased". W "Dziewczynie skaczącej przez czas" mamy jednak znacznie bardziej wesołe i luźne podejście do tego tematu niż we wspomnianym wcześniej tytule, który w praktyce jest kryminałem. Tutaj to prosta opowieść obyczajowa o licealistce, która odkryła, że może cofnąć się w przeszłość i tylko w przeszłość. Dziewczyna jest roztrzepana, wiecznie się spóźnia, ma dwóch przyjaciół, z którymi się droczy i ciotkę przezywana przez bliskich Czarownicą. Innymi słowy - nie jest nikim nadzwyczajnym. Do tego w dniu w którym po raz pierwszy cofa się w czasie prześladuje ja straszny pech. Stara się więc go zniwelować, korzystając beztrosko z życia i nie zważając na konsekwencje swoich czynów. A te potrafią być miażdżące.
Sytuacja staje się ciekawsza, gdy nasza bohaterka zaczyna powoli rozumieć, że nic w naturze nie pozostaje obojętne. Każda akcja budzi reakcję. Każdy skok, każda zmiana musi mieć zatem jakąś odpowiedź, a nie zawsze jest ona pożądana. Innymi słowy - im bardziej mieszamy w przeszłości, tym większy bałagan otrzymamy w przyszłości. Nie powiem, aby scenariusz mnie czymkolwiek zaskoczył, ale miło się to czytało. Do tego puenta podana nam na srebrnej tacy w epilogu jest bardzo trafna i potrafi zapaść w pamięci. Chciałbym kiedyś obejrzeć anime na podstawie tej mangi, bo zapewne musi być na swój sposób urocze. Może kiedyś nadarzy się okazja, a tymczasem zachęcam do zapoznania się z tym komiksem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz