25 listopada 2019

6 powodów, dla których warto sięgnąć po "The Promised Neverland"

Żaden ze mnie znawca mang oraz anime, ale lubię od czasu do czasu sięgnąć po pewne tytuły z tej półki. Kilka pozycji mam nawet u siebie na stałe w kolekcji, choć dotyczy to głównie anime, gdyż, mówiąc uczciwie, zajmują znacznie mniej miejsca na półkach. Dziś jednak o serii, która mocno mnie wciągnęła i okazała się być na pozór niewinną, teoretycznie dość sztampową opowieścią, mającą jednak bardzo poważne drugie dno. O tak, "The Promised Neverland" z początku mnie nie zaskoczył, ale z końcem każdego tomu potrafił kompletnie zbić mnie z tropu. Tutaj nic nie jest czarno białe, oczywiste czy proste. W zasadzie cała opowieść to bardzo bolesna metafora naszego świata, gdzie zachowujemy się jak... demony. Przedstawiam wam zatem 6 powodów, dla których w mojej opinii warto sięgnąć po tą serię. I aby nie było posądzeń - to nie jest tekst sponsorowany. Po prostu postanowiłem napisać, dlaczego ta seria tak bardzo mi się podoba.

1. Tona ukrytych smaczków

Zacznijmy od czegoś, co rzuciło mi się w oczy podczas drugiej lektury, tej przygody. Z początku po prostu czytałem tą serię, ignorując wiele drobiazgów przewijających się na dalszym planie poszczególnych kadrów. Zadziałał tutaj efekt znany choćby z książek Agaty Christie, gdzie czytelnik tak mocno wciąga się w prosto napisaną fabułę, a przy tym interesująco nakreślone postacie, że zapomina o drobiazgach przemykających w tle. W efekcie tego powrót do tej serii sprawił mi masę frajdy, bo zacząłem szukać owych smaczków, a jest ich od groma. W tym momencie ta sama scena nabierała zupełnie innego wydźwięku, otrzymywała inną formę i była, bardzo często, przerażająca. Nawet bogatszy o tą wiedzę, gdy sięgałem po kolejne tomy, to i tak w wirze wydarzeń pomijałem jakąś istotną wskazówkę, o której później wspominano i wertowałem komiks wstecz, aby ją odszukać. Mi taka forma lektury bardzo odpowiada bo buduje...

2. Klimat

Ten jest obłędny. Przynajmniej dla mnie. Mamy tutaj mieszaninę rasowego horroru, z fantastyką oraz dramatem psychologicznym. Do tego co jakiś czas pojawiają się dynamiczne sceny akcji, mocno podkręcające atmosferę zaszczucia głównych protagonistów. Nie wiem, jak to wypada w serialu anime, gdyż póki co po niego nie sięgnąłem, ale jeśli choć w połowie oddaje to, co manga, to jestem pewien, że pochłonąłbym całość w jeden wieczór. Jednak nie tylko kreska, scenografie zawarte na kartach tego komiksu (tak, wiem że to manga, ale dla mnie to też komiks), czy tematyka budują ten perfekcyjny klimat niepokoju oraz zaszczucia. Najwięcej ma tutaj do powiedzenia...

3. Scenariusz

Oto dowód jak przekuć ogólnie znany temat, gdzie ci źli (demony) pożerają tych dobrych (dzieci), w coś unikalnego. Bowiem pod spodem tego wszystkiego chowa się poważna kwestia, jaką jest traktowanie zwierząt hodowlanych przez swoich panów. Tutaj zostało to przedstawione w bardzo makabryczny, przynajmniej dla ludzi, sposób, ale czy to wszystko kłamstwo? No... nie. Naprawdę hodujemy zwierzęta w bardzo katastrofalnych warunkach, a te mające dobrze życie i tak ostatecznie kończą na naszym talerzu, tylko że musimy za to więcej zapłacić. Czy zatem komiks nawołuje do weganizmu? Też nie. Zwraca tylko uwagę, że zwierzę czuje, myśli i chce żyć, ale natura nie wyhodowała drapieżników bez powodu. Tak, scenariusz nie tworzy iluzji utopii, gdzie wszyscy wcinają jarzynę i są szczęśliwi. Podaje on bardzo sensowne powody, dla których w świecie "The Promised Neverland" istnieją farmy. To ogromna siła tej serii, bowiem w tym momencie ukazuje swój kolejny plus jakim są....

4. Postacie

Nikt, ale absolutnie nikt tutaj nie jest czarno-biały. Każdy ma racjonalne powody, dla których robi to co robi. Nie ma znaczenia czy to dziecko, teoretycznie będące ofiarą, mama opiekująca się dziećmi, która tak naprawdę też jest ofiarą losu jaki ją spotkał, czy też demon pożerający człowieka. Choć są też i takie, które pomagają naszym bohaterom, ale nigdy nie robią tego bezcelowo lub z dobroci serca. Nie tutaj nikt nie jest płaski, sprawiedliwy, albo zły do szpiku kości. Każdy, ale to absolutnie każdy skrywa w swoim cieniu inne oblicze. Czasem potrafi nim przerazić innym razem zachwycić lub zmusić nas do refleksji. Co jednak ważniejsze, cała opowieść ma...

5. Drugie dno

Nie chodzi mi tutaj tylko o wspomniany już temat masowej hodowli, ale ogólnie pokazanie tego, o czym pisałem wyżej. Każda rzecz, osoba czy czyn mają dwie strony, dwa oblicza tej samej monety. Nie zawsze jest to od razu wyłożone czytelnikowi, ale z czasem on sam dochodzi do pewnych wniosków, że niczego nie można brać tutaj za pewnik. Czy dzieci idące na żer mają złe życie? W zasadzie to nie. Większość z nas może zapomnieć o tego typu wygodach, choć oczywiście świadomość skończenia na czyimś talerzu w dość młodym wieku nagle burzy ten sielski obrazek. Czy demony pożerają dzieci bez powodu? Również nie, a cała sytuacja pomiędzy nimi a gatunkiem ludzkim jest o wiele bardziej skomplikowana. Takich elementów jest w tej serii cała masa, a przytoczone tutaj to zaledwie początek. To co dzieje się w 7 czy 8 tomie, jest wręcz majstersztykiem, jak autor wodzi nieraz czytelnika za nos. Zatem na sam koniec wspomnijmy o jeszcze jednej rzeczy, czyli...

6. Rysunek

Podsunąłem tą serię kilku osobom, które nie miały z mangami do czynienia lub nie są ich fanami. Głównie z powodu innego podejścia do czytania poszczególnych stron. Mimo wszystko sporo z nich wciągnęło się w "The Promised Neverland", a ogromną rolę odegrał tutaj własnie rysunek. Oczywiście są komiksy o prostszej, bardziej przystępnej formie na tym polu, np. "Kłamstwa Bogów" które z całego serca polecam, szczególnie miłośnikom komiksów obyczajowych. Niemniej tutaj również ułożenie poszczególnych klatek, panoram czy elementów jest dla laika bardzo czytelne. To pomaga w pierwszym zderzeniu z tym typem literatury, a fakt, że całość jest świetnie narysowana z ogromną dbałością o szczególny tylko pomaga.

Podsumowując mój, mam nadzieję niezbyt długi, wywód - jeśli lubicie horrory albo thrillery to warto sięgnąć po tą serię. Czy wciągnie was w swój świata, tak samo mocno jak mnie? Mam nadzieję, bo mi dała podczas lektury masę frajdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz