3 stycznia 2017

[REC]

Jak wiadomo, ludzie zawsze lubili dreszczyk emocji. Zaś dreszczyk serwowany z rzutu podręcznej kamery jest jeszcze bardziej mile widziany, bo to co widzimy rzekomo wydarzyło się naprawdę. Najbardziej kultowym filmem w tej dziedzinie stał się, i będzie nim niezmiennie, "The Blair Witch Project". Hiszpanie poszli po rozum do głowy i zapożyczyli ów wynalazek, aczkolwiek troszkę go ubogacili. A raczej zmienili. Tym razem nie mamy do czynienia z amatorską kamerą, a z reportażem dla lokalnej stacji telewizyjnej.

Akcja filmu rozgrywa się dosłownie w przeciągu jednej nocy. Reporterka telewizyjna Angela, w którą wcieliła się Manuela Velasco, ma zamiar nakręcić jedną noc z życia pewnej remizy straży pożarnej. Kiedy dostają wezwanie, dzielna reporterka i towarzyszący jej wszędzie operator wraz z swą kamerą, docierają do kamienicy. Na miejscu zwykła akcja ratunkowa błyskawicznie przeradza się w dramat, zaś nikt nie ma pojęcia co jest tego przyczyną.

Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Nieskomplikowana fabuła, panika, biegający pokrwawieni ludzie i coś na kształt zombie, a raczej zarażonych ludzi. Niby nic nowego, jednak jak się okazało dużo lepszego od konkurencji po dziś dzień. Największym atutem [REC] jest użycie zwykłych ludzi do odegrania swoich małych rólek. W całym filmie mamy dosłownie tylko kilkoro zawodowych aktorów. W efekcie dostajemy materiał rzeczywiście wyglądający jak reportaż. Ludzie w kamienicy jąkają się, wstydzą obiektywu kamery, zachowują się naturalnie wobec siebie. Nie ma tam super mięśniaków o gładko wygolonych twarzach czy pięknych, skąpo ubranych modelek. Dodawszy do tego często nie ostre zdjęcia, sporo chaosu w obiektywie czy filmowanie podłogi, daje nam to całkiem miły substytut reportażu, którego pierwotny plan kompletnie runął i operator kręci wszystko co uzna za ciekawe. Całość składa się na naprawdę dobry klimat, który ciągnie się niemal przez cały film.


Niestety [REC] posiada też kilka mocnych przywar. Pierwszą z nich jest to iż w całym obrazie jest mało, wręcz jak na lekarstwo, scen które naprawdę mogą przerazić. Mnie osobiście tylko trzy sceny wyrwały z fotela, choć przyznam że były świetne. Jednak jak na film trwający nieco ponad godzinkę, jest to wada potężna. Kolejnym mocnym minusem jest bardzo nudny początek oraz potem niemal błyskawiczne przerobienie filmu na czysty zombie movie. Czasem miało się wrażenie, że na ekranie leci krzyżówka "28 dni później" z "Nocą żywych trupów". Przez pierwsze piętnaście minut nic się kompletnie nie dzieje, zaś potem mamy chwilę ciekawej akcji i trach, zombiaki ganiają za przerażonymi ludzikami, aż do końca. Co prawda fanom gatunku przypadnie to z pewnością do gustu, jednak widać wyraźnie że można to było inaczej poprowadzić. Kolejną wadą, dla mnie osobiście, było mocno oklepane zakończenie. W sumie cały film jest potwornie przewidywalny i jakoś nic specjalnie mnie nie zaskoczyło. Brak tam skomplikowania czy nawet jakiś zwrotów akcji, od razu wiadomo co czeka naszych bohaterów, bez większych domysłów. Z drugiej strony to jest też zaleta całego filmu. Wiemy po co sięgamy, co dostaniemy i dokładnie to otrzymujemy.


Mimo to film ogląda się przyjemnie. Akcja jest szybka (poza początkiem), trup ściele się gęsto, a finał daje spore pole do popisu dla kontynuacji. Dla fanów gatunku jest to zatem pozycja obowiązkowa, dla pozostałych zaś może być interesującą przygodą na "wieczór z dreszczykiem. Z pewnością [REC] nie będzie filmem przy którym zaśniemy czy poczujemy, że straciliśmy godzinę swego życia. To porządna produkcja, nie wnosząca nic nowego do gatunku, ale zgrabnie łącząca sprawdzone mechanizmy.