Czworo Smerfików, czyli Nat, Gapik, Złośnik oraz Sasetk, są bardzo dobrze znani dzieciom, szczególnie dzięki serialowi animowanemu. Tych czworo urwisów, skrywa jednak przed większością fanów serii, wielką tajemnicę. Skąd się wzięli? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w trzynastym albumie Smerfów, zatytułowanym właśnie "Smerfiki". To tutaj poznajemy tą czwórkę urwisów, dowiadujemy się dlaczego są ubrani inaczej niż inne smerfy oraz co miał z tym wszystkim wspólnego Gargamel. Bo jak zapewne wiecie, a może też nie, Smerfetka jest właśnie jego dziełem.
Otóż wszystko zaczęło się od wypadku w laboratorium Papy Smerfa. Niefortunny przypadek sprawił, że stłukł jedyną klepsydrę, co zaowocowało wyprawą Nata, Gapika i Złosnika do domu Ojca Czasu. Tam mieli otrzymać nową klepsydrę, ale kolejne zrządzenie losu zmajstrowało psikusa i tak trójka smerfów... odmłodniała. Wtedy zaczęła się w wiosce prawdziwa rewolucja, gdyż młodzi postanowili iść z duchem czasu. Co jednak z Sasetką? Cóż, tego już musicie sami się dowiedzieć. Sprawa na tym polu jest dość zawiła i oczywiście jest w nią zamieszany Gargamel. Powiem tylko, że jest przy tym kupa śmiechu.
Ten tom fajnie pokazuje, jak czasem stare musi ustąpić młodemu. Klasyka jest ważna, ale nie może ciągle dominować. Widać to choćby po ubiorze Smerfików, ich zachowaniu czy... pomysłach. Dobrze odnosi się to do naszych realiów, które mimo zmian w technologii, nadal są w pewnych sprawach niezmienne. Na przykład młodzieńczy bunt, podążanie za nowinkami technologicznymi, czy zwariowane pomysły na osiągnięcie równie szalonego celu. Album zawiera też drugą historykę "Smerf robot", też dającą mocno do myślenia. Tam również Gargamel macza swe brudne paluchy, choć ponownie inaczej niż można by z początku sądzić. Też nie brakuje śmiechu, morału oraz nauczki, płynącej z chęci zbytniego ulżenia sobie w codziennym życiu. Jeśli ktoś lubi przygody Smerfów, to ta pozycja jest dla niego nie tyle co obowiązkowa, co niezwykle ważna. Przedstawia bowiem cztery bardzo ważne dla serii postacie, które na zawsze zagościły jako ikona świata Smerfów.
Otóż wszystko zaczęło się od wypadku w laboratorium Papy Smerfa. Niefortunny przypadek sprawił, że stłukł jedyną klepsydrę, co zaowocowało wyprawą Nata, Gapika i Złosnika do domu Ojca Czasu. Tam mieli otrzymać nową klepsydrę, ale kolejne zrządzenie losu zmajstrowało psikusa i tak trójka smerfów... odmłodniała. Wtedy zaczęła się w wiosce prawdziwa rewolucja, gdyż młodzi postanowili iść z duchem czasu. Co jednak z Sasetką? Cóż, tego już musicie sami się dowiedzieć. Sprawa na tym polu jest dość zawiła i oczywiście jest w nią zamieszany Gargamel. Powiem tylko, że jest przy tym kupa śmiechu.
Ten tom fajnie pokazuje, jak czasem stare musi ustąpić młodemu. Klasyka jest ważna, ale nie może ciągle dominować. Widać to choćby po ubiorze Smerfików, ich zachowaniu czy... pomysłach. Dobrze odnosi się to do naszych realiów, które mimo zmian w technologii, nadal są w pewnych sprawach niezmienne. Na przykład młodzieńczy bunt, podążanie za nowinkami technologicznymi, czy zwariowane pomysły na osiągnięcie równie szalonego celu. Album zawiera też drugą historykę "Smerf robot", też dającą mocno do myślenia. Tam również Gargamel macza swe brudne paluchy, choć ponownie inaczej niż można by z początku sądzić. Też nie brakuje śmiechu, morału oraz nauczki, płynącej z chęci zbytniego ulżenia sobie w codziennym życiu. Jeśli ktoś lubi przygody Smerfów, to ta pozycja jest dla niego nie tyle co obowiązkowa, co niezwykle ważna. Przedstawia bowiem cztery bardzo ważne dla serii postacie, które na zawsze zagościły jako ikona świata Smerfów.