Dziś będę marudno-marudny :) Z grupy tych marud, które mówią "Podobało mi się, ale nie podobało tak jak bym chciał". Dlaczego? Bo fabularnie "czerwony Pingwin musi umrzeć" jest zarąbistym pomysłem. Jest zabawny, przesycony satyrą, akcją i ma świetne rysunki. Z drugiej strony wypowiedzi poszczególnych postaci nie do końca mi leżały. Miałem wrażenie, że autor za wszelka cenę chce przerzucić klimat "Osiedla Swoboda" w kosmos i to psuło mi zabawę podczas lektury.
Co jak co, ale pomysłowości Śledziowi odmówić nie można. Jednak dla mnie jego najwybitniejszym dziełem jest właśnie "Osiedle Swoboda". Inne jego prace są dobre, jednak nie przyciągają mnie aż tak mocno. Dokładnie to uczucie jednorazowej zabawy towarzyszyło mi podczas lektury "Czerwonego pingwina". Fajne to, ładne, kolorowe. Do tego jest trochę twistów oraz ciekawych gagów. Mimo wszystko po przeczytaniu całości nie miałem odczucia - chce jeszcze więcej, chcę ponownie zanurzyć się w świat wykreowany przez autora.
Zamiast tego mruknąłem pod nosem, no niezłe i odłożyłem komiks na bok kompletnie o nim zapominając. Dlaczego? Cóż, po prostu nie ma tutaj dla mnie tego "czegoś" co miało Osiedle Swoboda. Nie ma tego, że tak to ujmę "bakcyla" odpalającego w mojej głowie kalejdoskop ze wspomnieniami. Nie budzą się we mnie żadne dodatkowe emocje. Po prostu przeczytałem solidny komiks, który uprzyjemnił mi popołudnie lub wieczór i tyle. Nic ponad to. Trochę szkoda, bo widać, że autor ma ogromny talent, szczególnie na tle rysunku. Jednak w moim wypadku to za mało abym chciał wracać do innych jego dzieł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz