21 listopada 2021

Via Magica

Nie spodziewałem się po tej grze tego, ze wsiąknę w nią na długie wieczory. Zasadniczo niczym specjalnym się nie wyróżnia. Mechanika to trochę bardziej rozbudowana wariacja Bingo, do czego autor sam się przyznaje w przedmowie, rozgrywka jest powtarzalna, losowość potrafi czasem dać w kość, ale... no po prostu ma w sobie to coś, co sprawia, że chcę grać. Ma ten syndrom jeszcze jednej tury, choć z pewnością nie odpali się on u każdego. Mimo wszystko Via Magica okazała się dla mnie mega pozytywnym zaskoczeniem, więc w dalszej części materiału będę mocno słodził. Choć łycha goryczy też się znajdzie ;)

Gierka jest klasycznym przedstawicielem familijnych tytułów przeznaczonych dla niedzielnych graczy oraz kompletnych nowicjuszy. Jak na dzisiejsze standardy, uwzględniając kryzys spowodowany pandemią, inflacją i niedoborem pewnych surowców, cena nie jest aż taka straszna. Wyjściowa jest ustawiona na pułapie 85 zł, zatem na sieci, po ewentualnych promocjach, nawet wliczając koszt wysyłki, to około 70 zł. Za te pieniądze dostajemy średniej wielkości pudełko, a w nim:
* 80 kart portali
* 10 kart nagród
* 23 żetony animusów (żywiołów)
* materiałowy woreczek na żetony
* 48 kryształów
* 6 kafelków pomocy (kart pomocy podręcznej gracza)
* instrukcję



Wydaje się niezbyt dużo, ale same karty są ogromne, co ma swoje wady i zalety. W pierwszym wypadku trudno znaleźć dla nich koszulki ochronne. W zasadzie nie wiem czy takie w ogóle są, bo ja nie znalazłem odpowiedniego rozmiaru. To trochę boli, bo karty można uszkodzić na krawędziach i tym samym przez przypadek je oznaczyć. Po drugie, z powodu ich rozmiaru gra zjada ogromną ilość miejsca na stole nawet przy dwóch graczach, a maksymalna liczba grających to sześć. Z drugiej strony wszystko jest na nich czytelne, przejrzyste i jasne, łato połapać się w kombinacjach i ułatwia to kontrolowanie rozgrywki.

Ta jest banalna. Wybieramy gracza szukającego, ten dostaje woreczek z żetonami, które będzie losował pojedynczo aż wyciągnie żeton miltukolorowy. Na początku gracze dostają 6 kart i z nich wykładają 3 przed sobą - będą to ich portale startowe, które starają się otworzyć. A robią to po przez ustawianie kryształków na żywiołach wylosowanych z woreczka. Zatem jeśli szukający wylosuje żeton, to każdy gracz (włącznie z nim) może wykonać jedną z poniższych akcji:
* położyć kryształ z swej rezerwy na puste pole przypisane do żetonu na jednej ze swych kart
* przełożyć z innej karty kryształ na puste pole przypisane do żetonu
* nic nie robić



Jeśli jakikolwiek gracz zdoła w rundzie ułożyć wszystkie kryształy potrzebne do otwarcia portalu to krzyczy INCANTANUM. Wtedy zdejmuje kryształy z karty, przesuwa portal do swej strefy otwartych portali i wykonuje przypisaną do niego akcję (o ile taka jest). Następnie z puli dostępnych portali wybiera nowy, ale tak aby nie dublował się z tym co ma już otwarte lub może otworzyć. Gdy ktoś otworzy 7 portali gra dobiega końca i zlicza się punkty. Te otrzymujemy za portale, bonusy możliwe do zdobycia w trakcie gry (np. liczba portali lub za typ portali)  oraz ze specjalnych portali dających punkty za spełnienie konkretnych warunków.

I to w zasadzie wszystko. Losowość czasem potrafi dać w kość, szczególnie przy większej liczbie graczy, bo może okazać się, ze z worka wypadną żetony, które danemu graczowi kompletnie do niczego nie pasują. Jednak na tym polega urok Bingo, a raczej Via Magica. Tematyka też mogłaby być dowolna, tak naprawdę ta z portalami nie ma szczególnego przełożenia na mechanikę, a na pewno nie buduje klimatu. Z drugiej strony wszystko ładnie wygląda, cieszy oko, zasady są proste, rozgrywka dynamiczna i potrafi zarazić graczy syndromem jeszcze jednej tury. Dlatego polecam ten tytuł właśnie takim osobom - niedzielnym lub familijnym graczom oraz weteranom nie bojącym się losowości przy zdrowej dawce kombinowania. Niby to wszystko już było, niby nic wyszukanego, ale mnie osobiście wciągnęło jak diabli. Przynajmniej na pewien czas :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz