Gdy w listopadzie 2013 roku do kin weszła "Kraina Lodu", nikt nie wróżył jej tak ogromnego sukcesu. A jednak podbiła serca milionów widzów, w tym rzeszy małych dziewczynek. Po dziś dzień cosplayerki prezentują coraz to piękniejsze stroje Anny czy Elzy, zaś machina marketingowa działa na pełnych obrotach. Jeśli coś dostaje sygnaturkę "Frozen" to sprzedaje się w zasadzie na pniu. Obecnie mamy w kinach drugą część filmu, która na mnie osobiście nie zrobiła specjalnego wrażenia. Oprócz tego wydawnictwo Egmont wydało dwa komiksy z tego uniwersum, zatytułowane "W poszukiwaniu siebie" oraz "Droga do domu". Jak wypadły? Cóż... w mojej opinii bardzo nierówno. Nie są złe, ale widać wyraźnie pośpiech i niedoróbki, czego osobiście nie lubię.
Każdy z komiksów ma pewne istotne wady, które bardzo uprzykrzały mi lekturę. Na przykład "W poszukiwaniu siebie" jest bardzo słabo narysowane. W wielu miejscach miałem wrażenie, ze twarze postaci są wykonane na zasadzie kopiuj-wklej. Brak też im emocji, jakiegoś dynamizmu czy życia. Są po prostu słabo wykonane, szczególnie jeśli spojrzymy na konkurencję. Ten sam problem z brakiem dynamiki mamy w scenach akcji, lub takich, gdzie na planie w teorii dużo postaci szybko się porusza lub wykonuje gwałtowne gesty. Całość jest narysowana tak drętwo, że Pinokio ma w sobie więcej życia. Z drugiej strony album "Droga do domu" jest narysowany dużo lepiej. Znacznie więcej tam dynamizmu, gdy jest potrzebny, ekspresji, a co ważniejsze bohaterowie wykazują jakiekolwiek emocje.
Zupełnie odwrotnie jest w przypadku scenariusza, gdyż ten z pierwszego albumu wydawał mi się, mimo swej słodkości, o wiele ciekawszy. Tymczasem przygoda z drugiego tomu jest przesłodzona do porzygu i kompletnie mnie nie interesowała. Przynajmniej tak to wypadło w moim przypadku. Wiadomo, targertem docelowym są dziewczynki, a te raczej nie zważają aż tak na scenariusz. Rysunek też raczej przetrawią, choć pewnie od razu rzuci im się w oczy, że animacja na każdym polu wygląda po prostu ładniej.
Czy zatem oba komiksy to skok na kasę? W mojej opinii i tak i nie. Ewidentnie widać, że robiono je w pośpiechu, aby zdążyć na premierę filmu, ale z drugiej mają też swoje plusy i daleko im do totalnej szmiry. To po prostu przeciętne tytuły, niczym nie wyróżniające się na tle konkurencji. Gdyby nie sygnowanie tytułem "Kraina Lodu", pewnie przeszłyby bez echa. Obstawiam jednak, że i tak dobrze, o ile nie rewelacyjnie, się sprzedadzą. Dzieci które zaciągają rodziców do kina na drugą część, ruszą szturmem do księgarń aby zdobyć oba albumy. Mamy grudzień, po drodze Mikołajki oraz Gwiazdka, więc te komiksy są w tym wypadku jak znalazł na świąteczny prezent.
Czy zatem oba komiksy to skok na kasę? W mojej opinii i tak i nie. Ewidentnie widać, że robiono je w pośpiechu, aby zdążyć na premierę filmu, ale z drugiej mają też swoje plusy i daleko im do totalnej szmiry. To po prostu przeciętne tytuły, niczym nie wyróżniające się na tle konkurencji. Gdyby nie sygnowanie tytułem "Kraina Lodu", pewnie przeszłyby bez echa. Obstawiam jednak, że i tak dobrze, o ile nie rewelacyjnie, się sprzedadzą. Dzieci które zaciągają rodziców do kina na drugą część, ruszą szturmem do księgarń aby zdobyć oba albumy. Mamy grudzień, po drodze Mikołajki oraz Gwiazdka, więc te komiksy są w tym wypadku jak znalazł na świąteczny prezent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz