Dziś dwa tytuły wydane w grudniu 2018 roku, które do mnie dotarły dość późno. Po oba sięgnąłem pchany ciekawością oraz bardzo pozytywnymi recenzjami, jakie można spotkać na polskiej oraz anglojęzycznej sieci. Pierwszym jest "Royal City", dramat autorstwa Jeffa Lemire. W jego wypadku mój powód był prosty - znam kilka prac tego autora, a wiele tekstów uznaje "Royal City" za coś genialnego. Od razu uprzedzę, że sam podchodzę do tego tytułu z dużą rezerwą, ale też sporą dawką ciekawości. Czemu, wytłumaczę za chwilę. Drugą pozycją jest "The Goon", który interesuje mnie najbardziej. Nigdy nie miałem z nim do czynienia, choć na sieci oglądałem wybrane fragmenty, obserwowałem powstawanie animacji i tak dalej. Jednak ostatecznie nie zdecydowałem się sięgnąć wcześniej po ten tytuł. Głównie z powodów braków czasowych, bowiem ostatnimi laty sporo tytułów, które zakupiłem, nadal zasila regał wstydu. Tym razem będzie jednak inaczej.
Royal City
Zacznijmy jednak od tytułu, gdzie wiem mniej więcej czego się spodziewać. Jeff Lemire nie jest dla mnie postacią całkiem obcą. Ten scenarzysta i rysownik zawitał już na mojej półce, a także jedna z jego serii recenzuję. Mowa o "Łasuchu", ciekawie napisanym dramacie w klimatach postapo, gdzie świat ludzi niemal wyginał za sprawą tajemniczej choroby. Nic odkrywczego, nieźle narysowane, ale dobrze mi się to czyta. Naprawdę mnie wciągnęło, choć od razu wiedziałem, że w moim wypadku będzie to lektura na jeden raz. Innym tytułem, z którym miałem styczność, jest "Czarny Młot". W jego wypadku autor mnie niczym nie kupił i ledwo przebiłem się przez dwa tomy. Niemniej "Royal City" pobudziło moją ciekawość, gdyż jest komiksem obyczajowym, a takie bardzo lubię. Zresztą chce sięgnąć po inny tytuł Lemire, a mianowicie "Opowieści z hrabstwa Essex", które również należą do tego gatunku. Jak zatem będzie w tym wypadku? Nie nastawiam się na przełomową lekturę, ale liczę, że będzie to solidny dramat obyczajowy, co sugeruje zresztą sam opis komiksu.
Na co liczę?
* dramat obyczajowy z naciskiem na traumę bohaterów
* niespieszną narrację
* finał, który zachęci mnie do sięgnięcia po następny tom (jak w "Łasuchu")
Czego się obawiam?
* przerostu formy nad treścią
* nieciekawie napisanego głównego bohatera, gasnącą gwiazdę literacką, Patricka Pike'a
Czy kupił bym w ciemno?
O ironio tak, głównie za sprawą "Łasucha", który mocno mnie wciągnął.
Cena: 44 zł
Gatunek: obyczajowy, dramat
Sugerowany wiek: 15+
Dotychczasowe recenzje: Łasuch
The Goon
W końcu wpadł w me łapy. "The Goon", czyli inaczej "Zbir", który swego czasu miał krótką premierę w Polsce. W 2006 roku, swych sił z tym tytułem spróbował Taurus Media, ale z nieznanych mi przyczyn wydali raptem trzy tomy. Tymczasem Non Stop Comics opublikowało prawdziwą cegłę. Pierwszy album wydania zbiorczego "The Goon" zawiera aż 496 stron, w tym spory szkicownik i materiały dodatkowe. Dla kolekcjonera to prawdziwa uczta. Album wydano w kolorowej obwolucie, skrywającej czarno-białą okładkę. Na początku tej cegły znajduje się również krótki wstęp od autora komiksu, Erica Powella. Warto nadmienić, ze ten artysta został nagrodzony statuetką Eisnera (odpowiednik Oscara w świecie komiksu) aż pięciokrotnie. I tak, wiem, nie każdemu imponują nagrody. sam zresztą zaliczam się do tych osób i już wiele lat temu przestałem patrzeć na twórców komiksowych czy filmowych, przez pryzmat ich nagród, a faktycznego dorobku autorskiego. Niemniej sporo osób sięga po dane dzieło, właśnie z tego powodu. Dla nich takie nagrody mają ogromne znaczenie i są wyznacznikiem jakości. Zatem w tym wypadku musi się udać. Szczególnie, że to mieszanka czarnego humoru z zombie w roli głównej :D
Na co liczę?
* masa czarnego humoru z ostrą domieszką akcji i brutalności
* zombi, wilkołak, wampir na ścianie (w kawałkach)
* sporą dawkę surrealizmu/absurdu sytuacyjnego
* wkurzonego Zbira :)
Czego się obawiam?
* że finalna receptura jednak do mnie nie przemówi
Czy kupił bym w ciemno?
Komiks jest dość drogi, ale zawiera taka tonę treści, ze warto w niego zainwestować. Zatem tak, kupił bym, choć nie od razu, ze względu na jego gatunek.
Cena: 119 zł
Gatunek: horror, kryminał, czarna komedia
Sugerowany wiek: 16+
Dotychczasowe recenzje: brak
Royal City
Zacznijmy jednak od tytułu, gdzie wiem mniej więcej czego się spodziewać. Jeff Lemire nie jest dla mnie postacią całkiem obcą. Ten scenarzysta i rysownik zawitał już na mojej półce, a także jedna z jego serii recenzuję. Mowa o "Łasuchu", ciekawie napisanym dramacie w klimatach postapo, gdzie świat ludzi niemal wyginał za sprawą tajemniczej choroby. Nic odkrywczego, nieźle narysowane, ale dobrze mi się to czyta. Naprawdę mnie wciągnęło, choć od razu wiedziałem, że w moim wypadku będzie to lektura na jeden raz. Innym tytułem, z którym miałem styczność, jest "Czarny Młot". W jego wypadku autor mnie niczym nie kupił i ledwo przebiłem się przez dwa tomy. Niemniej "Royal City" pobudziło moją ciekawość, gdyż jest komiksem obyczajowym, a takie bardzo lubię. Zresztą chce sięgnąć po inny tytuł Lemire, a mianowicie "Opowieści z hrabstwa Essex", które również należą do tego gatunku. Jak zatem będzie w tym wypadku? Nie nastawiam się na przełomową lekturę, ale liczę, że będzie to solidny dramat obyczajowy, co sugeruje zresztą sam opis komiksu.
Na co liczę?
* dramat obyczajowy z naciskiem na traumę bohaterów
* niespieszną narrację
* finał, który zachęci mnie do sięgnięcia po następny tom (jak w "Łasuchu")
Czego się obawiam?
* przerostu formy nad treścią
* nieciekawie napisanego głównego bohatera, gasnącą gwiazdę literacką, Patricka Pike'a
Czy kupił bym w ciemno?
O ironio tak, głównie za sprawą "Łasucha", który mocno mnie wciągnął.
Cena: 44 zł
Gatunek: obyczajowy, dramat
Sugerowany wiek: 15+
Dotychczasowe recenzje: Łasuch
The Goon
W końcu wpadł w me łapy. "The Goon", czyli inaczej "Zbir", który swego czasu miał krótką premierę w Polsce. W 2006 roku, swych sił z tym tytułem spróbował Taurus Media, ale z nieznanych mi przyczyn wydali raptem trzy tomy. Tymczasem Non Stop Comics opublikowało prawdziwą cegłę. Pierwszy album wydania zbiorczego "The Goon" zawiera aż 496 stron, w tym spory szkicownik i materiały dodatkowe. Dla kolekcjonera to prawdziwa uczta. Album wydano w kolorowej obwolucie, skrywającej czarno-białą okładkę. Na początku tej cegły znajduje się również krótki wstęp od autora komiksu, Erica Powella. Warto nadmienić, ze ten artysta został nagrodzony statuetką Eisnera (odpowiednik Oscara w świecie komiksu) aż pięciokrotnie. I tak, wiem, nie każdemu imponują nagrody. sam zresztą zaliczam się do tych osób i już wiele lat temu przestałem patrzeć na twórców komiksowych czy filmowych, przez pryzmat ich nagród, a faktycznego dorobku autorskiego. Niemniej sporo osób sięga po dane dzieło, właśnie z tego powodu. Dla nich takie nagrody mają ogromne znaczenie i są wyznacznikiem jakości. Zatem w tym wypadku musi się udać. Szczególnie, że to mieszanka czarnego humoru z zombie w roli głównej :D
Na co liczę?
* masa czarnego humoru z ostrą domieszką akcji i brutalności
* zombi, wilkołak, wampir na ścianie (w kawałkach)
* sporą dawkę surrealizmu/absurdu sytuacyjnego
* wkurzonego Zbira :)
Czego się obawiam?
* że finalna receptura jednak do mnie nie przemówi
Czy kupił bym w ciemno?
Komiks jest dość drogi, ale zawiera taka tonę treści, ze warto w niego zainwestować. Zatem tak, kupił bym, choć nie od razu, ze względu na jego gatunek.
Cena: 119 zł
Gatunek: horror, kryminał, czarna komedia
Sugerowany wiek: 16+
Dotychczasowe recenzje: brak