Ostatni tom "Fatale" pozostawił u mnie pewien niedosyt. Owszem, fabuła jest napisana bardzo dobrze, w końcu poznajemy wszystkie sekrety Josephine, choć trzeci tom zdradzał niemal wszystko, i Bishopa. Do tego ostatni kadr jest rewelacyjny, a mimo to sam finał jakby troszkę mnie rozczarował. Chyba za dużo oczekiwałem od ostatniego tomu tej serii, jednak Brubaker narobił mi poprzednimi albumami takiego apetytu, że trudno się temu dziwić. Jednak muszę otwarcie przyznać, ze "Fatale" jest jednym z lepszych komiksów z gatunku horroru, jakie przyszło mi przeczytać i na pewno szybko, o ile kiedykolwiek, nie usunę go z swej kolekcji. Powodów jest wiele, a "Klątwa dla demona" tylko umocniła mnie w tym postanowieniu.
Nicholas Lash w końcu odnalazł Josephine. Kobietę, która zniszczyła jego życie. Pobity, o mało co nie złożony w ofierze starożytnym Bogom łaknącym krwi, ze złamanym sercem nadal patrzy w nią jak zaślepiony. Jo zabiera rannego kalekę do domu swojego przyjaciela, będącego bibliotekarzem odpornym na jej uroki i zgłębiającego od lat tajemnice mrocznej strony wszechświata. Pomaga on kobiecie w walce z Bishopem i jego sługami i choć Lash stara mu się zaufać to sam nie wie jak się zachować w obecnej sytuacji. Mam masę pytań i niemal żadnych odpowiedzi, a przy tym zdaje sobie sprawę, że Jo nim steruje. Niestety nie wie jak krwawo może się to skończyć.
W ostatnim tomie Josephin przypomina najbardziej kobietę upadłą niemal wyjętą z definicji. Czytelnik widzi jak jawnie wykorzystuje swoją ofiarę aby osiągnąć upragniony cel. Steruje jego krokami, rzuca na pożarcie bestiom tylko po to aby samej się od nich uwolnić. Niby ma wyrzuty sumienia, potrafi zapłakać, a z czasem wyjawić wiele swoich sekretów, jednak mimo to nie waha się poświęcić kochanka. Dlatego ciężko tym razem było mi polubić ta postać i kibicować jej. Owszem, wizja okrutnej śmierci w roli oblubienicy nie jest ciekawą perspektywą, a magia krwi wymaga naprawdę ogromnego poświęcenia, jednak ciężko z czystym sumieniem kibicować komuś takiemu w jego działaniach. Z drugiej strony nie można też potępić takiej osoby, gdyż jakby nie patrzeć zwyczajnie w świecie się po prostu broni.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z Bishopem. Dopiero teraz czytelnik na pełen obraz jego niegodziwej duszy. Istoty w zasadzie pozbawionej sumienia, hamulców moralnych czy jakiegokolwiek kodeksu. Dla niego pojęcie zła i dobra są abstrakcyjne, a ludzkość to tylko robactwo pełzające w cieniu jego Mrocznych Bogów i Panów. Dla nich jest gotów zrobić wszystko, wiedząc że wtedy obdarzą go swym łaskawym spojrzeniem. Nie ma dla niego nic zdrożnego w mordowaniu swoich sług dziesiątkami jeśli zachodzi taka potrzeba. To tylko mięso, narzędzia potrzebne w jego pracy. Przy tym wszystkim nie można powiedzieć aby Bishop był obłąkany. Wręcz przeciwnie - to bardzo logicznie kalkulujący człowiek, pragnący stać się największym sługą swych Panów.
Finalne starcie tej dwójki, w której kluczem okazuje się od samego początku Nicholas Lash,jest naprawdę ciekawe. Mimo to czułem tam pewien niedosyt, taki sam jak podczas "spowiedzi" Josephine. Wszystko ma ręce i nogi, jednak całość jest tak oczywista i łatwa do przewidzenia od pierwszych stron tego albumu, ze aż w pewnym stopniu rozczarowuje. Chyba przywykłem w poprzednich tomach, że finał potrafił zaskoczyć, a tutaj właśnie tego zabrakło. Jest bardzo dobrze napisany, epilog jeszcze lepiej, a mimo to zbyt oczywisty i przez to mało satysfakcjonujący.
Mimo wszystko cieszę się, że miałem styczność z tą serią. Na pewno jeszcze do niej wrócę, choćby dla świetnych rysunków Seana Phillipsa i ciekawego połączenia horroru z kryminałem. Co prawda z każdym kolejnym tomem to ten pierwszy gatunek zaczynał dominować, a w tym tomie w praktyce wyparł wątek kryminalny, jednak dla "Fatale" to idealna transformacja. Można powiedzieć, ze czytelnik w końcu zobaczył prawdziwe oblicze tej historii i jej bohaterów, które dotąd chowało się za maską śledztwa. Polecam całą serię zarówno fanom horroru jak i miłośnikom dzieł Lovecrafta. Tym drugim szczególnie, bo z pewnością pokochają "Fatale" i być może więcej wyniosą z finału tej serii niż ja.
Nicholas Lash w końcu odnalazł Josephine. Kobietę, która zniszczyła jego życie. Pobity, o mało co nie złożony w ofierze starożytnym Bogom łaknącym krwi, ze złamanym sercem nadal patrzy w nią jak zaślepiony. Jo zabiera rannego kalekę do domu swojego przyjaciela, będącego bibliotekarzem odpornym na jej uroki i zgłębiającego od lat tajemnice mrocznej strony wszechświata. Pomaga on kobiecie w walce z Bishopem i jego sługami i choć Lash stara mu się zaufać to sam nie wie jak się zachować w obecnej sytuacji. Mam masę pytań i niemal żadnych odpowiedzi, a przy tym zdaje sobie sprawę, że Jo nim steruje. Niestety nie wie jak krwawo może się to skończyć.
W ostatnim tomie Josephin przypomina najbardziej kobietę upadłą niemal wyjętą z definicji. Czytelnik widzi jak jawnie wykorzystuje swoją ofiarę aby osiągnąć upragniony cel. Steruje jego krokami, rzuca na pożarcie bestiom tylko po to aby samej się od nich uwolnić. Niby ma wyrzuty sumienia, potrafi zapłakać, a z czasem wyjawić wiele swoich sekretów, jednak mimo to nie waha się poświęcić kochanka. Dlatego ciężko tym razem było mi polubić ta postać i kibicować jej. Owszem, wizja okrutnej śmierci w roli oblubienicy nie jest ciekawą perspektywą, a magia krwi wymaga naprawdę ogromnego poświęcenia, jednak ciężko z czystym sumieniem kibicować komuś takiemu w jego działaniach. Z drugiej strony nie można też potępić takiej osoby, gdyż jakby nie patrzeć zwyczajnie w świecie się po prostu broni.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z Bishopem. Dopiero teraz czytelnik na pełen obraz jego niegodziwej duszy. Istoty w zasadzie pozbawionej sumienia, hamulców moralnych czy jakiegokolwiek kodeksu. Dla niego pojęcie zła i dobra są abstrakcyjne, a ludzkość to tylko robactwo pełzające w cieniu jego Mrocznych Bogów i Panów. Dla nich jest gotów zrobić wszystko, wiedząc że wtedy obdarzą go swym łaskawym spojrzeniem. Nie ma dla niego nic zdrożnego w mordowaniu swoich sług dziesiątkami jeśli zachodzi taka potrzeba. To tylko mięso, narzędzia potrzebne w jego pracy. Przy tym wszystkim nie można powiedzieć aby Bishop był obłąkany. Wręcz przeciwnie - to bardzo logicznie kalkulujący człowiek, pragnący stać się największym sługą swych Panów.
Finalne starcie tej dwójki, w której kluczem okazuje się od samego początku Nicholas Lash,jest naprawdę ciekawe. Mimo to czułem tam pewien niedosyt, taki sam jak podczas "spowiedzi" Josephine. Wszystko ma ręce i nogi, jednak całość jest tak oczywista i łatwa do przewidzenia od pierwszych stron tego albumu, ze aż w pewnym stopniu rozczarowuje. Chyba przywykłem w poprzednich tomach, że finał potrafił zaskoczyć, a tutaj właśnie tego zabrakło. Jest bardzo dobrze napisany, epilog jeszcze lepiej, a mimo to zbyt oczywisty i przez to mało satysfakcjonujący.
Mimo wszystko cieszę się, że miałem styczność z tą serią. Na pewno jeszcze do niej wrócę, choćby dla świetnych rysunków Seana Phillipsa i ciekawego połączenia horroru z kryminałem. Co prawda z każdym kolejnym tomem to ten pierwszy gatunek zaczynał dominować, a w tym tomie w praktyce wyparł wątek kryminalny, jednak dla "Fatale" to idealna transformacja. Można powiedzieć, ze czytelnik w końcu zobaczył prawdziwe oblicze tej historii i jej bohaterów, które dotąd chowało się za maską śledztwa. Polecam całą serię zarówno fanom horroru jak i miłośnikom dzieł Lovecrafta. Tym drugim szczególnie, bo z pewnością pokochają "Fatale" i być może więcej wyniosą z finału tej serii niż ja.