Jest to najbardziej brutalny odcinek z serii o przygodach małego Siuksa imieniem Yakari, jaki dotąd czytałem. Otóż Mały Piorun czuje zew i rusza daleko na południe, w czasie gdy bizony wędrują ku trawiastym równinom. Mały dzielny konik pozostawia swego towarzysza i bez słowa się oddala. Yakari próbuje go odnaleźć, ale nie wie gdzie szukać. Nie rozumie też dlaczego młody mustang go opuścił, mimo że nic nie wskazywało, aby tego pragnął. Okazuje się, że mustangi mają pewną wielką tajemnicę, której nie mogą wyjawić ludziom.
Zastanawiam się czy w obecnej dobie histerii na punkcie PEGI i pewnych treści, które sprawiają, że wychowujemy młodych ludzi w kompletnie odrealnionych warunkach, ten komiks by w ogóle powstał. Okej, może przesadzam, ale patrząc na dzisiejsze dzieciaki, ich pojęcie o tak naturalnych sprawach, jak odwaga, przyjaźń, śmierć czy wytrwałość w dążeniu do celu, powoli zaczynam wątpić w rasę ludzką. Dziś codziennością stał się dla mnie obraz dziesięciolatka odprowadzanego przez rodzica czy babcię do szkoły, którzy dodatkowo noszą za niego plecak. Za moich czasów gdy w tym wieku rodzic szedł z dzieciakiem do szkoły oznaczało to tylko jedno - jest wezwany przez nauczycielkę.
Dlatego cieszę się, że ta seria, bądź co bądź leciwa, pojawiła się w końcu w pełnym wydaniu na naszym rynku. Dzieciaki mogą się z niej wiele nauczyć, pogłębić swoją wiedzę o wyżej wspomnianych pojęciach i zacząć sobie je przyswajać. Bo bez tego marny nasz los. Może Yakarai to tylko komiksowa postać, czysta fikcja, tak samo Mały Piorun, ale obaj mają więcej odwagi niż większość dzieciaków, które spotykam codziennie na ulicy albo placach zabaw.
Zastanawiam się czy w obecnej dobie histerii na punkcie PEGI i pewnych treści, które sprawiają, że wychowujemy młodych ludzi w kompletnie odrealnionych warunkach, ten komiks by w ogóle powstał. Okej, może przesadzam, ale patrząc na dzisiejsze dzieciaki, ich pojęcie o tak naturalnych sprawach, jak odwaga, przyjaźń, śmierć czy wytrwałość w dążeniu do celu, powoli zaczynam wątpić w rasę ludzką. Dziś codziennością stał się dla mnie obraz dziesięciolatka odprowadzanego przez rodzica czy babcię do szkoły, którzy dodatkowo noszą za niego plecak. Za moich czasów gdy w tym wieku rodzic szedł z dzieciakiem do szkoły oznaczało to tylko jedno - jest wezwany przez nauczycielkę.
Dlatego cieszę się, że ta seria, bądź co bądź leciwa, pojawiła się w końcu w pełnym wydaniu na naszym rynku. Dzieciaki mogą się z niej wiele nauczyć, pogłębić swoją wiedzę o wyżej wspomnianych pojęciach i zacząć sobie je przyswajać. Bo bez tego marny nasz los. Może Yakarai to tylko komiksowa postać, czysta fikcja, tak samo Mały Piorun, ale obaj mają więcej odwagi niż większość dzieciaków, które spotykam codziennie na ulicy albo placach zabaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz