10 czerwca 2017

Niesłychane losy Ivana Kotowicza #2: Zamek Rybiej Dynastii

Seria o przygodach Ivana Kotowicza, stworzona przez polski duet Kusin-Ambrzykowski, powstaje powoli, ale warto czekać. Z pozoru prosta opowieść, mająca trafić w gusta zarówno laików jak i komiksowych weteranów, jest pełna zagadek i fałszywych przyjaciół, zaś całość umiejętnie wykorzystuje pewne wydarzenia z historii Europy. Oto urok gatunku jakim jest weird fiction, szczególnie gdy wpadnie on w odpowiednie ręce. Drugi tom, tym razem posiadający już podtytuł, zawiera jeszcze więcej tajemnic niż poprzedni. Po wydarzeniach w fabryce stalinium, tajemniczej oraz niebezpiecznej substancji o zadziwiających właściwościach, Ivan Kotowicz przemierza mroźne stepy Syberii wraz z Malinowem i jego ludźmi. Kociak ma niebawem dołączyć wraz z Antonem Świniojewem do specjalnej grupy bojowej, złożonej z unikalnych komandosów. Tymczasem eksperymenty doktora Bremera nad stalinium wymknęły się spod kontroli, szerząc w Związku Radzieckim plagę dziwnych mutantów. Ivan musi stawić im czoła i odkryć sekret tajemniczej, czerwonej substancji, która płynie w jego żyłach.

Tak wygląda zarys fabularny drugiego tomu, w którym co chwila przemyka tytułowy Zamek Rybiej Dynastii. Zresztą mamy z nim do czynienia już na samym początku albumu, a sam właściciel zamku pojawił się już w pierwszym tomie serii. Skłamałbym jednak pisząc, że dowiemy się teraz wszystkiego o tajemniczym stalinium, gdyż po zakończeniu lektury drugiego tomu miałem więcej pytań niż poprzednio. Co nieco jednak szło się dowiedzieć i upewnić odnośnie pewnych teorii, snutych wcześniej. Szczególnie w odniesieniu co do planów doktora Jeremiasza Bremera i jego wspólników.

W tym miejscu pojawia się interesujące wykorzystanie samej idei komunizmu. Doktor otwarcie szydzi z aparatu władz ZSRR oraz tego jak łatwo wmówić ludziom, że ich ideologia działa w praktyce tak jak to głoszą propagandowe hasła na plakatach. Bremer to człowiek kompletnie pozbawiony hamulców moralnych i traktujący wszystkich jako "materiały niezbędne do jego pracy". Nawet Malinow, któremu ufa oraz powierza najtrudniejsze zadania, jest w praktyce tylko narzędziem w wielkich planach naukowca. Widać było to już wcześniej, jednak teraz jest to pokazane aż nazbyt dobitnie.


Co do samych eksperymentów Bremera i jego "wyników" to skutkiem ubocznym okazała się plaga zmutowanych ludzi i zwierząt, którym podano tajemniczą substancję. W efekcie wyszła mieszanka czegoś na kształt zombie, choć ofiary są nadal żywe, obrośniętego dziwnymi, niebieskimi wyrostkami. Widać tutaj inspirację wieloma filmami czy grami, jednak całość idealnie pasuje do klimatu opowieści. Oczywiście Ivan dowiaduje się znacznie mniej niż czytelnik o pladze, co tylko dodaje smaku.

Tutaj na scenę wchodzi Świnojew oraz grupa specjalna do której Ivan ma przynależeć. Ten pierwszy okazuje się wybitnym snajperem, a zarazem nieźle popapranym wojakiem, który jednak jest wierny Kotowiczowi. Nie odstępuje go na krok, pomaga mu i opiekuje się nim. Ciężko jednak powiedzieć czy robi to z prawdziwej przyjaźni czy raczej ma jakieś inne, ukryte zamiary. Sam finał komiksu mąci w tej sprawie jeszcze bardziej, pozostawiając czytelnika z nie lada łamigłówką do rozwikłania. Tymczasem reszta ekipy komandosów to ciekawa paczka stereotypów, świetnie zresztą zobrazowana w formie rysunku. Ogromny niedźwiedź imieniem Misza, nie grzeszący intelektem ani ogładą, za to silny jak... niedźwiedź. Tłucze przeciwników pięściami i strzela z ręcznej wyrzutni rakiet. Lisiczka Eliza, będąca niemal kopią bohaterek pokroju Czarnej Wdowy - inteligentna, seksowna, świetny strzelec i akrobatka. No i na koniec człowiek (wyjątkowo), sierżant Krukow, niejako dowódca grupy, świetny strateg i osoba potrafią swą postawą zagrzać innych do walki. Ta plejada schematycznych "super bohaterów" idealnie pasuje do Kotowicza i Świniojewa, zaś ich pierwsza akcja pozostaje w pamięci na długo. Szczególnie dzięki Miszy.


Drugi tom "Niesłychanych losów Ivana Kotowicza" ma nieco iny wydźwięk od pierwszego, ale wciąga czytelnika równie mocno. Mamy tutaj bardzo udaną mieszankę stereotypów i tajemnicy, do tego rewelacyjny rysunek oraz naprawdę dobrze napisany scenariusz. Za każdym razem czegoś nowego dowiadujemy się o głównych bohaterach, a przy tym odkrywamy nowe sekrety rodzące kolejne pytania. Fabuła jest wartka, nie głupia i potrafi pobudzać wyobraźnię. Mam nadzieję, że na trzeci tom nie przyjdzie nam czekać dwa lata, bo bardzo chcę wiedzieć jak potoczą się dalsze losy naszego młodego, nieco naiwnego kociaka.