W dobie poprawności politycznej, która nieraz osiąga chore granice, często powstają filmy traktujące z fantazją sprawy Kościoła Katolickiego. Na szczęście w całym tym tyglu oczerniania Chrześcijan i "wybielania" Muzułmanów, potrafi znaleźć się ziarno prawdy. Spotlight dotyka bardzo poważnego problemu jakim jest tuszowanie przez kurie spraw molestowania seksualnego dzieci przez księży. Twórcy nie dali się przy tym ponieść fantazji, trzymając się faktów oraz opisując prawdziwe wydarzenia, jakie miały miejsce w USA, z końcem zeszłego wieku.
Akcja filmu rozgrywa się w Bostonie. Reporterzy "Boston Globe" Natrafiają na sprawę księdza, który molestował chłopców, jednak nikt się sprawą na poważnie nie zajął. Pogłoska jakich wiele, w przeszłości gazeta publikowała już podobne doniesienia, poświęcano im chwilę uwagi i na tym kończyło się zainteresowanie prasy. Jednak tym razem szef grupy reporterów śledczych, zwanych Spotlight, natrafia na dane, które szokują. Okazuje się, że w Kościele Katolickim takie sprawy się tuszuje, a biskupi nie chcą złego rozgłosu dla swej religii nie wyciągają żadnych prawnych konsekwencji względem winowajców. Kiedy grupa zaczyna drążyć temat nagle natrafia na polityczno-religijny mur, który wydaje się być nie do pokonania.
To co Spotlight świetnie obrazuje to nie wyimaginowaną skalę problemu molestowania dzieci przez księży o skłonnościach pedofilskich, a faktyczne układy polityczne na linii senatorowie-prokuratura-kuria. To jest właśnie źródło przemocy, którą szerzą ludzie pokroju wypaczonego duchownego, który dzięki sutannie jest w praktyce bezkarny wobec prawa. Gdyby jej nie miał już dawno wszczęto by wobec niego postępowanie sądowe i skazano na więzienie, zaś w kościele jest przenoszony z miejsca na miejsce, a ofiarom wypłaca się niskie odszkodowanie. Twórcy filmu nie dali się też zmanipulować pod kątem liczb i przytaczają miarodajne statystyki idące w dziesiątkach a nie tysiącach, jak to opisują współczesne media. Jednak na tle całości, kilkudziesięciu duchownych dopuszczających się przestępstwa o znamionach pedofilii, są na tyle olbrzymią grupą, że ciężko ich nie zauważyć kurii. I to jest właśnie sens Spotlight od samego początku do końca. Nie oczernianie pojedynczych osób, a systemu, który je chroni przed wymiarem sprawiedliwości, tylko dlatego że noszą sutannę.
Na olbrzymie brawa zasłużyli wszyscy aktorzy występujący w tej produkcji, gdyż pokazali nie tylko fachowe podejście do dziennikarstwa, ale również szok w zetknięciu ze sprawą, tak skrzętnie tuszowaną. Najlepiej z całego zespołu spisali się Mark Ruffalo (nominowany do Oscara za tą rolę), grający prostodusznego i bardzo szczerego Mika Rezendesa, oraz Rachel McAdams (również nominowana do Oscara) wcielająca się w postać Sachy Pfeiffer. Obie te postacie zwyczajnie nie umieją pojąć jak Instytucja Kościoła może przymykać oko na tak poważne przestępstwo, jakim jest molestowanie dzieci. Szok potęguje się wraz z rozrostem śledztwa i poznaniem relacji ofiar, które przyprawiają o dreszcze. Zdają sobie sprawę, że ich oprawcy nie tylko chodzą wolno, ale również mają możliwość szukania nowych ofiar, ponieważ kuria boi się przyznać do błędu i nieudolnie próbuje rozwiązać problem samodzielnie. Jednocześnie dziennikarze, tak jak i ofiary z którymi prowadzą rozmowy, nie potępiają religii ani tym bardziej wiary czy ogółu duchowieństwa. Nie. Potępiają biskupów znających skalę tej tragedii i zwyczajnie bojących się oddać katów policji, wydalając ich tym samym z służby kapłańskiej. A wszystko tłumaczą dbaniem o wizerunek kościoła.
Niestety kamykiem w bucie jest brak przedstawienie widzowi linii czasowej. Cała akcja dzieje się na przełomie wieków i trwa kilka lat, jednak oglądając Spotlight, nie odczuwamy aż takiego przeskoku w czasie. Ma się wręcz wrażenie, że całość trwa raptem kilka miesięcy, może pół roku. Gdyby dodać co jakiś czas informację w formie tekstowej o czasie rozgrywanej akcji, można by uniknąć tej wpadki i pokazać jak żmudny był proces dotarcia do prawdy i upublicznienia jej.
Spotlight to bardzo poważne i nade wszystko ważne kino, które każdy powinien obejrzeć ze zrozumieniem. Ta produkcja w żadnym swoim punkcie nie szkaluje Chrześcijaństwa, czy tym bardziej katolicyzmu. Pokazuje jedynie jak w strukturach instytucji kościelnej drzemie zgnilizna w osobie garstki potworów i grupy faryzeuszy, przekładających własny interes nad prawdę. To właśnie ten mały procent szkodzi Kościołowi Katolickiemu, co ma również miejsce w innych religiach świata. Nie można zatem osądzać wiary po przez pryzmat małej grupy, jednak należy wyciągnąć konsekwencje wobec ludzi łamiących prawo, a ukrywających się za sutanną. I o tym właśnie jest Spotlight.
Ocena - 9,5/10
Ocena - 9,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz