Nic nie jest tym, na co wygląda. Te słowa najlepiej opisują drugi tom serii "Amulet", oczywiście w pozytywnym świetle. Jest o wiele mroczniej, dramatyczniej, a świat Alledii skrywa wiele śmiercionośnych sekretów. Jednym z nich są właśnie tytułowe amulety, skrywające w sobie potężne kamienie magiczne. Niestety to broń obosieczna, bowiem potęga, jak zwykle zresztą, kusi niesamowicie. Emily, jako dziedziczka swego pradziadka, stała się strażniczka klejnotu i szybko odkrywa, ze to co uznawała za dar, jest w istocie klątwą. Jednak w walce z nią nie jest osamotniona, ale towarzyszący jej przyjaciele Silasa, jej pradziadka, sami maja problemy. Jest nim osoba o bardzo mrocznej przeszłości, która pragnie jednej rzeczy. Niszczyć.
Fabuła tego tomu jest o wiele ciekawsza niż poprzedniego, a pierwszy album wciągnął mnie w świat Alledii z miejsca. Kazu Kibuishi, wie jak stopniować napięcie i wydobyć coś nowego z oklepanych schematów. Podaje je nam na każdym kroku, tylko po to aby za chwilę połamać każdy ich element. Wybranka z legend, która ma gdzieś przepowiednie i pragnie tylko uratować matkę. Lisi wojownik, pracujący jako najemnik, nie jest niepokonanym herosem. Magiczne klejnoty dające moc, są w istocie klątwą pragnącą przejąć władzę nad swym gospodarzem. Takich zagrywek jest tutaj masa i to od samego początku tomu. Moja największą ciekawość budzi sam kamień, który związał się z Emily. Dziewczynka w pierwszym tomie miała wybór - pozostawić go, lub przyjąć, a klejnot kusił ją obietnicą uratowania matki. Teraz robi to nada, jeszcze bardziej agresywnie, nie pozostawiając złudzeń co do swoich prawdziwych celów. Ciekawi mnie niezmiernie czym jest w istocie, bowiem wraz z tokiem fabuły, teorii mam coraz więcej, a odpowiedzi żadnych. To jedna z największych tajemnic tego świata, ciekawie skonstruowana i przedstawiona.
Pozostając jeszcze chwilę przy samym opisie świata, to na pochwałę zasługuje miasto Kanalis oraz wyjaśnienie, czemu zamieszkują go humanoidalne zwierzęta. Wątek naprawdę ciekawy, jak dla mnie dość nowy, bowiem z czymś takim jeszcze się nie spotkałem. To samo tyczy królestwa elfów. Z początku myślałem, że mam do czynienia z mrocznymi elfami, lub jakąś ich odmianą. Wyjaśnienie jest jednak o wiele bardziej skomplikowane, przy tym ciekawsze. Dobrze wypada tutaj Król Elfów oraz jego syn Trellis, który zawodzi jego oczekiwania od dawna. Władca nie jest jednak z tych litościwych, zatem przydziela mu "sługę" w osobie mrocznego generała imieniem Luger. Tarcia pomiędzy tą dwójką są zrobione dobrze, a finał nieco mnie zaskoczył.
Nieco ciekawiej wypada Emily, jej młodszy brat Navin i nowo poznany, lisi towarzysz imieniem Leon. Dziewczyna nie ma zamiaru mieszać się w lokalną walkę pomiędzy Królem Elfów, a rebeliantami. Jej celem jest uratowanie matki i nawianie do swego świata wraz z rodziną. Niestety amulet ma tutaj swoje do powiedzenia, co przysparza Emily nie mało kłopotów. Jej młodszy brat jest trochę inny. W końcu stał się kimś, jest potrzebny i ma smykałkę do robotyki, a ta w tym świecie ma się bardzo dobrze. Do tego łączy się z magią, co daje o wiele ciekawsze pole do popisu dla autora. Szybko też zaprzyjaźnia się z Cogsleyem, robotem o dość szorstkim charakterze. Ten duet zaczyna być coraz ciekawszy i wróżę, że w przyszłych tomach rozwinie się dość mocno. Co zaś się tyczy Leona, wojownika-lisa, to ma on swoje własne powody, aby pomagać rodzeństwu. Jest postacią mocno stereotypową, jeśli idzie o świat fantasy, ale niezwykle przykuwającą uwagę. Poza tym parę razy też łamie utarty schemat swego bohatera.
Te wszystkie elementy składają się na ciekawy świat fantasy, gdzie magia i technika łączą się w interesujący sposób. Dodając do tego udany rysunek oraz kolory, które jednak czasami mogły być trochę mroczniejsze, dostajemy świetną historię dla młodzieży. W praktyce miażdży wszelkie książki z tej kategorii z wampirami, wirusami czy wilkołakami. Nie ma tutaj bzdur jakie uświadczymy w "Więźniu labiryntu", albo "Igrzyskach ognia". Nic nie jest do końca prawe lub złe, a wiele osób chowa przed głównymi bohaterami oraz czytelnikiem, sporo sekretów. Dzięki temu komiks czyta się przyjemnie, a historia zapada w pamięci.
Komu komiks może się spodobać?
Fanom literatury młodzieżowej, światów fantasy i dobrej przygody.
Czy kupił bym komiks, gdybym nie dostał go do kolekcji?
Tak, ale nie z myślą o sobie, tylko raczej jako prezent dla kogoś. Choć z drugiej strony, teraz pewnie kupiłbym kolejne tomy, aby poznać resztę historii, która bardzo mnie wciągnęła.
Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Nie, bowiem dla mnie to lektura na raz. Nie jestem odbiorcą docelowym i czuję to wyraźnie. Niemniej seria mnie wciągnęła, zatem chcę ją przeczytać całą.
Fabuła tego tomu jest o wiele ciekawsza niż poprzedniego, a pierwszy album wciągnął mnie w świat Alledii z miejsca. Kazu Kibuishi, wie jak stopniować napięcie i wydobyć coś nowego z oklepanych schematów. Podaje je nam na każdym kroku, tylko po to aby za chwilę połamać każdy ich element. Wybranka z legend, która ma gdzieś przepowiednie i pragnie tylko uratować matkę. Lisi wojownik, pracujący jako najemnik, nie jest niepokonanym herosem. Magiczne klejnoty dające moc, są w istocie klątwą pragnącą przejąć władzę nad swym gospodarzem. Takich zagrywek jest tutaj masa i to od samego początku tomu. Moja największą ciekawość budzi sam kamień, który związał się z Emily. Dziewczynka w pierwszym tomie miała wybór - pozostawić go, lub przyjąć, a klejnot kusił ją obietnicą uratowania matki. Teraz robi to nada, jeszcze bardziej agresywnie, nie pozostawiając złudzeń co do swoich prawdziwych celów. Ciekawi mnie niezmiernie czym jest w istocie, bowiem wraz z tokiem fabuły, teorii mam coraz więcej, a odpowiedzi żadnych. To jedna z największych tajemnic tego świata, ciekawie skonstruowana i przedstawiona.
Pozostając jeszcze chwilę przy samym opisie świata, to na pochwałę zasługuje miasto Kanalis oraz wyjaśnienie, czemu zamieszkują go humanoidalne zwierzęta. Wątek naprawdę ciekawy, jak dla mnie dość nowy, bowiem z czymś takim jeszcze się nie spotkałem. To samo tyczy królestwa elfów. Z początku myślałem, że mam do czynienia z mrocznymi elfami, lub jakąś ich odmianą. Wyjaśnienie jest jednak o wiele bardziej skomplikowane, przy tym ciekawsze. Dobrze wypada tutaj Król Elfów oraz jego syn Trellis, który zawodzi jego oczekiwania od dawna. Władca nie jest jednak z tych litościwych, zatem przydziela mu "sługę" w osobie mrocznego generała imieniem Luger. Tarcia pomiędzy tą dwójką są zrobione dobrze, a finał nieco mnie zaskoczył.
Nieco ciekawiej wypada Emily, jej młodszy brat Navin i nowo poznany, lisi towarzysz imieniem Leon. Dziewczyna nie ma zamiaru mieszać się w lokalną walkę pomiędzy Królem Elfów, a rebeliantami. Jej celem jest uratowanie matki i nawianie do swego świata wraz z rodziną. Niestety amulet ma tutaj swoje do powiedzenia, co przysparza Emily nie mało kłopotów. Jej młodszy brat jest trochę inny. W końcu stał się kimś, jest potrzebny i ma smykałkę do robotyki, a ta w tym świecie ma się bardzo dobrze. Do tego łączy się z magią, co daje o wiele ciekawsze pole do popisu dla autora. Szybko też zaprzyjaźnia się z Cogsleyem, robotem o dość szorstkim charakterze. Ten duet zaczyna być coraz ciekawszy i wróżę, że w przyszłych tomach rozwinie się dość mocno. Co zaś się tyczy Leona, wojownika-lisa, to ma on swoje własne powody, aby pomagać rodzeństwu. Jest postacią mocno stereotypową, jeśli idzie o świat fantasy, ale niezwykle przykuwającą uwagę. Poza tym parę razy też łamie utarty schemat swego bohatera.
Te wszystkie elementy składają się na ciekawy świat fantasy, gdzie magia i technika łączą się w interesujący sposób. Dodając do tego udany rysunek oraz kolory, które jednak czasami mogły być trochę mroczniejsze, dostajemy świetną historię dla młodzieży. W praktyce miażdży wszelkie książki z tej kategorii z wampirami, wirusami czy wilkołakami. Nie ma tutaj bzdur jakie uświadczymy w "Więźniu labiryntu", albo "Igrzyskach ognia". Nic nie jest do końca prawe lub złe, a wiele osób chowa przed głównymi bohaterami oraz czytelnikiem, sporo sekretów. Dzięki temu komiks czyta się przyjemnie, a historia zapada w pamięci.
Komu komiks może się spodobać?
Fanom literatury młodzieżowej, światów fantasy i dobrej przygody.
Czy kupił bym komiks, gdybym nie dostał go do kolekcji?
Tak, ale nie z myślą o sobie, tylko raczej jako prezent dla kogoś. Choć z drugiej strony, teraz pewnie kupiłbym kolejne tomy, aby poznać resztę historii, która bardzo mnie wciągnęła.
Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Nie, bowiem dla mnie to lektura na raz. Nie jestem odbiorcą docelowym i czuję to wyraźnie. Niemniej seria mnie wciągnęła, zatem chcę ją przeczytać całą.