9 stycznia 2018

DC Odrodzenie - Batman Detective Comics #1: Powstanie Batmanów

Seria Detective Comics powinna być bliska każdemu miłośnikowi Obrońcy Gotham. To właśnie na jej kartach w 1939 roku po raz pierwszy wystąpił heros przebrany Batmana. Rok później dołączył pierwszy Robin, czyli Dick Grayson, który później przyjął pseudonim Nightwing. O tych faktach wspomina Małgorzata Chudziak, we wstępie do tego albumu. "Powstanie Robinów" to pierwszy tom Batman Detective Comics w DC Odrodzenie i w przeciwieństwie do kilku innych albumów, jakie przyszło mi przeczytać, w tym koszmarną Ligę Sprawiedliwości #1, ten komiks naprawdę trzyma wysoki poziom. Jest mroczny, brutalny, dynamiczny i posiada kilka ciekawych zwrotów akcji. Co jednak najważniejsze, ostatnia scena naprawdę sprawiła, ze koniecznie chce wiedzieć co będzie dalej. Podczas lektury czułem się tak, jak przy lekturze pierwszych tomów Batmana od Snydera. Do tego nowa ekipa, pod przewodnictwem Kate Kane, kuzynki Bruca Wayne'a, wypada wyśmienicie.

Dla osób, które nie śledzą uważnie przygód w uniwersum DC, ważną informacją będzie, że DC Odrodzenie to swoisty restar wielu wątków. Pisałem o tym szerzej w recenzji DC Odrodzenie, gdzie dowiedzieliśmy się, że ktoś dosłownie ukradł bitą dekadę z czasu płynącego w tym uniwersum. Tylko jedna osoba wie kto to zrobił, ale ta myśl ją przeraża. Zresztą omal nie przypłaciła tego życiem. Warto też znać losy Batmana i jego towarzyszy z takich albumów jak Wieczny Batman, Wieczni Batman i Robin oraz Batman Mroczny Rycerz #4: Glina. Skrót najbardziej kluczowych wydarzeń został jednak opisany w wstępie do tego albumu. Sama historia jest niezależna od poprzednich, zatem osoba nie mająca do czynienia wcześniej z wyżej wspomnianym albumami, czy seriami, spokojnie połapie się w całej fabule. W praktyce wtedy kilka scen może się okazać dla takiego czytelnika większym zaskoczeniem, a dwie będą owiane mocną tajemnicą. To tylko buduje klimat, a ten bez tego jest naprawdę wyczuwalny.


Akcja komiksu zaczyna się od dość krwawego pojedynku. Ktoś podszywając się pod Batmana, atakuje i niemal zabija Azraela, jednego z dawnych zabójców zakonu Świętego Dumasa. Gdy Mroczny Rycerz przybywa mu na pomoc, jest już za późno, ale trafia na pewien trop. Okazuje się, że ktoś śledzi poczynania jego oraz jego podopiecznych, czy osób blisko z nim współpracujących. Sprzęt szpiegowski okazuje się być piekielnie zaawansowany, wyprzedzający najnowsze zdobycze US Army o blisko dekadę. Bruce nie chcąc ryzykować i przeczuwając z jakim zagrożeniem przyjdzie mu się zmierzyć formuje własny oddział bohaterów, pod rozkazami rudowłosej Batwomen, czyli Katherine Kane, swojej kuzynki. W jego skład wchodzą Spoiler (Stephanie Brown), córka jednego ze złoczyńców, która skopała tyłek swemu tatusiowi przystając do Nietoperza, Red Robin, czyli Tim Drake, małomówna Cassandra Cain działająca pod pseudonimem Orphan, któa również jak Azrael sprzeciwiła się swoim pierwotnym panom i walczy w obronie słabszych, oraz Clayface, a konkretniej Basil Karlo, były aktor, mający pecha i obecnie będący żywą masą "błota".

Nie ukrywam, że jednym z najciekawszych wyborów jest właśnie Karlo. dawniej aktor, potem przestępca, a teraz uciekinier, tęskniący za normalnością i pragnący zrobić z swym życiem coś więcej. Ten nietypowy wybór Batmana, sprawia, że Kate patrzy na swego partnera z dość dużą rezerwą, jednak tylko przez chwilę. Clayface odgrywa zresztą sporą rolę, choć na dalszym planie, w całej historii i naprawdę widać, że facetowi zależy na odkupieniu. Pragnie normalnego życia, wspomina czasy gdy był człowiekiem, a teraz stara się naprawić grzechy przeszłości. Liczę, ze w kolejnych albumach jego postać zostanie znacznie bardziej rozwinięta.


Interesująco wypada również duet Spoiler-Red Robin. Zresztą ta dwójka jest parą w prywatnym życiu i snują plany na przyszłość, które niekoniecznie pokrywają się z planami Batmana oraz bycie superbohaterem w kostiumie. Tim natrafia tez na bardzo ciekawego konkurenta, ale w tej materii więcej nie powiem, aby nie zdradzać niespodzianki. Pierwsze skrzypce gra jednak Batwoman, wokół której kręci się niemal cały album. Dotyka jej przeszłości, przerwanej kariery wojskowej oraz osiągnięć jako obrońcy Gotham w kostiumie nietoperza. Wplecione w całość wątki rodziny Kane'ów i Wayne'ów, będących finansowymi władcami miasta, są świetnie poprowadzone. Zresztą pierwszoplanowy antagonista z tej przygody też został bardzo sprawnie napisany oraz poprowadzony.

Na koniec zostaje sam finał, gdzie poznajemy, przynajmniej częściowo, oblicze naszego wroga. Zostawia to czytelnika z masą pytań, szczególnie takiego laika, jak ja. Z drugiej strony całość skonstruowano tak, ze chce się wiedzieć co będzie dalej. "Powstanie Robinów" zaliczam zatem do jednego z najciekawszych komiksów z DC Odrodzenie, jakie dotąd czytałem, a przy tym do jednego z bardziej interesujących w ogóle, jeśli idzie o postać Batmana i jego współpracowników. Szczególnie współpracowników. Czekam zatem z niecierpliwością na drugi tom, mając nadzieję, że przygoda zostanie ciekawie rozwinięta, w pełni wykorzystując wydarzenia z DC Odrodzenie.