W tym albumie mamy sporo historyjek z udziałem Gogusia Kwabotyna. Co jednak ważniejsze, przynajmniej dla mnie, każda z nich finalnie kończy się pechowo dla tego zadufanego kaczora. Nie cierpię tej postaci całym sercem i zawsze raduję się, gdy jego nadmierne szczęście ostatecznie wyprowadzi go na manowce. Dodatkowo, ku mej uciesze, ogromna część opowieści zawartych w tym albumie była mi nie znana lub kompletnie ich nie pamiętałem. Dzięki temu przyjemnie spędziłem czas nad lekturą, delektując się zwariowanymi przygodami Donalda i jego siostrzeńców.
Co do samego Gogusia, to ma on udział w aż trzech długich opowieściach, w tym tytułowej. Nie ma co ukrywać - daje srogo popalić Donaldowi oraz siostrzeńcom. Jego legendarne szczęście nie jest jednak nieomylne i czasem ślepy los oraz spryt siostrzeńców stanowią o finalnym zwycięstwie nad blond kaczorem o zadufanym dziobie. Szczególnie gdy na samym końcu okazuje się, że los potrafi być bardziej łaskawy dla "przegranych". Jak to mówią: Ostatni będą pierwszymi.
Jedna z historyjek wprowadza też postać ogromnego Zombie oraz afrykańskiego wodza Fulu Zulę. Obie te postacie rozwinął później Don Rosa w komiksie "Kapitalista z Kalisoty" w serii poświęconej życiu Sknerusa McKwacza. Jednak to Carl Barks zapoczątkował ich żywot, tworząc jedną z ciekawszych, przynajmniej moim zdaniem, opowieści o Sknerusie, Donaldzie i jego siostrzeńcach. Tak naprawdę po jej przeczytaniu byłem wstanie w pełni docenić pracę Rosy oraz jego talent w rozwijaniu i porządkowaniu historyjek zapoczątkowanych przez Barksa.
Jedenasty album zbiorczy był bardzo miłą lektura i z chęcią przeczytałem niektóre historyjki dwa razy. Szczególnie tą o Złotowłosej i trzech misiach, gdzie miałem sporą beczkę śmiechu. Z niecierpliwością zatem czekam na kolejny album "Kaczogrodu" bowiem wiele ich jeszcze zostało. Carl Barks był genialnym oraz wyjątkowo twórczym artystą. Pozostawił po sobie ogromny zbiór prac i cieszę się, ze teraz są porządkowane i wydawane w albumach zbiorczych. Pozwalają lepiej spojrzeć młodemu pokoleniu, czy takim osobom jak ja, na rozwój jego pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz