24 września 2017

Burmistrz Da Vinci

Bardzo lubię seriale kryminalne, dlatego bez cienia oporu sięgnąłem po "Burmistrza Da Vinci", gdy ten pojawił się na CDA.pl. Nie wiedziałem wtedy jednak, że jest to kontynuacja innego serialu, gdzie tytułowy bohater pracował w policji jako koroner. Mowa o "Na tropie zbrodni", które było emitowane w latach 1998-2005 w Kanadzie i USA, a nieco później i u nas. Wspomniany serial składał się z aż siedmiu sezonów, zatem jego kontynuacji, gdy Dominic Da Vinci zasiadł na fotelu burmistrza Vancouver, wróżono spory sukces. Tak się jednak nie stało i powstał tylko jeden sezon, składający się z trzynastu odcinków. Czy zatem żałuję, że wziąłem się za tą serię? Nie, choć szkoda tego jak skończyła. Mimo wszystko warto po nią sięgnąć, a poniżej dowiecie się dlaczego.

Serial bardzo trafnie opisuje życie polityczne na najwyższych szczeblach miasta. Utarczki pomiędzy rywalizującymi z sobą burmistrzem oraz komendantem policji, problemy ze spełnieniem obietnic wyborczych, konflikt ze społecznością bezdomnych czy kłopoty w straży pożarnej. Przez cały serial przewijają się też dwa ważne wątki kryminalne, które bezpośrednio oddziałują na relacje pomiędzy ratuszem a komendą główną policji. Pierwszy dotyczy morderstwa dwóch młodocianych indiańskich chłopców, co od razu prowadzi śledczych na trop siatki pedofilskiej w Vancouver. Jest to najbardziej zapalny punkt, gdyż już w pierwszych dwóch odcinkach poznajemy wiele nieciekawych powiązań grupy przestępczej z bogatymi elitami miasta. Jak łatwo się domyślić sprawa jest naprawdę skomplikowana i śledczy co chwila natrafiają na mur milczenia lub "rychłą zmianę zdania" któregoś ze świadków. W praktyce jest to drażnienie gniazda szerszeni, gdzie zarówno burmistrz jak i komendant policji chcą rozwikłać sprawę i całą chwałę przypisać sobie a opieszałość zwalić na rywala.

Druga sprawa śledcza dotyczy nielegalnych hodowli marihuany i to ona jest jednym z dwóch największych czynników zapalnych pomiędzy głównymi bohaterami. W praktyce komisarz wykorzystuje ten element aby w prasie zdyskredytować burmistrza, gdyż ten staje w obronie straży pożarnej i ich dość niezwykłej metody walki z tym problemem. Wątek ten rozwija się przez cały serial aby wręcz eksplodować w połowie sezonu i przerodzić się niemal w otwartą wojnę polityczną na wyższych szczeblach urzędowych. Ciekawie zobrazowano postęp jego eskalacji, nim nastąpił moment krytyczny i widz jako obserwator mający pełen obraz sytuacji szybko pojmuje jak konflikt komisarza i burmistrza poważnie szkodzi miastu.


Burmistrz jednak nie ma zamiaru stać bezczynnie i stara się wpłynąć na swego podwładnego. Aby pokazać swą postępowość i ukrócić problem prostytucji postanawia nawet wdrożyć program rządu, a konkretniej premiera, odnośnie Ulicy Czerwonych Latarni. To kolejny punkt zapalny, ściśle powiązany z innymi politycznymi aspektami na linii ratusz-komisariat. Wątek ten zostaje jednak w serialu niemal całkiem zamknięty, choć jest naprawdę rozbudowany i przez 13 odcinków wiele się na tym polu dzieje. Niestety tego samego nie można powiedzieć o wcześniej wspomnianych sprawach, które z braku drugiego sezonu po prostu ugrzęzły w krytycznym punkcie. No po części zamknięto wątek pedofilski, jednak sprawa z marihuaną pozostała w praktyce otwarta. To boli, budując niedosyt, jednak zważywszy na lata produkcji serialu nie ma co się łudzić na finalny sezon drugi.

Oczywiście to nie wszystkie sprawy jakie są poruszane w serialu. Mamy tu wiele krótkich wątków kryminalnych, dłuższe sprawy biznesowe i polityczne, jednak praktycznie wszystkie zostają zamknięte w tym sezonie i stanowią role drugoplanowe dla wcześniej wymienionych problemów. Jedynie wątek z bezdomnymi z czasem zostaje coraz bardziej rozbudowany oraz naprawdę ciekawie poprowadzony, z czasem wychodząc przed szereg na pierwszy plan.


Serial należy również pochwalić za bardzo dobre aktorstwo i tutaj wszyscy aktorzy spisali się genialnie. Ich postacie wyglądają wiarygodnie, są świetnie napisane oraz dobrze poprowadzone. Dotyczy to zarówno osób na pierwszym i drugim planie jak i tych pojawiających się tylko epizodycznie. Co prawda przez większość czasu kibicujemy tutaj burmistrzowi oraz jego ekipie, ale widzimy jak czasem idzie na skróty czy robi ukłon, który z punktu widzenia mieszkańców miasta nie jest dobrze odbierany. Te wszystkie emocje czuć podczas oglądania serialu, co tylko uwiarygadnia widza w słuszności zachowań bohaterów. Od strony montażu, zdjęć i muzyki również stoi na dość wysokim poziomie, zatem przyjemność z oglądania jest jeszcze większa.

"Burmistrz Da Vinci" to bardzo dobry serial i szkoda, że nigdy nie zostanie nakręcony sezon drugi. Widocznie jednak sprzedał się gorzej niż "Na tropie zbrodni", zatem go porzucono bez domykania kilku ważnych spraw. Mimo wszystko dobrze mi się go oglądało i nie żałuję czasu jaki nad nim spędziłem. Chętnie sięgnę po wcześniejszy serial, natomiast do tego prawdopodobnie kiedyś wrócę, bo jest to kino w którym gustuję. Jeśli ktoś lubi takie dramaty obyczajowe z mocno domieszką kina kryminalnego, to warto sięgnąć po tą serię, mimo jej dość otwartego finału.

Serial jest legalnie dostępny na serwisie CDA w usłudze Premium.