Gier na mechanice legendarnego już "Memory" mamy całe setki. Przy czym nie jest to przesadzone stwierdzenie, patrząc ile klonów tego pokroju rocznie pojawia się na rynku. Jednak czasem zdarzy się tytuł wnoszący coś nowego lub ciekawie wykorzystujący tą mechanikę. "Nos w nos" jest właśnie taka grą gdyż tym razem będziemy szukać obrazków pod kątem... zapachu. Jest to bowiem pierwsza gra tego typu, która wpadła mi w ręce, no druga jeśli liczyć pojedyncze zadanie w "Gościńcu" oparte na rozpoznawaniu przypraw. Tutaj mamy natomiast bardzo ciekawy motyw edukacyjny, skierowany nie tylko do najmłodszych dzieci. A co ważniejsze - gra się nie nudzi.
Celem gry jest umiejętność rozpoznania konkretnego zapachu i przypisania go do jednego z czterech kafelków. W pudełku mamy sześć, zupełnie odmiennych pojemniczków z "wonnościami", zaś każdy z nich ma przypisane cztery kafelki. To co wyróżnia grę to rysunki na kafelkach w obrębie jednej kategorii. Np. "mięta" ma przypisaną gumę, liście mięty, herbatę miętową i zimną lemoniadę z miętą, zaś "jabłka" mają kosz jabłek, obrane jabłko, szarlotkę i jabłoń. W te sposób dzieci uczą się nie tylko rozpoznawać zapach, ale także nazywać przedmioty i rozróżniać je. Tutaj bardzo pomocny jest plakat zamieszczony na odwrocie instrukcji, gdzie znajdują się na wspólnym rysunku wszystkie obiekty z kafelków. Pozwala to mniejszym dzieciom zapoznać się z konkretnymi rodzajami zapachów, przyporządkować do poszczególnych zbiorów oraz nawet ułożyć jakaś historykę z nimi związaną.
W najciekawszym wariancie, niejako głównym, gracze mieszają wszystkie kafelki obrazkami do dołu, układają z nich prostokąt, a następnie koło niego ustawiają pojemniczki z zapachami. Teraz osoba rozgrywająca swoja turę bierze jeden z pojemniczków, wącha i określa zapach. Może też dać innym do powąchania aby nie padło podejrzenie oszustwa. Następnie musi odkryć kafelek przypisany pod właśnie opisaną woń. Jeśli trafi, zgarnia kafel, w innym wypadku pokazuje go wszystkim i odkłada na miejsce. W obu wypadkach tura dobiega końca, choć jeśli chcemy osoba może wziąć inny zapach (to jest istotne), opisać go oraz ponowić ruch. Jeśli trafi, znów bierze inny zapach i tak dalej. Wygra ten, kto zgarnie najwięcej kafelków. Oprócz tego mamy tez klasyczne memory na dobieranie par z tej samej kategorii oraz zwykła naukę rozpoznawania zapachów jaką opisałem wcześniej.
Niestety gra ma dwie wady. Pierwsza z nich to liczba zapachów. Z początku wydaje się, ze sześć to aż nadto, gdyż daje to nam dwadzieścia cztery kafelki. Praktyka szybko prostuje ten osąd. Gdyby w pudełko było dziesięć lub dwanaście zapachów to faktycznie grywalność byłaby gigantyczna, a tak jest co najwyżej duża. Owszem na początku robi to furorę, ale po kilku grach nieco nudzi. Do tego nie chce się już wąchać w kółko tego samego i dzieci nieraz zwyczajnie określają czego szukają. Druga wada to trwałość samych pojemniczków z zapachami. W ich wnętrzu znajdują się kuleczki zapachowe, przypominające sól. Co prawda pojemnik ma zakrętkę, ale z czasem zapach się ulotni. Jak szybko? Ciężko stwierdzić, jednak im częściej gra będzie w użyciu, to z pewnością znacznie przyspieszy to wspomniany proces.
"Nos w nos" to jednak bardzo udana gra, do tego tania i potrafiąca sprawdzić się zarówno u przedszkolaków jak i starszych dzieci czy całych familii. Z pewnością z początku będzie bardzo wciągać i wielokrotnie zawita na stole. Potem może się nieco znużyć, ale po pewnym czasie, gdy już trochę wywietrzeje z głowy i nosa, powrót do niej okaże się bardzo przyjemną odmianą. Zatem polecam ten tytuł z całego serca, gdyż mimo kilku wad, potrafi dostarczyć masy radości oraz nauczyć czegoś dzieci dopiero poznające tajemnice tego świata.
Plusy:
* ciekawa forma rozpoznawania zapachów
* tania
* solidnie wykonana
* różnorodne zapachy
* z początku gigantyczna grywalność...
Minusy:
* ..., która jednak z czasem potrafi osłabnąć
* zapachów mogłoby być więcej
* woń w pojemniczkach kiedyś się ulotni (ale nadal będzie można grać w klasyczne memory)
Celem gry jest umiejętność rozpoznania konkretnego zapachu i przypisania go do jednego z czterech kafelków. W pudełku mamy sześć, zupełnie odmiennych pojemniczków z "wonnościami", zaś każdy z nich ma przypisane cztery kafelki. To co wyróżnia grę to rysunki na kafelkach w obrębie jednej kategorii. Np. "mięta" ma przypisaną gumę, liście mięty, herbatę miętową i zimną lemoniadę z miętą, zaś "jabłka" mają kosz jabłek, obrane jabłko, szarlotkę i jabłoń. W te sposób dzieci uczą się nie tylko rozpoznawać zapach, ale także nazywać przedmioty i rozróżniać je. Tutaj bardzo pomocny jest plakat zamieszczony na odwrocie instrukcji, gdzie znajdują się na wspólnym rysunku wszystkie obiekty z kafelków. Pozwala to mniejszym dzieciom zapoznać się z konkretnymi rodzajami zapachów, przyporządkować do poszczególnych zbiorów oraz nawet ułożyć jakaś historykę z nimi związaną.
W najciekawszym wariancie, niejako głównym, gracze mieszają wszystkie kafelki obrazkami do dołu, układają z nich prostokąt, a następnie koło niego ustawiają pojemniczki z zapachami. Teraz osoba rozgrywająca swoja turę bierze jeden z pojemniczków, wącha i określa zapach. Może też dać innym do powąchania aby nie padło podejrzenie oszustwa. Następnie musi odkryć kafelek przypisany pod właśnie opisaną woń. Jeśli trafi, zgarnia kafel, w innym wypadku pokazuje go wszystkim i odkłada na miejsce. W obu wypadkach tura dobiega końca, choć jeśli chcemy osoba może wziąć inny zapach (to jest istotne), opisać go oraz ponowić ruch. Jeśli trafi, znów bierze inny zapach i tak dalej. Wygra ten, kto zgarnie najwięcej kafelków. Oprócz tego mamy tez klasyczne memory na dobieranie par z tej samej kategorii oraz zwykła naukę rozpoznawania zapachów jaką opisałem wcześniej.
Niestety gra ma dwie wady. Pierwsza z nich to liczba zapachów. Z początku wydaje się, ze sześć to aż nadto, gdyż daje to nam dwadzieścia cztery kafelki. Praktyka szybko prostuje ten osąd. Gdyby w pudełko było dziesięć lub dwanaście zapachów to faktycznie grywalność byłaby gigantyczna, a tak jest co najwyżej duża. Owszem na początku robi to furorę, ale po kilku grach nieco nudzi. Do tego nie chce się już wąchać w kółko tego samego i dzieci nieraz zwyczajnie określają czego szukają. Druga wada to trwałość samych pojemniczków z zapachami. W ich wnętrzu znajdują się kuleczki zapachowe, przypominające sól. Co prawda pojemnik ma zakrętkę, ale z czasem zapach się ulotni. Jak szybko? Ciężko stwierdzić, jednak im częściej gra będzie w użyciu, to z pewnością znacznie przyspieszy to wspomniany proces.
"Nos w nos" to jednak bardzo udana gra, do tego tania i potrafiąca sprawdzić się zarówno u przedszkolaków jak i starszych dzieci czy całych familii. Z pewnością z początku będzie bardzo wciągać i wielokrotnie zawita na stole. Potem może się nieco znużyć, ale po pewnym czasie, gdy już trochę wywietrzeje z głowy i nosa, powrót do niej okaże się bardzo przyjemną odmianą. Zatem polecam ten tytuł z całego serca, gdyż mimo kilku wad, potrafi dostarczyć masy radości oraz nauczyć czegoś dzieci dopiero poznające tajemnice tego świata.
Plusy:
* ciekawa forma rozpoznawania zapachów
* tania
* solidnie wykonana
* różnorodne zapachy
* z początku gigantyczna grywalność...
Minusy:
* ..., która jednak z czasem potrafi osłabnąć
* zapachów mogłoby być więcej
* woń w pojemniczkach kiedyś się ulotni (ale nadal będzie można grać w klasyczne memory)