Lubię od czasu do czasu zasiąść do lekkiej gry rodzinnej, gdyż zwyczajnie potrafię się przy tym odprężyć. No i mam wtedy większe szanse wygrać z żoną, która regularnie spuszcza mi łomot. Dlatego ochoczo sięgnąłem po Cardline: Marvel, troszkę też z sentymentu do niektórych postaci komiksowych i faktu, że na opakowaniu jest Spider-Man. Taa... dorosły chłop, a za "bajkami" się ugania. Niemniej tym razem lekko się zawiodłem. Tytuł okazał się ogólnie porządnie zrobiony, jak na serię Cardline, jednak przy innych odsłonach, poświęconych choćby zwierzakom czy podróżom, tutaj jest pewien głupi zgrzyt. O ironio polega on na tym co powinno być największą zaleta tej odsłony - uniwersum Marvela.
Zasady gry są takie same jak w Cardline czy Timeline. Otóż dostajemy 5 kart, które kładziemy przed sobą obrazkiem bez cech do góry, zaś na środku stołu układamy jedną kartę z odkrytymi cechami. Gracz rozpoczynający określa na jaką cechę gramy - Siłę, IQ czy Walkę i tak jak w Timeline musimy dokładać karty aby cecha dołożonej mieściła się na osi w skali od najniżej do najwyższej wartości tej cechy. Jeśli gracz pomylił się dokładając kartę, odrzuca ją i dobiera nową na jej miejsce.Wygra ten kto pierwszy pozbędzie się wszystkich swoich kart.
Wygląda to zatem bardzo prosto i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że osoby nie znające komiksów z uniwersum Marvela będą grać totalnie po omacku. Wiadomo, że niemal każdy zna Hulka czy Kapitana Amerykę i wie który z nich jest w komiksach czy filmach silniejszy, ale już z takimi postaciami jak Spitfire, A-Bomb, Baron Zemo czy Szkarłatny Dynamo niekoniecznie miał styczność. Może jeszcze będą kojarzyć Viper, Green Goblina lub Rocketa, bo wystąpili oni w kinowych adaptacjach poświęconych super herosom, ale nadal nie będą umiał za bardzo przyporządkować ich na głównej osi cech.
Zgrzytem może się okazać też opisanie samych wartości. Np. w przypadku walki, określającej jak dana postać radzi sobie w starciu na co składa się suma jej umiejętności oraz mocy, mamy ogromną rozbieżność nawet względem tego co znamy z filmów. Za przykład niech posłuży tutaj Viper, antagonistka znana z serii X-Men, i Ghost Rider, czyli pędzący na ognistym motocyklu potępieniec z płonącą czaszką. W przypadku pierwszej postaci cecha ta jest określona na pułapie 96 punktów, gdyż posiada sztucznie wszczepione zęby jadowe, odporność na trucizny czy jest bardzo silna (jak na człowieka), zwinna i powoli się starzeje. Jednak Ghost Rider, przyjmijmy że chodzi o Jonnego Blaze, posiada tą samą cechę na pułapie 24 punktów. Kto widział, co prawda kiepski, film lub czytał dowolny komiks z przygodami tej postaci, ten zdaje sobie sprawę, że nasz płonący motocyklista spaliłby na popiół swą przeciwniczkę. Tymczasem jest on daleko za Rocketem (70), Falconem (68) czy nawet Lodowymi Olbrzymami (46) z opowieści o przygodach Thora Gromowładnego. Pokonuje go nawet Rick Jones (25) i to bez przemiany w A-Bomba (32). Może i jestem mniej obeznany z światami Marvela, ale wątpię aby gadający szop, czyli Rocket, miał szansę z demoniczną postacią motocyklisty, który potrafi ziać ogniem i zamienić koparkę odkrywkową w płonącą machinę z piekła rodem.
Takich kwiatków jest znacznie więcej, co sprawia że fani patrzą na całość z grymasem niezadowolenia, zaś laicy drapią się po głowie nie rozumiejąc jak postać mogąca wedle opisu na karcie podnieść 23 tony, przegrywa z szopem praczem uzbrojonym w futurystyczny karabin. Z tego powodu gra wypada zwyczajnie przeciętnie. Wysoka cena, dziwne oceny siły postaci czy z czasem wkradająca się monotonia, sprawiają, że gra nie posiada zbyt mocnej siły przebicia. Można po nią sięgnąć choćby dla przepięknych grafik, ale tylko jeśli bardzo nam na tym zależy.
Plusy:
* szata graficzna
* bardzo niski próg wejścia
* szybka rozgrywka
* solidne, metalowe pudełko
Minusy:
* znajomość tematu daje olbrzymią przewagę nad laikami
* dziwne "oceny" siły walki czy IQ niektórych postaci
* brak książeczki z opisami (choćby zwięzłymi) występujących w grze postaci
* za droga na tle innych tytułów tej serii
Ocena - 5/10
Wygląda to zatem bardzo prosto i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że osoby nie znające komiksów z uniwersum Marvela będą grać totalnie po omacku. Wiadomo, że niemal każdy zna Hulka czy Kapitana Amerykę i wie który z nich jest w komiksach czy filmach silniejszy, ale już z takimi postaciami jak Spitfire, A-Bomb, Baron Zemo czy Szkarłatny Dynamo niekoniecznie miał styczność. Może jeszcze będą kojarzyć Viper, Green Goblina lub Rocketa, bo wystąpili oni w kinowych adaptacjach poświęconych super herosom, ale nadal nie będą umiał za bardzo przyporządkować ich na głównej osi cech.
Zgrzytem może się okazać też opisanie samych wartości. Np. w przypadku walki, określającej jak dana postać radzi sobie w starciu na co składa się suma jej umiejętności oraz mocy, mamy ogromną rozbieżność nawet względem tego co znamy z filmów. Za przykład niech posłuży tutaj Viper, antagonistka znana z serii X-Men, i Ghost Rider, czyli pędzący na ognistym motocyklu potępieniec z płonącą czaszką. W przypadku pierwszej postaci cecha ta jest określona na pułapie 96 punktów, gdyż posiada sztucznie wszczepione zęby jadowe, odporność na trucizny czy jest bardzo silna (jak na człowieka), zwinna i powoli się starzeje. Jednak Ghost Rider, przyjmijmy że chodzi o Jonnego Blaze, posiada tą samą cechę na pułapie 24 punktów. Kto widział, co prawda kiepski, film lub czytał dowolny komiks z przygodami tej postaci, ten zdaje sobie sprawę, że nasz płonący motocyklista spaliłby na popiół swą przeciwniczkę. Tymczasem jest on daleko za Rocketem (70), Falconem (68) czy nawet Lodowymi Olbrzymami (46) z opowieści o przygodach Thora Gromowładnego. Pokonuje go nawet Rick Jones (25) i to bez przemiany w A-Bomba (32). Może i jestem mniej obeznany z światami Marvela, ale wątpię aby gadający szop, czyli Rocket, miał szansę z demoniczną postacią motocyklisty, który potrafi ziać ogniem i zamienić koparkę odkrywkową w płonącą machinę z piekła rodem.
Takich kwiatków jest znacznie więcej, co sprawia że fani patrzą na całość z grymasem niezadowolenia, zaś laicy drapią się po głowie nie rozumiejąc jak postać mogąca wedle opisu na karcie podnieść 23 tony, przegrywa z szopem praczem uzbrojonym w futurystyczny karabin. Z tego powodu gra wypada zwyczajnie przeciętnie. Wysoka cena, dziwne oceny siły postaci czy z czasem wkradająca się monotonia, sprawiają, że gra nie posiada zbyt mocnej siły przebicia. Można po nią sięgnąć choćby dla przepięknych grafik, ale tylko jeśli bardzo nam na tym zależy.
Plusy:
* szata graficzna
* bardzo niski próg wejścia
* szybka rozgrywka
* solidne, metalowe pudełko
Minusy:
* znajomość tematu daje olbrzymią przewagę nad laikami
* dziwne "oceny" siły walki czy IQ niektórych postaci
* brak książeczki z opisami (choćby zwięzłymi) występujących w grze postaci
* za droga na tle innych tytułów tej serii
Ocena - 5/10