29 sierpnia 2017

Kowale losu

Gdy w moje ręce wpadli "Kowale losu" byłem wręcz zachwycony. Widać to mocno w unboxingu tejże gry, gdzie wychwalałem jej jakość wykonania, dobrze napisaną instrukcję czy bardzo małą, jak na takki tytuł, ilość zasad. Ograwszy solidnie tą pozycję, stwierdzam że to naprawdę bardzo solidna pozycja na rynku, która potrafi do siebie przyciągnąć ogromną rzeszę ludzi. W tym weteranów jak i nowicjuszy, bo zabawa podczas rozgrywki jest ogromna. Nawet losowość nie sprawia aż tak dużych problemów, ponieważ gracze mają na nią bezpośredni wpływ. Nie znaczy to jednak, ze mamy do czynienia z grą doskonałą, choć niewiele jej do tego brakuje.

Najwięcej czasu zajmuje samo złożenie gry po zabawie, ponieważ musimy wrócić w wielu elementach do pozycji wyjściowej. Dotyczy to głównie kostek z wymienialnymi ściankami, po selekcjonowania kart i ustawienia dodatkowych płytek na specjalnej planszy. Jeśli tego nie zrobimy to przygotowanie nowej rozgrywki zje nam ogromną ilość czasu. Co prawda świetnie zaprojektowane pudełko bardzo pomaga nam w utrzymaniu porządku, a co za tym idzie układaniu komponentów gry, jednak i tak zabawa z kostkami jest męcząca. Warto w tym momencie zaznaczyć, że przydaje się do tego coś czym podważymy poszczególne ścianki, jeśli zależy nam na palcach i nade wszystko paznokciach. Przydaję się do tego jakiś pilniczek czy inny cienki i twardy przedmiot.

Sama gra zjada trochę przestrzeni na stole, szczególnie dlatego, że pudełko jest integralnym elementem rozgrywki. To na nim przechowujemy dodatkowe żetony i przede wszystkim pole z nowymi ściankami do wykucia na kostce. Natomiast na planszy znajdują się przestrzenie przeznaczone na karty oraz pionki. Tutaj warto zauważyć, ze w grze występuje zestaw podstawowych kart jak i zaawansowanych, którymi można zastąpić częściowo lub niemal w całości grupę podstawową. Znacząco zwiększa to różnorodność rozgrywek, szczególnie gdy losujemy co wypadnie nam w rozgrywce. Sami gracze natomiast otrzymują mniejsze plansze, na których umieszczają znaczniki opisujące zasobność ich magazynu, a konkretnie złota, punktów zwycięstwa i dwóch rodzajów esencji - czerwonej i fioletowej. Po wybraniu pierwszego gracza, każdy otrzymuje na start odpowiednią ilość złota, po czym przystępujemy do rozgrywki.


Pojedyncza runda gry dzieli się na tury graczy, z których pierwsza faza zawsze rozgrywana jest wspólnie. Samych rund mamy 9 (przy 2 i 4 osobach) lub 10 (przy 3 osobach), a pełna rozgrywka trwa od 30 do 45 minut, ponieważ pojedyncza tura gracza jest dość szybka. Szczególnie na początku. Dzieli się ona na następujące fazy:
* Boskie dary - wszyscy rzucają swoimi dwoma kośćmi (jasną i ciemniejszą) zasobów i ich wynik "wpisują" do magazynu.
* Aktywacja kart - jeśli aktywny gracz (i tylko on) ma jakieś karty z funkcją stałą (ikona koła zębatego), to teraz może je aktywować.
* Rozegranie jednej akcji - gracz może za złoto zakupić dowolną ilość ścianek do jednej kości LUB za esencję zakupić jedną kartę z planszy. Jeśli karta posiada ikonę efektu natychmiastowego, jest od razu on wprowadzany w życie. W innym wypadku (efekt fazy drugiej lub efekt stały) karta jest odkłada na bok koło planszy gracza rewersem ku górze.
* Dodatkowa akcja - za 2 czerwone esencje gracz aktywny może wykupić dodatkową akcję i rozegrać ją tak jak w fazie trzeciej.

Tak naprawdę faza druga i czwarta ma miejsce najrzadziej, co tylko skraca turę gracza. I dobrze, bo czasem naprawdę trzeba pogłówkować w fazie trzeciej co wybrać. W grze ciągle należy obserwować ruchy przeciwników, kalkulować na co postawić, czy zaryzykować czy pójść po coś pewnego. Budowanie kostki potrafi zjeść sporo czasu i zasobów, a to właśnie karty pozwalają pozyskać najwięcej punktów. Wydawać by się mogło, że rzucanie w turach przeciwników na kostkach zasobów da nam ogromny zastrzyk na poczet naszej tury, ale to mrzonka. Gra jest doskonale zbalansowana, a wszelkie zasoby, których nie możemy zgromadzić w magazynie po prostu przepadają. Do tego nie mamy gwarancji, że zakupiona ścianka wypadnie nam wtedy gdy będziemy tego najbardziej chcieć. Zatem nadal pozostaje ładunek losowy, choć nie tak drastyczny jak w innych grach kościanych.


"Kowale losu" to naprawdę rewelacyjna gra. Ma bardzo niski próg wejścia, jest przepięknie wykonana, do tego z solidnych materiałów, i posiada unikalne kostki. Co prawda nie podejdzie ona każdemu, szczególnie osobom nie trawiącym losowości w grach, ale jeśli potraktują ją z przymrużeniem oka to mogą dać się przekonać. Owszem, szczęście czasem ma tutaj dużo do powiedzenia, ale nad nim góruje jednak taktyka. Nawet kilka bardzo udanych rzutów kością potrafiącą wygenerować masę punktów, może przegrać z dobrym zarządzaniem surowcami i zakupem odpowiednich kart. To własnie sprawia, że "Kowale losu" posiadają ogromną regrywalność, choć niestety pudełko z nimi łatwo przeoczyć w sklepie ze względu na nierzucającą się w oczy okładkę.

Plusy:
* pięknie i solidnie wykonana
* bardzo niski próg wejścia
* ogromna regrywalność
* potrafi trafić do nowicjuszy jak i weteranów
* szybka rozgrywka
* uczciwa cena sugerowana...

Minusy:
* ..., która jednak może z początku odstraszyć (180 zł)
* okładka nie przykuwająca uwagi
* czasem losowość potrafi pokąsać