3 marca 2021

Batman, który się śmieje #2

Niewątpliwie postać Batmana, który się śmieje jest obecnie jednym z najciekawszych, o ile nie najlepszym, złolem w komiksach DC. To genialne wynaturzenie Batmana i Jokera, dla mnie jest swego rodzaju spełnieniem marzeń z dzieciństwa. A co by było, gdyby to Joker był Batmanem. Ogólnie seria Batman Metal ma swoje bolączki, jednak ten przerażający Mroczny Rycerz, tak wspaniale manipulujący innymi bohaterami, przykuwa mnie do każdego komiksu. Nie inaczej było tym razem i muszę przyznać - Batman, który się śmieje nie zawodzi. On naprawdę jest geniuszem.

Tym razem nasz morderczy gacek stworzył sześć unikalnych batarangów z entego metalu. Każdy jest nasączony toksyną Jokera i przeznaczony dla jednego z herosów Ligi Sprawiedliwości. Batman i Superman szybko odkrywają, że jedna z ofiar jest Shazam a drugą ma być Superman. Nie wiedzą jednak kim są pozostałe cztery ofiary i czy już zostały zainfekowane, a sytuacja z każdą chwilą robi się coraz bardziej dramatyczna.

Historia przedstawia czytelnikowi całkiem zgrabnie pomyślany plan głównego antagonisty. To jak wybierał cele, dlaczego oraz co ważniejsze, jak manipuluje każdym kogo napotka. Jego cel wydaje się prosty, ale z każdą kolejną opowieścią coś się tutaj nie zgadza. Finał jest świetnie napisany i przedstawiony, zaś czytelnik nie tylko poznaje prawdziwe oblicze Batmana, który się śmieje, ale też wszystkie słabości bohaterów. Słabości, dzięki którym ich przeciwnik zawsze jest o kilka kroków przed nimi.

Kolejnym genialnym manewrem jest przedstawienie tego, co naprawdę trucizna robi z bohaterami. Jak ich zmienia, czym się stają i dlaczego. Czy zawsze tacy byli? Czy skrywany w ich duszach mrok był od początku? A może zrodził się z czasem? Niby trywialne pytania, ale odpowiedzi na nie są więcej niż satysfakcjonujące. Co więcej ich konfrontacje z parą głównych protagonistów oraz innymi bohaterami też nie zawsze kończą się jednoznacznym wynikiem.

Batman, który się śmieje tchnął w uniwersum DC naprawdę nowe życie. Dzięki niemu naprawdę mam ochotę wracać do tej serii, która wypada o niebo lepiej od wątku ze Strażnikami czy Lewiatanem. Tamte historie, choć należą do tego samego uniwersum, jakoś mnie nie porwały. Ale tutaj... tutaj wszystko jest inne. Lepsze, mroczniejsze i bardziej upiorne. Tutaj śmiech oznacza śmierć.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz