Seria książek Piotra Wawrzeniuka wpadła mi w oko przypadkiem, podczas Festiwalu Książki w Opolu. Jest to nieco specyficzna, zapewne niektórzy powiedzą nader feministyczna, praca, gdzie dzieci opisują kim są z zawodu ich mamusie. Całość powstała przy współpracy z prof. Mirosławem Bańko, który był konsultantem językowym. Mamy tutaj bowiem przełożenie wielu zawodów, zazwyczaj wykonywanych przez mężczyzn, na formę żeńską. I tak, czasem od tego ucho mnie piekło, ale mówimy tutaj o opisie sporządzonym oczami małego dziecka. Dziecka, które rozpiera duma z powodu, że jego czy też jej mama wykonuje "męski" zawód.
Zaznaczmy na wstępie, że książki powstawały w latach 2013-2014, czyli zanim nastąpiła cała ta feministyczna histeria próbująca wcisnąć społeczeństwu kit, o nierównym traktowaniu kobiet w Polsce. Serio, 99% kobiet jakie znam kompletnie nie popiera tego co wrzeszczą feministki, bo jak same mi mówią, więcej z tego szkody niż pożytku. Zresztą nie dotyczy to tylko Polski, a całej Europy. Wystarczy przytoczyć sytuację z 2018 roku, gdzie z powodu feministek masa kobiet pracujących jako Grid Girls podczas zawodów Formuły 1, straciła pracę. Pamiętam burzę w sieci i brytyjskiej TV, gdzie modelki musiały odpierać ataki feministek, które zrównały Grid Girls do poziomu ulicznych prostytutek. Czemu o tym przypominam? Bo lektura książek Piotra Wawrzeniuka może niestety kojarzyć się z tymi rozhisteryzowanymi aktywistkami i niepotrzebnie zaszkodzić rewelacyjnie opracowanym dziełom literackim.
Tak, jego prace są naprawdę bardzo solidnie napisane, wykonane w formie krótkich tekstów na kształt wierszyka. Wybaczcie mi brak znajomości fachowej terminologii, ale polonistyka na tym pułapie nigdy nie była moją mocną stroną. Tak czy inaczej mamy tutaj masę umiejętnych nawiązań do głównego tematu, czyli jaki zawód wykonuje moja mam. Może ona być mistrzynią szachową, agentką co ochrania ważne osoby, geolożką, strażaczką i tak dalej. W trzech książeczkach zawarto kilkadziesiąt zawodów, a już powstaje tom czwarty.
Co prawda kilka razy miałem wrażenie, że wspomniano o zawodzie, gdzie kobiety raczej dominują. Na przykład nauczycielka, fotograf (czy raczej fotografka), albo reżyserka teatralna. Może się mylę, ale wydaje mi się, że w tych zawodach jest od dekad pełno kobiet i nikogo to nie dziwi. Z drugiej strony fajnie że o nich wspomniano. Na deser należy napisać słów kilka o rysunku autorstwa Doroty Wojciechowskiej, który świetnie oddaje charakter każdego z zawodów. Do tego umiejętnie nawiązuje do tekstu, ale też pozostawia ogromne pole dla dziecięcej wyobraźni. Miejscami znalazło się też miejsce na lekką satyrę, co uznaję za dodatkowy plus. Zatem jeśli macie dzieci, albo znacie kogoś kto ma mamę wykonującą raczej nietypowy zawód, to polecam tą serię książeczek. Z pewnością trafi do waszych serc :)
Zaznaczmy na wstępie, że książki powstawały w latach 2013-2014, czyli zanim nastąpiła cała ta feministyczna histeria próbująca wcisnąć społeczeństwu kit, o nierównym traktowaniu kobiet w Polsce. Serio, 99% kobiet jakie znam kompletnie nie popiera tego co wrzeszczą feministki, bo jak same mi mówią, więcej z tego szkody niż pożytku. Zresztą nie dotyczy to tylko Polski, a całej Europy. Wystarczy przytoczyć sytuację z 2018 roku, gdzie z powodu feministek masa kobiet pracujących jako Grid Girls podczas zawodów Formuły 1, straciła pracę. Pamiętam burzę w sieci i brytyjskiej TV, gdzie modelki musiały odpierać ataki feministek, które zrównały Grid Girls do poziomu ulicznych prostytutek. Czemu o tym przypominam? Bo lektura książek Piotra Wawrzeniuka może niestety kojarzyć się z tymi rozhisteryzowanymi aktywistkami i niepotrzebnie zaszkodzić rewelacyjnie opracowanym dziełom literackim.
Tak, jego prace są naprawdę bardzo solidnie napisane, wykonane w formie krótkich tekstów na kształt wierszyka. Wybaczcie mi brak znajomości fachowej terminologii, ale polonistyka na tym pułapie nigdy nie była moją mocną stroną. Tak czy inaczej mamy tutaj masę umiejętnych nawiązań do głównego tematu, czyli jaki zawód wykonuje moja mam. Może ona być mistrzynią szachową, agentką co ochrania ważne osoby, geolożką, strażaczką i tak dalej. W trzech książeczkach zawarto kilkadziesiąt zawodów, a już powstaje tom czwarty.
Co prawda kilka razy miałem wrażenie, że wspomniano o zawodzie, gdzie kobiety raczej dominują. Na przykład nauczycielka, fotograf (czy raczej fotografka), albo reżyserka teatralna. Może się mylę, ale wydaje mi się, że w tych zawodach jest od dekad pełno kobiet i nikogo to nie dziwi. Z drugiej strony fajnie że o nich wspomniano. Na deser należy napisać słów kilka o rysunku autorstwa Doroty Wojciechowskiej, który świetnie oddaje charakter każdego z zawodów. Do tego umiejętnie nawiązuje do tekstu, ale też pozostawia ogromne pole dla dziecięcej wyobraźni. Miejscami znalazło się też miejsce na lekką satyrę, co uznaję za dodatkowy plus. Zatem jeśli macie dzieci, albo znacie kogoś kto ma mamę wykonującą raczej nietypowy zawód, to polecam tą serię książeczek. Z pewnością trafi do waszych serc :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz