Piątek trzynastego zdarza się niemal co roku. Dzień ten
kojarzy się z pechem, a co bardziej przesądni ludzie doszukują się w tym
prawdy, sami tworząc niechciane sytuacje. Jednak nie o przesądach dziś będziemy
prawić, a filmie. Właściwie serii filmów, zapoczątkowanej w 1980 roku przez
Seana S. Cunninghama. Tak, mowa o słynnym Piątku Trzynastego i zakrwawionej,
hokejowej masce Jasona Voorheesa.
Materiał zawiera spoilery! Czujcie się ostrzeżeni.
Początek terroru
Gdy spytamy o filmowego mordercę znad jeziora Crystal Lake,
wiele osób od razu odpowie Jason i opisuje białą hokejową maskę, w której
szalał morderca. W ten sposób łatwo z miejsca wyodrębnić kto naprawdę oglądał
serię od początku, a kto zaczął od środka lub remaku z 2009 roku. W pierwszej
części Jason był głównie wspominany, jako chłopiec o zdeformowanej twarzy,
który utonął kilka lat wcześniej przez nieuwagę opiekunów. Ci zapłacili za to
wysoką cenę, gdyż zostali zamordowani przez matkę Jasona, Pamelę Voorhees. To
właśnie ona była mordercą znad Crystal Lake i oszalawszy po stracie syna
zabijała dalej młodych obozowiczów. Wszystkich obarczała bowiem winą za śmierć
swego jedynaka, którego ciała nigdy nie odnaleziono i wedle legendy spoczywało
ono na dnie jeziora.
Jason pojawia się tam kilkukrotnie w migawkach, jako
wspomnienia matki. Ma też swoje przerażające pięć minut, gdy w finalnej scenie
wynurza się z wody i porywa z łodzi Alice Hardy, jedyną ocalałą z obozu nad
jeziorem, która ostatecznie zabiła Pamelę odcinając jej głowę. Nawiązanie do
tej sceny przetacza się przez niemal całą serię, choć nie zawsze osobą
wyskakującą z wody jest Jason. W finale trzeciej części występuje tutaj trup
Pameli, zaś w siódmej jest to ojciec Tiny Shepard, który na początku filmu
zginął w Crystal Lake z jej winy.
Narodziny maski
Słynna hokejowa maska pojawia się dopiero w trzeciej części
Piątku Trzynastego i to nie za sprawą samego mordercy. Przynosi ją Shelly,
nieco pulchny, lubiący dowcipy nastolatek, którego dziś swobodnie nazwalibyśmy
freakiem. Chłopak trafia nad Crystal Lake wraz z paczką znajomych, gdzie robi
głównie za piąte koło u wozu i stara się zdobyć wdzięki Very Sanchez. Robi to w
sposób nieudolny, między innymi po przez robienie dowcipów z trupem czy
mordercą w roli głównej. W pewnym momencie wynurza się z jeziora w stroju nurka,
z harpunem w ręce i tytułową maską na twarzy, która od tamtego czasu stanie się
symbolem serii. Jason zabija chłopaka, gdy ten samotnie udaje się do stodoły,
gdzie wcześniej nasz morderca, wtedy nosząc płócienny worek na głowie z otworami
na oczy, zaszlachtował kilka dzieciaków z gangu motocyklowego. Widząc maskę
zakłada ją i od tej pory nie zdejmuje.
W finalnym pojedynku pomiędzy Jasonem a Chris Higgins, maska
zostaje uszkodzona, gdy morderca doznaje potężnego ciosu siekierą w głowę. Od tamtej
pory w lewym górnym rogu widoczne jest cięcie, które z czasem w dalszych
produkcjach jakby się zabliźnia. Sama maska przechodzi podobną metamorfozę co
jej właściciel. Gdy w szóstej odsłonie serii Jason powraca do naszego świata
jako zombie, ożywiony uderzeniem błyskawicy, z winy Tommego Jarvisa, który
faktycznie zabił potwora w czwartej części, ponownie przywdziewa on swoją starą
maskę. Jednak w następnym odcinku jest ona już mocno zniszczona po tym jak
truposz spędził sporo czasu w jeziorze, przywiązany łańcuchem do kamienia.
Maska doznaje degeneracji przy lewym policzku, odsłaniając
zęby Jasona. Zresztą cała jego postać bardziej przypomina ubrany szkielet niż
zabójcę jakiego poznaliśmy w poprzednich częściach. Wystający kręgosłup i
łopatki, obnażone kości paliczków na dłoni czy miejscami połyskujący czerep
sprawiają, że ciężko nie śmiać się z nowej wizji mordercy znad Crystal Lake.
Później nie było lepiej, a w finale, ochrzczonym Jason X, nasz tytułowy
antagonista doznaje totalnej metamorfozy. Najpierw zostaje zamrożony na cztery
i pół wieku, a następnie gdy go odnaleziono i odtajał, wziąwszy się do
mordowania załogi statku kosmicznego, zostaje rozwalony na kawałki przez
androida i ląduje na cybernetycznym stole operacyjnym. Komputer wyczuwając życie,
odradza Jasona, wykorzystując metalowe części laboratorium i tworzy coś
dziwnego, przypominającego pokraczną krzyżówkę Terminatora z Predatorem. Znana
wszystkim maska zostaje zastąpiona metalowym odpowiednikiem, który nie budzi
cienia grozy. Zresztą jak sama postać Jasona, który paraduje z na wpół metalową
klata niczym tani Tarzan.
Ostatecznie nowa maska ląduje w jeziorze, gdy nasz morderca
ginie spalając się w atmosferze planety. Jest to bodaj najgłupsza scena śmierci
przedstawiona w całej serii, a pomysłów scenarzystom nie brakowało i z odcinku
na odcinek potrafili zaskakiwać czymś nowym. Włącznie z zamrożeniem twarzy
ofiary w ciekłym azocie a następnie rozbiciem jej o blat stołu.
Inne oblicza Jasona
Jak pokazałem na początku, nie zawsze mordercą nad Crystal
Lake był potwór w hokejowej masce. Nie każda część rozgrywała się też nad
wspomnianym jeziorem. Poza Jason X, pierwszym takim manewrem była piąta odsłona
serii, zatytułowana Nowy Początek. Rozgrywała się ona w ośrodku zdrowia
psychicznego, gdzie dochodził do siebie już dorosły Tommy Jarvis, który jako
dziecko zabił Jasona Voorheesa, broniąc swej starszej siostry. Już wtedy
miłował się w robieniu strasznych masek, a spotkanie z mordercą mocno odbiło
się na jego psychice. Gdy dociera do ośrodka jest świadkiem morderstwa
popełnionego na rówieśniku przez jednego z pensjonariuszy, któremu puszczają
nerwy. Niedługo potem w okolicy zaczyna dochodzić do serii niewyjaśnionych
morderstw których ofiarami padają głównie nastolatki. Sam Tommy ciągle widzi
oczyma wyobraźni postać Jasona, który nie chce go opuścić i wydaje się, ze
opętał chłopaka mordując teraz jego rękoma. Uważny widz szybko też spostrzeże
że zmieniła się hokejowa maska. Niby wygląda podobnie, jednak posiada inne
oznakowania – srebrne trójkąty na policzkach, zamiast dużego czerwonego nad
nasadą nosa i małych czerwonych przy nim – oraz brakuje charakterystycznego
nacięcia po ciosie siekierą. Ostatecznie okazuje się, że zabójcą jest
sanitariusz, który był ojcem zamordowanego na początku chłopaka. Przeczytawszy
o Mordercy znad Crystal Lake podszył się pod niego i zaczął wymierzać innym
swoją sprawiedliwość.
Postać Tommego została potem dziwnie rozbudowana. Zakończenie
piątej części wyraźnie pokazywało, że chłopak oszalał i dał się opętać czy
raczej podjudzić duchowi Jasona Voorheesa. Przywdziewa nową maskę i rusza na
łowy. Jednak w następnej odsłonie gdy znów jest starszy i wypuszczono go ze
szpitala, jedzie wraz z swym przyjacielem do cmentarza gdzie leży Jason, z
zamiarem odkopania go i spalenia jego truchła. Jest też w posiadaniu
oryginalnej maski, którą morderca zdobył zabijając Shellego w trzeciej części.
Gdy jego plan nie wypala, a Jason dosłownie powstaje z martwych, stara się ze
wszystkich sił go powstrzymać. Ostatecznie „topi” go na nowo w jeziorze, a sam
cudem uchodzi z życiem. Na tym jego rola w Piątku Trzynastego się kończy, a
późniejsze odsłony serii są wyraźnie zrobione na siłę.
Szczególnie rzuca się tutaj w oczy część Dziewiąta, czyli
Final Frday, w Polsce wydana pod tytułem Jason idzie do piekła. Mamy tu do
czynienia z ponownie odnowionym zombie Voorheesa, który poprzednio poległ w
kanałach pod Manhattanem, będąc zniszczonym przez wodę i jakby ponownie utonął.
Tym razem Jasona rozwala na kawałki policja, ale jego serce nadal bije i
przejmuje kontrolę nad nowymi ciałami. Dąży on do tego aby finalnie odrodzić
się w dziecku z jego rodzinnej krwi, jednak po raz kolejny zostaje pokonany,
tym razem ostatecznie i ląduje w piekle. Ostatnia scena jest pamiętna, gdyż
hokejową maskę, która spoczywa w miejscu gdzie demony zaciągnęły mordercę pod
ziemię, porywa uzbrojona w charakterystyczną rękawicę ręka Freddego Kruegera.
Fani musieli długo czekać na pojedynek tych dwóch wielkich postaci kina grozy,
a gdy już zostało im to podane, to danie okazało się mało apetyczne.
Freddy kontra Jason z 2003 roku został przyjęty z mieszanymi
uczuciami. Zagorzali fani obu serii piali z zachwytu, gdyż krew lała się gęsto,
dzieciaki ginęły pokotem, często w bardzo brutalny sposób, zaś dwaj antagoniści
rywalizowali z sobą o prawo do ich dusz. Ostatecznie po wielkim pojedynku w
naszym świecie, gdzie moc Kruegera była ograniczona, obaj wylądowali w
jeziorze, poszatkowani na kawałki i teoretycznie to ofiary okazały się
zwycięzcami. Teoretycznie, gdyż w ostatniej scenie Jason wyłania się z wody z
maczetą w jednej ręce i głową Freddego w drugiej, a nasz poparzeniec co „kocha
dzieci”, mimo braku reszty ciała uśmiecha się i wygląda na bardzo żywego, o ile
można tak o nim w ogóle powiedzieć. Jednak dla osoby nie fascynującej się serią
film Freddy kontra Jason może okazać się dość nudnym przeżyciem. Scenariusz nie
powala, efekty też nie zachwycają a część postaci jest zwyczajnie nudna. Ten
film miał być jatką [pomiędzy dwoma ikonami kina grozy i tą rolę spełnił,
jednak nic ponad to.
Czekamy na trzynasty piątek?
W 2017 ma ukazać się kolejny Piątek Trzynastego. Gdyby tak się
stało, to licząc przeciętny remake, który zmieni wiele elementów, niejako
łącząc w sobie trzy pierwsze części, oraz równie przeciętny pojedynek z
Freddym, mielibyśmy trzynasty film serii o mordercy znad Crystal Lake. Patrząc
jednak na rozwój współczesnego kina grozy spod szyldu krwawej jatki, mam mocne
obawy czy powinien powstać. Może się on okazać faktycznie pechowy jak
przysłowiowy Piątek Trzynastego. Seria zawsze była bogata w sceny golizny,
lekkiego seksu i bardzo dużej dawki brutalności. Film z 2009 pokazał, że lepiej
nie poprawiać czego co jest dobre i mimo że się zestarzało, przetrwało próbę
czasu. Boję się że będzie jeszcze więcej seksu i krwi, a mniej grozy, której
nawet nie uratuje znany miłośnikom serii szept „Kill”. Morderca w hokejowej
masce z maczetą w dłoni, już zawsze będzie kojarzyć się udanym kinem grozy. Nie
widzę zatem potrzeby usilnego poprawiania oryginału, gdyż ani to potrzebne ani
wskazane. Jason ostatecznie wylądował w piekle i niech tam pozostanie, strasząc
nowe pokolenia z ekranu telewizora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz