Deadpool jaki jest każdy widzi, ale nawet on potrafi przejść przemianę. I nie mam tutaj na myśli rozdwojenia jaźni, czy słyszenia dziwnych głosów w głowie, bo to u niego norma. Co powiecie na Zenpoola, który stara się podążać drogą równowagi, nie mordując swoich przeciwników? Cóż, jego małżonkę, władczynię podziemnego królestwa potworów i nieumarłych, przyprawia to o krwawą furię (dosłownie), zaś przeciwników naszego zamaskowanego najemnika z nawijką o niezły ból głowy. Ósmy tom serii "Deadpool" spod szyldu Marvel Now, jest naprawdę porąbany. Miejscami dosłownie, bo nie oszukujmy się - stara wersja naszego superherosa nadal ma się dobrze. Mimo że przeżywa emocjonalny kryzys.
Zacznijmy od tego, że Deadpool odnalazł swą córkę (nieplanowaną), która ma obecnie osiem lat. Wydarzenia w Korei Północnej mocno napsuły mu krwi, a nowa sytuacja i zbliżający się konflikt, wcale nie poprawiają sytuacji w jego relacjach z żoną. Na domiar złego coś sprawiło, że X-Meni zachowują się niczym psychopaci, a Deadpool i inne typy spod ciemnej gwiazdy (nie wszystkie) odnaleźli spokój. Łatwo się zatem domyślić, że da się to we znaki praktycznie każdemu.
Poziom gagów jest tutaj nieco mniejszy niż w poprzednich częściach, ale za to nie brakuje sieczki i czasem ostro poronionych sytuacji. To nadal nie jest do końca ten Deadpool znany z filmowej kreacji Ryana Reynoldsa, ale nadal wypada bardzo pozytywnie. Jego żona Shikla najchętniej urwałaby swemu mężowi głowę za jego wybryki, ale jest osobą (jak na jej naturę) wyjątkowo cierpliwą. Niemniej sceny z jej udziałem są naprawdę dobrze napisane i mnie bawiły. Szczególnie ta w metrze. Jest nawet na samym początku wątek z Draculą, który również zaliczam do udanych oraz zabawnych.
Co zaś się tyczy głównego wątku fabularnego, czyli przemiany naszego zabijaki, to poprowadzono go nieźle. Brakowało mi w nim jednak większej liczby scen, gdzie na planie ścierałyby się obie osobowości Deadpoola, a nie była ukazywana jego forma zen. Co prawda świetnie to wypada w przypadku scen batalistycznych, jednak mimo wszystko można było tam wtrącić coś więcej z jego morderczej persony. Finał tego odcinka też jest udany, choć spodziewałem się podobnego obrotu spraw, więc mnie jakoś szczególnie nie zaskoczył. Ciekawie natomiast wypada dodatek specjalny z Roxxon i jej założycielem, w rolach głównych. Sporo tam gagów, a znalazło się też miejsce na kolorowanki oraz krzyżówki (już rozwiązane przez Deadpoola). Jak na razie ta seria mnie trzyma przy sobie i chętnie będę czytał ją dalej. Być może mi się nie znudzi, jak inne serie z Marvel Now, albo przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Zacznijmy od tego, że Deadpool odnalazł swą córkę (nieplanowaną), która ma obecnie osiem lat. Wydarzenia w Korei Północnej mocno napsuły mu krwi, a nowa sytuacja i zbliżający się konflikt, wcale nie poprawiają sytuacji w jego relacjach z żoną. Na domiar złego coś sprawiło, że X-Meni zachowują się niczym psychopaci, a Deadpool i inne typy spod ciemnej gwiazdy (nie wszystkie) odnaleźli spokój. Łatwo się zatem domyślić, że da się to we znaki praktycznie każdemu.
Poziom gagów jest tutaj nieco mniejszy niż w poprzednich częściach, ale za to nie brakuje sieczki i czasem ostro poronionych sytuacji. To nadal nie jest do końca ten Deadpool znany z filmowej kreacji Ryana Reynoldsa, ale nadal wypada bardzo pozytywnie. Jego żona Shikla najchętniej urwałaby swemu mężowi głowę za jego wybryki, ale jest osobą (jak na jej naturę) wyjątkowo cierpliwą. Niemniej sceny z jej udziałem są naprawdę dobrze napisane i mnie bawiły. Szczególnie ta w metrze. Jest nawet na samym początku wątek z Draculą, który również zaliczam do udanych oraz zabawnych.
Co zaś się tyczy głównego wątku fabularnego, czyli przemiany naszego zabijaki, to poprowadzono go nieźle. Brakowało mi w nim jednak większej liczby scen, gdzie na planie ścierałyby się obie osobowości Deadpoola, a nie była ukazywana jego forma zen. Co prawda świetnie to wypada w przypadku scen batalistycznych, jednak mimo wszystko można było tam wtrącić coś więcej z jego morderczej persony. Finał tego odcinka też jest udany, choć spodziewałem się podobnego obrotu spraw, więc mnie jakoś szczególnie nie zaskoczył. Ciekawie natomiast wypada dodatek specjalny z Roxxon i jej założycielem, w rolach głównych. Sporo tam gagów, a znalazło się też miejsce na kolorowanki oraz krzyżówki (już rozwiązane przez Deadpoola). Jak na razie ta seria mnie trzyma przy sobie i chętnie będę czytał ją dalej. Być może mi się nie znudzi, jak inne serie z Marvel Now, albo przynajmniej nie w najbliższym czasie.