To już piąty tom z komiksami o mieszkańcach Kaczogrodu, które wyszły spod ręki Carla Barksa. Mimo mojego szacunku do jego prac, nigdy nie pokonał on w moich oczach dzieła Dona Rosy, który w sposób genialny ubogacił całe uniwersum Kaczych Opowieść. O tym jednak w następnym materiale, a teraz skupię się na albumie noszącym podtytuł "O kawałek sznurka". W tej własnie opowieści poznajemy Granita Forsanta, jednego z dwóch największych przeciwników Sknerusa McKwacza. Oba kaczory poznały się zresztą dawno temu w Afryce, co genialnie przedstawił Don Rosa w swojej pracy "Życie i czasy Sknerusa McKwacza". Niestety w tym albumie Granit Forsant występuje tylko raz, do tego nie ma tutaj drugiego wielkiego przeciwnika w osobie Johna Kwakerfellera, mojego osobistego ulubieńca, koło Magiki de Czar. Kwakerfeller został wykorzystany przez Carla Barksa tylko raz i to dopiero w 1961 roku, zatem siłą rzeczy nie mógł pojawić się w tym tomie. A kto w nim jest? Najczęściej ta sama ekipa, czyli Donald jego siostrzeńcy i Diodak.
W artykule rozpoczynającym ten album, możemy przeczytać: "W jednej z późniejszych historii miedzy konkurującymi magnatami pojawia się podstawowa różnica - Sknerus jest kaczorem honorowym i nie zniża się do oszustwa, co Granitowi przychodzi z łatwością - niemniej w tej opowieści jedynie Hyzio, Dyzio i Zyzio powstrzymują Sknerusa przed dokonaniem sabotażu.". Cóż... nie umiem się w pełni z tym zgodzić, bo pamiętam zarówno z komiksów Barksa oraz Rosy, że Sknerus McKwacz nieraz potrafił ostro kantować i nie miał z tego powodu cienia wyrzutów sumienia. Oczywiście nie zawsze, bo czasem sumienie mu dogryzało, co świetnie pokazał Rosa w jednej z historii dotyczących przeszłości McKwacza. Ale w tej samej historii ten sam kaczor potrafił kupić kopalnie diamentów za ćwierć dolara wykorzystując naiwność tubylców i potem spał spokojnie.
Nie inaczej jest w jednej z zamieszczonych tutaj opowieści, pod tytułem "Powrót do przeszłości". Sknerus rywalizując z Donaldem o zakopany skarb, nie ma cienia wyrzutów sumienia kantując w wyścigu, np. po przez wykupienie wszystkich miejsc na pokładzie samolotu. Oczywiście los potrafi Sknerusowi nieraz spłatać figla, co jednak w moich oczach nie umniejsza jego smykałki do kantowania. Don Rosa w swym arcydziele wyraźnie pokazał nam, że w przeszłości ten kaczor złożył przysięgę, aby swe bogactwo zdobyć uczciwie, niemniej nie zawsze się tego trzymał. Z drugiej strony Granit Forsant jest zdecydowanie większym kanciarzem, oszustem, a na dokładkę też złodziejem On naprawdę zdaje się nie mieć sumienia, co przedstawili zarówno Carl Barks jak i Don Rosa.
Z innych przygód zamieszczonych w tym albumie spodobały mi się głównie te z Diodakiem. Są krótkie, ale wesołe i pokazujące, jak wielki wynalazca potrafi zajść za skórę wielu osobom. Część z tych opowieści pamiętam zresztą z czasów szkolnych gdy kupowałem dwutygodnik/tygodnik "Kaczor Donald". Podsumowując, cieszę się, ze ponownie zagłębiłem się w kolejny pakiet prac Carla Barksa i chętnie będę śledził rozwój tej serii, ale nie ukrywam,że najbardziej cieszy mnie podobny zbiór komiksów Dona Rosy. Bo to tamte historyjki najbardziej wryły mi się w pamięci, koło prac włoskich artystów.
Nie inaczej jest w jednej z zamieszczonych tutaj opowieści, pod tytułem "Powrót do przeszłości". Sknerus rywalizując z Donaldem o zakopany skarb, nie ma cienia wyrzutów sumienia kantując w wyścigu, np. po przez wykupienie wszystkich miejsc na pokładzie samolotu. Oczywiście los potrafi Sknerusowi nieraz spłatać figla, co jednak w moich oczach nie umniejsza jego smykałki do kantowania. Don Rosa w swym arcydziele wyraźnie pokazał nam, że w przeszłości ten kaczor złożył przysięgę, aby swe bogactwo zdobyć uczciwie, niemniej nie zawsze się tego trzymał. Z drugiej strony Granit Forsant jest zdecydowanie większym kanciarzem, oszustem, a na dokładkę też złodziejem On naprawdę zdaje się nie mieć sumienia, co przedstawili zarówno Carl Barks jak i Don Rosa.
Z innych przygód zamieszczonych w tym albumie spodobały mi się głównie te z Diodakiem. Są krótkie, ale wesołe i pokazujące, jak wielki wynalazca potrafi zajść za skórę wielu osobom. Część z tych opowieści pamiętam zresztą z czasów szkolnych gdy kupowałem dwutygodnik/tygodnik "Kaczor Donald". Podsumowując, cieszę się, ze ponownie zagłębiłem się w kolejny pakiet prac Carla Barksa i chętnie będę śledził rozwój tej serii, ale nie ukrywam,że najbardziej cieszy mnie podobny zbiór komiksów Dona Rosy. Bo to tamte historyjki najbardziej wryły mi się w pamięci, koło prac włoskich artystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz