Coraz mocniej wgryzam się w komiksy erotyczne, które wylądowały na półkach polskich księgarń. Wiadomo, raz się trafi coś lepszego innym razem słabsze dzieło. A w tym wypadku mamy dzieło, gdzie autor na wstępie postawił sprawę bardzo klarownie. To mocna satyra erotyczna, ale nie pornograficzna, nabijająca się z stereotypów fantasy i samego seksu. Jest nieco kontrowersyjna, zboczona oraz ma bardzo specyficzny humor. Innymi słowy, skierowana do bardzo konkretnego typu odbiorcy. I co ważniejsze - robi to świetnie.
Całość to zbiór krótkich historyjek, które pierwotnie były publikowane w Internecie. Ostatecznie doczekały się wydania zbiorczego, uzupełnionego o kilka nowych opowiadań, aby wszystko płynnie połączyć. Fabuła jest absurdalnie prosta. Ona jest zboczoną, elfią dziewicą, marzącą tylko o tym, aby wygrzmocił ją porządnie silny, brutalny ork. On jest orczym prawiczkiem, ostatnim z swego gatunku na kontynencie i poprzysiągł, że nie będzie gwałcić, aby zmyć plamę na honorze orków. Tych dwoje się spotyka i zaczyna się komedia omyłek, gdzie dziewczyna na wszystkie sposoby próbuje zaciągnąć do... no, niekoniecznie łóżka, swego samczego wybranka.
W tym momencie należy bardzo wyraźnie zaznaczyć jedną rzecz, na którą ogrom kobiet jest, zresztą słusznie, wyjątkowo wrażliwa. Mianowicie nasza zboczona elfka wprost mówi, od pierwszych stron zresztą, że chce być zgwałcona. Nie każda osoba odbierze to bezkrytycznie. Wiadomo, to słowo budzi, szczególnie dziś, strasznie dużo negatywnych emocji. Jednak warto spojrzeć na całość przez pryzmat satyry, do tego w świecie fantasy. Nasza elfia panna jest wiecznie napalona i nasłuchała się opowieści, jak to 50 lat temu, orki brutalnie gwałciły elfki. Przy czym prawda była nieco inna, co dość szybko zaczyna się wyłaniać w toku całej historii. Do tego to ona chce zgwałcić naszego orka-prawiczka, który za wszelką cenę stara się zachować cnotę.
Zatem gdy do całości podejdziemy na luzie, a nie na poważnie szukając Bóg wie czego, wtedy dostaniemy udaną, pełną sprośnych gier słownych, komedię erotyczną, która potrafi bawić. Jedyne do czego faktycznie mogę się przyczepić to bardzo ubogie scenografie. Ja wiem. Nie na nich ma się czytelnik skupiać. Tutaj sednem sprawy są nagie ciała, a te są narysowane ładnie. Z drugiej strony nie jeden komiks erotyczny czy pornograficzny (w to wliczam hentai) ma dość bogatą scenerię. Tak - czepiam się :)
"On zimny, ona gorąca" to naprawdę udana satyra erotyczna osadzona w świecie fantasy. Nie dla każdego, ale mimo wszystko warto przełamać stereotypy, dać na luz i sięgnąć po tą mangę. Jest spora szansa, że wam się spodoba.
Całość to zbiór krótkich historyjek, które pierwotnie były publikowane w Internecie. Ostatecznie doczekały się wydania zbiorczego, uzupełnionego o kilka nowych opowiadań, aby wszystko płynnie połączyć. Fabuła jest absurdalnie prosta. Ona jest zboczoną, elfią dziewicą, marzącą tylko o tym, aby wygrzmocił ją porządnie silny, brutalny ork. On jest orczym prawiczkiem, ostatnim z swego gatunku na kontynencie i poprzysiągł, że nie będzie gwałcić, aby zmyć plamę na honorze orków. Tych dwoje się spotyka i zaczyna się komedia omyłek, gdzie dziewczyna na wszystkie sposoby próbuje zaciągnąć do... no, niekoniecznie łóżka, swego samczego wybranka.
W tym momencie należy bardzo wyraźnie zaznaczyć jedną rzecz, na którą ogrom kobiet jest, zresztą słusznie, wyjątkowo wrażliwa. Mianowicie nasza zboczona elfka wprost mówi, od pierwszych stron zresztą, że chce być zgwałcona. Nie każda osoba odbierze to bezkrytycznie. Wiadomo, to słowo budzi, szczególnie dziś, strasznie dużo negatywnych emocji. Jednak warto spojrzeć na całość przez pryzmat satyry, do tego w świecie fantasy. Nasza elfia panna jest wiecznie napalona i nasłuchała się opowieści, jak to 50 lat temu, orki brutalnie gwałciły elfki. Przy czym prawda była nieco inna, co dość szybko zaczyna się wyłaniać w toku całej historii. Do tego to ona chce zgwałcić naszego orka-prawiczka, który za wszelką cenę stara się zachować cnotę.
Zatem gdy do całości podejdziemy na luzie, a nie na poważnie szukając Bóg wie czego, wtedy dostaniemy udaną, pełną sprośnych gier słownych, komedię erotyczną, która potrafi bawić. Jedyne do czego faktycznie mogę się przyczepić to bardzo ubogie scenografie. Ja wiem. Nie na nich ma się czytelnik skupiać. Tutaj sednem sprawy są nagie ciała, a te są narysowane ładnie. Z drugiej strony nie jeden komiks erotyczny czy pornograficzny (w to wliczam hentai) ma dość bogatą scenerię. Tak - czepiam się :)
"On zimny, ona gorąca" to naprawdę udana satyra erotyczna osadzona w świecie fantasy. Nie dla każdego, ale mimo wszystko warto przełamać stereotypy, dać na luz i sięgnąć po tą mangę. Jest spora szansa, że wam się spodoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz