Wersja planszowa gry "Szczęść Boże" Jakoś nie przykuła mojej uwagi, bo po obejrzeniu prezentacji i przeczytaniu instrukcji miałem nieustanne wrażenie Déjà vu. Mimo to zdecydowałem się sięgnąć po wersje karcianą nauczony w przeszłości doświadczeniem, że takie zagrywki nieraz potrafią wyjść produkcji na dobre. Oczywiście nie zawsze, ale tym razem liczyłem na pozytywne zaskoczenie, wierząc że to co mnie nie zainteresowało na planszy, w przypadku kart odniesie sukces. W tym materiale jednak nie zajmiemy się omówieniem mechaniki tytułu oraz moich wrażeń względem różnic jakie są w wersji planszowej oraz karcianej, tylko samą prezentacją zawartości pudełka. A to wcale nie jest takie małe i lekkie jakby się mogło wydawać. Już samo słowo "Wielka" w podtytule gry sugeruje z czym mamy do czynienia i muszę przyznać, ze nie dano go na wyrost. Tak - względem innych wersji gdzie grę planszową przerobiono na karcianą, "Szczęść Boże" zajmuje sporo miejsca i wygląda jak zupełnie osobna gra, a nie uproszczona wersja pierwowzoru.
Cena sugerowana oscyluje w okolicy 100 zł, natomiast w sklepach internetowych znajdziemy grę od 80 zł w górę. Choć udało mi się znaleźć kilka ofert sklepowych za 73 czy 75 zł, niemniej to rzadkość. Jeśli zdecydujemy się na zakup w nasze ręce trafi średniej wielkości, prostokątne pudełko, w którym znajdziemy:
* dość gęsto zapisaną instrukcję
* zestaw przegródek do wypraski
* 4 plansze graczy
* 7 żetonów szychty
* notes do zliczania punktów
* 40 kart górników
* 28 kart zamówień
* 24 karty udziałów
* 40 kart wózków
* 40 kart wagonów
* 28 kart parowozów
* 18 kart celów
* 16 kart ulepszeń
* 5 kart akcji
Jak widać jest tego całkiem sporo, zatem cena zdaje się być w pełni uzasadniona. Jeśli idzie o szatę graficzną to mamy tutaj do czynienia, jak łatwo się domyślić, z tą z planszowej wersji gry. Bardzo pomocna okazuje się wypraska z przegrodami na karty bo można sobie całość podzielić wedle własnej woli. W praktyce w pełni zastępuje segregator na żetony i znaczniki, co na pewno przełoży się na szybsze rozkładanie/składanie gry. Co zaś się tyczy instrukcji to jest napisana dobrze, ale to dużo lektury. Zatem jeśli ktoś nie miał styczności w planszową wersją "Szczęść Boże" i mało grał w eurogry, może poczuć się lekko przytłoczony ilością tekstu. Z drugiej strony całość bardzo sensownie podzielono i np. każdą z występujących w grze akcji opisano w osobnej ramce, co ułatwia przyswajanie zasad. Na końcu instrukcji znajdziemy też szczegółowy opis poszczególnych kart ulepszeń oraz celów.
Co cieszy:
* jakość wykonania
* uczciwa cena
* dobrze pomyślana wypraska
* solidnie opracowana instrukcja
Co budzi wątpliwość:
* próg wejścia może być wysoki dla mniej obeznanych graczy (co też jest zaletą dla weteranów)
* spory dodatkowy wydatek na koszulki (patrz, punkt niżej)
Koszulki na karty:
W moim odczuciu - obowiązkowe. Co prawda sama jakość kart jest dobra, ale w tym wypadku "tylko" dobra. Przy tej ilości kart i cenie gry, lepiej dmuchać na zimne i zabezpieczyć całość. W sumie potrzeba aż 239 koszulek na karty typu Standard American (56x87 mm), przy czym wystarczą zwykłe ich wersje. W przypadku zaopatrzenie się w typ premium, należy delikatnie wkładać karty, bo można je przez przypadek uszkodzić.
Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Wydaje mi się, że dość niski dla fanów tego tytułu jak i całego gatunku. Dla reszty raczej średni, choć na pewno niższy niż przy klasycznym "Szczęść Boże". Osobom mniej obeznanym z tym gatunkiem polecam najpierw zagrać w grę u znajomego czy na jakimś spotkaniu planszowym lub na konwencie. Z pewnością pomoże to też w sprawniejszym przyswojeniu zasad rozgrywki. Jednak sama gra prezentuje się znacznie ciekawiej od pierwowzoru, który mnie osobiście zniechęcił po jednej partyjce.
* dość gęsto zapisaną instrukcję
* zestaw przegródek do wypraski
* 4 plansze graczy
* 7 żetonów szychty
* notes do zliczania punktów
* 40 kart górników
* 28 kart zamówień
* 24 karty udziałów
* 40 kart wózków
* 40 kart wagonów
* 28 kart parowozów
* 18 kart celów
* 16 kart ulepszeń
* 5 kart akcji
Jak widać jest tego całkiem sporo, zatem cena zdaje się być w pełni uzasadniona. Jeśli idzie o szatę graficzną to mamy tutaj do czynienia, jak łatwo się domyślić, z tą z planszowej wersji gry. Bardzo pomocna okazuje się wypraska z przegrodami na karty bo można sobie całość podzielić wedle własnej woli. W praktyce w pełni zastępuje segregator na żetony i znaczniki, co na pewno przełoży się na szybsze rozkładanie/składanie gry. Co zaś się tyczy instrukcji to jest napisana dobrze, ale to dużo lektury. Zatem jeśli ktoś nie miał styczności w planszową wersją "Szczęść Boże" i mało grał w eurogry, może poczuć się lekko przytłoczony ilością tekstu. Z drugiej strony całość bardzo sensownie podzielono i np. każdą z występujących w grze akcji opisano w osobnej ramce, co ułatwia przyswajanie zasad. Na końcu instrukcji znajdziemy też szczegółowy opis poszczególnych kart ulepszeń oraz celów.
Co cieszy:
* jakość wykonania
* uczciwa cena
* dobrze pomyślana wypraska
* solidnie opracowana instrukcja
Co budzi wątpliwość:
* próg wejścia może być wysoki dla mniej obeznanych graczy (co też jest zaletą dla weteranów)
* spory dodatkowy wydatek na koszulki (patrz, punkt niżej)
Koszulki na karty:
W moim odczuciu - obowiązkowe. Co prawda sama jakość kart jest dobra, ale w tym wypadku "tylko" dobra. Przy tej ilości kart i cenie gry, lepiej dmuchać na zimne i zabezpieczyć całość. W sumie potrzeba aż 239 koszulek na karty typu Standard American (56x87 mm), przy czym wystarczą zwykłe ich wersje. W przypadku zaopatrzenie się w typ premium, należy delikatnie wkładać karty, bo można je przez przypadek uszkodzić.
Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Wydaje mi się, że dość niski dla fanów tego tytułu jak i całego gatunku. Dla reszty raczej średni, choć na pewno niższy niż przy klasycznym "Szczęść Boże". Osobom mniej obeznanym z tym gatunkiem polecam najpierw zagrać w grę u znajomego czy na jakimś spotkaniu planszowym lub na konwencie. Z pewnością pomoże to też w sprawniejszym przyswojeniu zasad rozgrywki. Jednak sama gra prezentuje się znacznie ciekawiej od pierwowzoru, który mnie osobiście zniechęcił po jednej partyjce.