No to trzeci tom przygód młodszej siostry Sherlocka Holmesa za mną :) Historia jest ciekawa, wciągająca i muszę przyznać, ze seria komiksowa wypada o niebo lepiej niż film Netflixa. Tutaj główna bohaterka jest zmyślna, sprytna i cholernie odważna, choć przy tym potrafi czasem popełnić głupotę. Ma też dość odporne ciało, bo potrafi wyjść bez zadrapania nawet gdy spadnie z dachu kamienicy na szklarnię. Cóż, taka magia komiksów dla młodzieży :)
Gdybym miał jednak wymienić trzy punkty, za które uwielbiam tą serię to będą to:
1. Główna bohaterka i jej smykałka do stylizacji i charakteryzacji.
2. Świetny oraz klimatyczny rysunek.
3. Przedstawienie realiów tamtego okresu.
I owszem, ogromną rolę odgrywa w całej serii kwietnik oraz tak zwana Mowa Kwiatów, co jest podkreślane na każdym kroku, ale osobiście jakoś mnie to specjalnie nie przyciąga. Prawdopodobnie dlatego, że jestem facetem, który nie ma ręki do kwiatów. Poważnie, nie umiem o nie dbać, choć pewne gatunki rosły w moim pokoju jak głupie, mimo że widziały wodę tylko wtedy gdy mi się przypomniało. Innymi słowy sporadycznie :)
Natomiast dużo bardziej moją uwagę przykuwają elementy rzadziej występujące, a dotyczące realiów omawianej epoki. Mamy końcówkę XIX wieku, Londyn to bardzo zaludnione miasto pełne przeciwieństw. Bogate kamienice kontra obdarte rudery, a wszystko niemal koło siebie. Do tego mamy tutaj elementy, tak dobrze mi znane z serii "Czwórka z Baker Street", jak choćby domy dla sierot, przytułki dla umysłowo chorych czy społeczne podejście do narastających powoli zmian względem roli kobiety. To wszystko sprawia, że chce wracać do Enoli Holmes i jej perypetii. Jakby nie patrzeć wydarzenia te miały miejsce niespełna 130 lat temu i od tego czasu bardzo dużo się zmieniło. Choć pewne rzeczy, jak władza i bezkarność sfer wyższych, pozostały takie same.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz