Z pewnością wiele osób zna Race for the Galaxy, które potrafiły przyciągnąć do siebie miłośników lekkich gier strategicznych. Tytuł do tego stopnia zyskał sławę, że powstała jego wirtualna wersja, po którą możemy sięgnąć na choćby Board Game Arena. Tym razem zaprezentuję wam kolejną odsłonę serii, czyli Roll for the Galaxy, gdzie karty zostały zastąpione kostkami. Wręcz ogromem, drobnych, kolorowych kostek. Drugim tytułem w tym unboxingu jest Festiwal lampionów, będący familijną grą logiczną skierowaną nie tylko do młodszego odbiorcy. Zajrzyjmy zatem do obu pudeł i sprawdźmy jak to wygląda na pierwszy rzut oka i jak mocno osuszy nasze portfele.
Roll for the Galaxy
Tytuł pojawił się w polskiej wersji językowej dzięki akcji na serwisie Wspieram to, dzięki wydawnictwu Games Factory Publishing. Zbiórka zakończyła się spektakularnym sukcesem gdyż zgromadziła aż 131 316 zł z planowanych 30 000 zł. Jest to z pewnością rekord wart odnotowania, szczególnie na polskiej scenie crowdfundingowej, gdzie wiadomo jakie są zarobki przeciętnych Polaków. Inne akcje tego wydawnictwa również zakończyły się powodzeniem, jednak w tym wypadku zbiórka przeszła wszelkie oczekiwania, deklasując osiągnięcia takich hitów jak Dominion.
Cena sugerowana to 239,90 zł co jest w pełni uczciwą kwotą, patrząc po zawartości wcale nie takiego lekkiego pudła. Jeśli przejrzymy sklepy internetowe, gdzie gra w polskim wydaniu dopiero się pojawia, to trzeba przyznać, że natrafimy na naprawdę sporą konkurencję. Ceny zaczynają się w okolicy 170-180 zł i szybko windują w kierunku 230 zł, jednak najwięcej ofert znajduje się w granicy 180-200 zł. Należy jednak do tego wszystkiego doliczyć koszt wysyłki, jednak i tak nadal nabędziemy grę znacznie taniej. Niemniej trzeba bardzo uważnie czytać o jaką wersję chodzi, gdyż w obiegu znajduje się również oryginalna, angielska wersja językowa. Zatem kupując grę w Internecie może się okazać, że kupiliśmy inne wydanie.
Gdy zdobędziemy już grę, dostaniemy całkiem solidnych rozmiarów pudełko, a w nim:
* 5 plastikowych kubków na kości
* 5 znaczników Kredytów Galaktycznych
* 5 plansz graczy
* 5 zasłonek graczy
* 5 Pasków wyboru akcji
* 5 kafli akcji
* 9 kafli frakcji
* 9 kafli rodzimych planet
* w sumie 111 specjalnych kości
- 25 rodzimej populacji (białe)
- 22 wojska (czerwone)
- 9 konsumpcji (fioletowe)
- 20 ulepszeń (niebieskie)
- 14 rzadkich pierwiastków (brązowe)
- 12 genów (zielone)
- 9 technologii obcych cywilizacji (żółte)
* 55 dwustronnych kafli planet/technologii
* 33 żetony Punktów Zwycięstwa (wartości 1, 5 i 10)
* płócienny woreczek na kafle planet/technologii
* instrukcja
Jak widać jest tego naprawdę dużo i mimo ogromu zalet, warto na początku wspomnieć o kilku niedogodnościach. Po pierwsze, co ewidentnie wynika z winy drukarni, krzywo przycięto żetony Punktów Zwycięstwa. Wyglądają przez to zwyczajnie niechlujnie i biją po oczach swą nieregularnością. Niewiele brakowało aby żetony o wartości 1, utraciły część świetlistej linii imitującej wartość punktową. Po drugie brakuje woreczków strunowych na część drobnych komponentów jak choćby pionki czy żetony. Czysto teoretycznie można by je schować do kubków, które nakłada się jeden na drugi, ale istnieje spore ryzyko uszkodzenia tych elementów. Poza tym bez woreczków mamy w pudełku totalny bałagan, a wrzucanie wszystkiego do płóciennego woreczka znacząco wydłuży przygotowanie rozgrywki.
Na tym jednak kończy się lista złorzeczeń, gdyż reszta, od strony czysto wizualnej oraz jakościowej, wygląda obłędnie. Grafiki na kafelkach, przedstawiające różne miejsca we wszechświecie, stoją na bardzo wysokim poziomie. Co prawda kilka rysunków się powtarza względem Race for the Galaxy, jednak wynika to z wykorzystania tych samych lokacji. Z drugiej strony nic nie odejmuje to uroku całej produkcji. Co ważniejsze wszelkie kafelki, zasłonki i plansze wykonano z grubej warstwy tektury, przez co naprawdę trudno je zniszczyć czy uszkodzić. Świetnie opracowano też kartę pomocy podręcznej, którą umieszczono na wewnętrznej stronie zasłonki gracza, a ta jest naprawdę sporych rozmiarów. Same kostki, mimo że są małe, to nie na tyle aby były nieczytelne czy łatwe do zgubienia. Są na tyle kolorowe, że szybko wpadają w oko, a do tego pięknie grzechoczą w kubkach, które również wykonano wyjątkowo solidnie.
Co do instrukcji to jest ona lekturą na dłuższy czas. Nie udało mi się zdobyć do porównania oryginalnej, gdyż jak wiadomo pierwsze polskie wydanie Race for the Galaxy, zawierało pobieżne tłumaczenie kilku słów co doprowadziło do błędnego odbioru zasad. W Roll for the Galaxy zdaje się że nic takiego nie występuje, gdyż całość podzielono na konkretne zagadnienia i bardzo łopatologicznie je wytłumaczono. Zamieszczono też spis zasad szczegółowych, porad, wyjątków i różnic względem pierwszego tytułu serii. Niemniej samodzielne opanowanie wszystkich zasad, tak aby je prosto wyłożyć współgraczom, zapewne zajmie sporo czasu.
Co cieszy:
* pancerne wydanie
* przecudna oprawa graficzna
* kostki, kostki, kostki... i kubeczki
* podobna do Race for the Galaxy, a jednak zupełnie inna
* uczciwa cena (w tym spora konkurencja na sieci)
* dużo różnorodnych komponentów
* solidnie opracowana instrukcja...
Co budzi wątpliwość:
* ..., która i tak będzie lekturą na długi czas
* krzywo przycięte żetony Punktów Zwycięstwa
* brak woreczków strunowych, a bez nich mamy bałagan w pudełku
Domniemany poziom ryzyka przy "zakupie w ciemno":
Patrząc po targecie docelowym (13+, gracze średnio zaawansowani i zaawansowani) to powiedziałbym średni. Cena jest dość wysoka, choć uczciwa, a do tego nie każdy fan gier strategicznych lubi kości. Z drugiej strony warto zaryzykować, gdyż tytuł wygląda obłędnie i wart jest tego aby dać mu szansę. Co zaś się tyczy fanów Race for the Galaxy to ryzyko zakupu w ciemno jest niemal żadne, co dobitnie pokazał akcja na Wspieram to. Nic tylko wymienić karty na kości.
Festiwal lampionów
Drugim tytułem w dzisiejszym unboxingu jest gra skierowana do miłośników łamigłówek. Tematem jest przyozdobienie jeziora lampionami na coroczne święto pełni księżyca. Z tej okazji jest organizowany tytułowy Festiwal lampionów. Reasumując, kultura Dalekiego Wschodu znów dała nam, fanom gier planszowych, materiał na stworzenie czegoś co wyróżnia się tematycznie na tle konkurencji.
Cena sugerowana to 100 zł, co jest troszkę sporo patrząc na ilość oraz różnorodność komponentów. Z drugiej strony ich jakość stoi na bardzo wysokim poziomie, więc jakoś można to usprawiedliwić. Po przejrzeniu propozycji sklepów internetowych, szybko zorientujemy się że dolna granica mieści się w okolicy 80 zł choć najwięcej ofert znajduje się w widełkach 85-90 zł. Zatem dodając do tego koszta wysyłki, wyjdzie nas tyle samo jakbyśmy kupili grę w sklepie stacjonarnym. Jeśli już nabędziemy Festiwal lampionów, to dostaniemy średniej wielkości pudełko a w nim:
* 36 kafelków jeziora, a w tym
- kafel startowy
- 11 kafelków z symbolami (panda, smok, słońce, wir)
- 24 kafelki bez symboli
* 56 kart lampionów (po 8 w każdym z 7 kolorów)
* po 9 kart talentów w każdym z 3 typów (czerwony, niebieski i zielony)
* 3 karty zwykłych talentów
* 20 drewnianych znaczników łódek
* 4 karty pomocy (po 1 na gracza)
* instrukcję
Jak wspomniałem od strony jakościowej ciężko się do czegokolwiek przyczepić. W przeciwieństwie do Roll for the Galaxy, tutaj dołączono woreczki strunowe, a i sam projekt wypraski (szkoda że bez nadruku) jest bardzo dobrze pomyślany. Dzięki temu kafelki mają swoją przegrodę, a karty oraz znaczniki, schowane w woreczkach, swoją, co sprawia że nic nie wala się bez ładu po pudełku. Duży plus. Poza tym same grafiki są miłe dla oka i na samym starcie poniekąd obrazują jaki poziom będzie miała gra, czyli raczej wysoki, mimo że jest skierowana do familii.
Instrukcję napisano bardzo porządnie. Jest ona pełna przykładów, zarówno graficznych jak i opisowych, zaś same zasady wyłożono nad wyraz prosto. Cieszy forma w jakiej opisano przygotowanie rozgrywki, gdzie koło pełnego, wypunktowanego, opisu znajduje się wielki rysunek przedstawiający jak to wszystko ma wyglądać. Nie zawsze tak jest, gdyż często z tego drugiego elementu się rezygnuje, zakładając że po grę sięgną osoby siedzące w tym hobby.
Co cieszy:
* temat
* jakość komponentów
* opracowanie instrukcji
* niski próg wejścia
* porządnie zaprojektowana wypraska
Co budzi wątpliwość:
* cena sugerowana może odstraszyć na starcie osoby mniej obeznane ze światem gier
Domniemany poziom ryzyka przy "zakupie w ciemno":
Zdecydowanie niski, szczególnie jeśli ktoś lubi gry familijne lub logiczne, choć w tym drugim wypadku nie mam na myśli kostki rubika. Zatem nie warto zrażać się ceną czy też "małą" ilością komponentów i zaryzykować sięgnąć po ten tytuł. Festiwal lampionów wygląda na porządny kawał gry familijnej, która może trafić do serc zarówno starszych jak i młodszych wiekiem graczy.
* 5 plastikowych kubków na kości
* 5 znaczników Kredytów Galaktycznych
* 5 plansz graczy
* 5 zasłonek graczy
* 5 Pasków wyboru akcji
* 5 kafli akcji
* 9 kafli frakcji
* 9 kafli rodzimych planet
* w sumie 111 specjalnych kości
- 25 rodzimej populacji (białe)
- 22 wojska (czerwone)
- 9 konsumpcji (fioletowe)
- 20 ulepszeń (niebieskie)
- 14 rzadkich pierwiastków (brązowe)
- 12 genów (zielone)
- 9 technologii obcych cywilizacji (żółte)
* 55 dwustronnych kafli planet/technologii
* 33 żetony Punktów Zwycięstwa (wartości 1, 5 i 10)
* płócienny woreczek na kafle planet/technologii
* instrukcja
Jak widać jest tego naprawdę dużo i mimo ogromu zalet, warto na początku wspomnieć o kilku niedogodnościach. Po pierwsze, co ewidentnie wynika z winy drukarni, krzywo przycięto żetony Punktów Zwycięstwa. Wyglądają przez to zwyczajnie niechlujnie i biją po oczach swą nieregularnością. Niewiele brakowało aby żetony o wartości 1, utraciły część świetlistej linii imitującej wartość punktową. Po drugie brakuje woreczków strunowych na część drobnych komponentów jak choćby pionki czy żetony. Czysto teoretycznie można by je schować do kubków, które nakłada się jeden na drugi, ale istnieje spore ryzyko uszkodzenia tych elementów. Poza tym bez woreczków mamy w pudełku totalny bałagan, a wrzucanie wszystkiego do płóciennego woreczka znacząco wydłuży przygotowanie rozgrywki.
Na tym jednak kończy się lista złorzeczeń, gdyż reszta, od strony czysto wizualnej oraz jakościowej, wygląda obłędnie. Grafiki na kafelkach, przedstawiające różne miejsca we wszechświecie, stoją na bardzo wysokim poziomie. Co prawda kilka rysunków się powtarza względem Race for the Galaxy, jednak wynika to z wykorzystania tych samych lokacji. Z drugiej strony nic nie odejmuje to uroku całej produkcji. Co ważniejsze wszelkie kafelki, zasłonki i plansze wykonano z grubej warstwy tektury, przez co naprawdę trudno je zniszczyć czy uszkodzić. Świetnie opracowano też kartę pomocy podręcznej, którą umieszczono na wewnętrznej stronie zasłonki gracza, a ta jest naprawdę sporych rozmiarów. Same kostki, mimo że są małe, to nie na tyle aby były nieczytelne czy łatwe do zgubienia. Są na tyle kolorowe, że szybko wpadają w oko, a do tego pięknie grzechoczą w kubkach, które również wykonano wyjątkowo solidnie.
Co do instrukcji to jest ona lekturą na dłuższy czas. Nie udało mi się zdobyć do porównania oryginalnej, gdyż jak wiadomo pierwsze polskie wydanie Race for the Galaxy, zawierało pobieżne tłumaczenie kilku słów co doprowadziło do błędnego odbioru zasad. W Roll for the Galaxy zdaje się że nic takiego nie występuje, gdyż całość podzielono na konkretne zagadnienia i bardzo łopatologicznie je wytłumaczono. Zamieszczono też spis zasad szczegółowych, porad, wyjątków i różnic względem pierwszego tytułu serii. Niemniej samodzielne opanowanie wszystkich zasad, tak aby je prosto wyłożyć współgraczom, zapewne zajmie sporo czasu.
Co cieszy:
* pancerne wydanie
* przecudna oprawa graficzna
* kostki, kostki, kostki... i kubeczki
* podobna do Race for the Galaxy, a jednak zupełnie inna
* uczciwa cena (w tym spora konkurencja na sieci)
* dużo różnorodnych komponentów
* solidnie opracowana instrukcja...
Co budzi wątpliwość:
* ..., która i tak będzie lekturą na długi czas
* krzywo przycięte żetony Punktów Zwycięstwa
* brak woreczków strunowych, a bez nich mamy bałagan w pudełku
Domniemany poziom ryzyka przy "zakupie w ciemno":
Patrząc po targecie docelowym (13+, gracze średnio zaawansowani i zaawansowani) to powiedziałbym średni. Cena jest dość wysoka, choć uczciwa, a do tego nie każdy fan gier strategicznych lubi kości. Z drugiej strony warto zaryzykować, gdyż tytuł wygląda obłędnie i wart jest tego aby dać mu szansę. Co zaś się tyczy fanów Race for the Galaxy to ryzyko zakupu w ciemno jest niemal żadne, co dobitnie pokazał akcja na Wspieram to. Nic tylko wymienić karty na kości.
Festiwal lampionów
Drugim tytułem w dzisiejszym unboxingu jest gra skierowana do miłośników łamigłówek. Tematem jest przyozdobienie jeziora lampionami na coroczne święto pełni księżyca. Z tej okazji jest organizowany tytułowy Festiwal lampionów. Reasumując, kultura Dalekiego Wschodu znów dała nam, fanom gier planszowych, materiał na stworzenie czegoś co wyróżnia się tematycznie na tle konkurencji.
Cena sugerowana to 100 zł, co jest troszkę sporo patrząc na ilość oraz różnorodność komponentów. Z drugiej strony ich jakość stoi na bardzo wysokim poziomie, więc jakoś można to usprawiedliwić. Po przejrzeniu propozycji sklepów internetowych, szybko zorientujemy się że dolna granica mieści się w okolicy 80 zł choć najwięcej ofert znajduje się w widełkach 85-90 zł. Zatem dodając do tego koszta wysyłki, wyjdzie nas tyle samo jakbyśmy kupili grę w sklepie stacjonarnym. Jeśli już nabędziemy Festiwal lampionów, to dostaniemy średniej wielkości pudełko a w nim:
* 36 kafelków jeziora, a w tym
- kafel startowy
- 11 kafelków z symbolami (panda, smok, słońce, wir)
- 24 kafelki bez symboli
* 56 kart lampionów (po 8 w każdym z 7 kolorów)
* po 9 kart talentów w każdym z 3 typów (czerwony, niebieski i zielony)
* 3 karty zwykłych talentów
* 20 drewnianych znaczników łódek
* 4 karty pomocy (po 1 na gracza)
* instrukcję
Jak wspomniałem od strony jakościowej ciężko się do czegokolwiek przyczepić. W przeciwieństwie do Roll for the Galaxy, tutaj dołączono woreczki strunowe, a i sam projekt wypraski (szkoda że bez nadruku) jest bardzo dobrze pomyślany. Dzięki temu kafelki mają swoją przegrodę, a karty oraz znaczniki, schowane w woreczkach, swoją, co sprawia że nic nie wala się bez ładu po pudełku. Duży plus. Poza tym same grafiki są miłe dla oka i na samym starcie poniekąd obrazują jaki poziom będzie miała gra, czyli raczej wysoki, mimo że jest skierowana do familii.
Instrukcję napisano bardzo porządnie. Jest ona pełna przykładów, zarówno graficznych jak i opisowych, zaś same zasady wyłożono nad wyraz prosto. Cieszy forma w jakiej opisano przygotowanie rozgrywki, gdzie koło pełnego, wypunktowanego, opisu znajduje się wielki rysunek przedstawiający jak to wszystko ma wyglądać. Nie zawsze tak jest, gdyż często z tego drugiego elementu się rezygnuje, zakładając że po grę sięgną osoby siedzące w tym hobby.
Co cieszy:
* temat
* jakość komponentów
* opracowanie instrukcji
* niski próg wejścia
* porządnie zaprojektowana wypraska
Co budzi wątpliwość:
* cena sugerowana może odstraszyć na starcie osoby mniej obeznane ze światem gier
Domniemany poziom ryzyka przy "zakupie w ciemno":
Zdecydowanie niski, szczególnie jeśli ktoś lubi gry familijne lub logiczne, choć w tym drugim wypadku nie mam na myśli kostki rubika. Zatem nie warto zrażać się ceną czy też "małą" ilością komponentów i zaryzykować sięgnąć po ten tytuł. Festiwal lampionów wygląda na porządny kawał gry familijnej, która może trafić do serc zarówno starszych jak i młodszych wiekiem graczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz