10 sierpnia 2022

Nocny krzyk

Czasem trafiam na komiksy trudne w ocenie, które ciężko mi do czegoś zakwalifikować. Tak było przy "Nocnym krzyku" autorstwa Borja Gonzaleza, komiksu trudnego w odbiorze, a jednocześnie bardzo prostego w konstrukcji fabularnej. Postawmy sprawę jasno - to nie jest komiks dla każdego fana obrazkowych nowel. Nie, to tytuł tak naprawdę dość wymagający, pełen odniesień do popkultury oraz życia. Produkcja bardzo niszowa, a jednocześnie potrzebna. Mimo wszystko postaram się swoim subiektywnym okiem przedstawić wam, nie tyle o czym jest ten komiks, a raczej komu może się spodobać.

Jak wspomniałem, scenariusz jest banalnie prosty i zdawać by się mogło mało odkrywczy. Oto poznajemy Teresę, kobietę pracującą w starej księgarni, gdzieś na jakimś zadupiu. Bawi się w cosplay, wydaje własny fanzin i wiedzie nudne, monotonne życie. Pewnego razu przyzywa ze starej księgi demona, który spełnia jedno życzenie, ale... Teresa nie ma życzeń. W efekcie czego demon zostaje w świecie śmiertelników, do czasu wypowiedzenia życzenia, co jest dość ciekawe.

Siłą tego komiksu jest jego prostota, ale również to działa na jego niekorzyść w oczach bardziej masowego odbiorcy. Akcja jest dość ślamazarna, ocierająca się miejscami o horror, w miasteczku od dawna znikają młode kobiety, a legenda mówi o nawiedzającym to miejsce upiorze w rękach skąpanych we krwi. Jednak styl prowadzenia narracji nie sprawia, ze czytelnikowi bije szybciej serce. Owszem, poszczególne sceny są napakowane emocjami, co tylko potęguje brak mimiki oraz rysów na twarzach postaci, ale i tak całość toczy się bardzo powoli. Wręcz monotonnie, tak samo jak życie Teresy. Nudne, pozbawione kolorów oraz monotematyczne.

Zupełnie inaczej wygląda sylwetka demona. Młoda kobieta imieniem Laura, o różowych włosach wybuchowym temperamencie i zakochana w Japonii. Siedzi w zaklętej książce już od wieków, ma na karku parę mileniów i nauczyła się, że ludzie zwykle pragną forsy. Spełnia ich życzenie i wraca do książki. Laura jest piekielnie szczera oraz dosadna. Wręcz wylewnie dziękuje Teresie za to, że kobieta jest smutną wersją samej siebie i o niczym nie marzy. To pozwala jej cieszyć się światem o wiele bardziej i zamierza z tego korzystać. Jednak bycie uwiązanym do osoby, która ja przywołała w końcu sprawia, że nawet optymistyczny, pyskaty demon o różowych włosach, zaczyna się nudzić popadając w stagnację.

Na okładce jest jeszcze trzecia kobieta - nastolatka o niebieskich włosach z deskorolką pod pachą i z mangami w torbie przewieszonej prze ramię. Dziewczyna czuje się inna w tym małym miasteczku, ale to podoba się Laurze. Z drugiej strony demon niezbyt chce się z kimkolwiek zaprzyjaźniać, ale ostatecznie zaczyna czuć więź z nowo poznanymi towarzyszkami. Co też istotne w historię wpleciony jest podcast radiowy, gdzie prowadzący rozmawiają o zaginięciach, czarownicach oraz ogólnie tym co się dzieje w ich małym miasteczku. Nawiązują tez do wielu utworów muzycznych, co tylko buduje klimat opowieści, oczywiście jeśli ktoś kojarzy wspomniane kawałki. Z drugiej strony zawsze można je odpalić na YT. Nadaje to całości pewnego uroku, z jednej strony mrocznego, z drugiej takiego do bólu pospolitego. Jak życie głównej bohaterki.

"Nocny krzyk" to komiks trudny. Dla mnie osobiście jednorazowy, bowiem tego typu dzieł czytałem już sporo. Choćby "Powrót do Kosowa", "Dzień targowy" czy "Koniec z***anego świata". Dodałbym tutaj nawet takie tytuły jak "Wolfram" albo "Obiecanki", gdzie też są poruszane bardzo poważne tematy w sposób unikalny. Podobnie jest tutaj. Niby prosta pogadanka na temat sensu życia, ale jednak wyjątkowo trudna w analizie. Wydaje mi się, że komiks może trafić szczególnie w gusta ludzi szukających właśnie takich niszowych, nietuzinkowych dzieł. Gdzie trzeba pokopać głębiej i najlepiej przeczytać dany tytuł dwa-trzy razy, aby w pełni wydobyć jego potencjał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz