28 listopada 2016

Obywatel roku

Norweski humor jest dość specyficzny, jednak potrafi znaleźć spore grono odbiorców w naszym Kraju. Obywatel roku to jednak nie typowa komedia, a raczej dramat kryminalny, ciężki jak produkcje braci Coen, ale w pewnym stopniu nawiązujący do przewrotności spod szyldu Pulp Fiction czy Tajne przez poufne. Przepiękne, skandynawskie krajobrazy oraz ciężki klimat połączony z zadumą, mieszają się z humorem sytuacyjnym oraz gangsterskimi wybuchami wściekłości rodem z czarnych komedii. O czym jednak jest Obywatel roku? Otóż o człowieku, który zyskał to miano i po odkryciu ze zamordowano mu syna wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Co zatem może być tutaj śmiesznego? Wszystko, szczególnie gdy Norwegowie sami śmieją się z swego systemu socjalnego.

Tytułowym Obywatelem roku jest Nils (Stellan Skarsgård), imigrant pracujący od lat w firmie zajmującej się odśnieżaniem dróg. Ma norweską żonę, norweskie obywatelstwo i jest w pełni zasymilowanym członkiem norweskiej społeczności. Jednak jego syn przez przypadek stał się celem odwetu pewnej grupy handlującej narkotykami, kiedy to jego kolega postanawia podkraść gangsterom trochę towaru. Pozorują oni samobójstwo po przez przedawkowani i zostawiają ciało chłopaka w widocznym miejscu, aby ne budzić podejrzeń. Nie wiedzieli jednak z kim zadarli, gdyż Nils co prawda jest zwykłym człowiekiem, ale płynie w nim gorąca krew i nie wybacza tak łatwo zbrodni. Szczególnie jeśli idzie o jego rodzinę.

To co rzuca się mocno w oczy to szydera z socjalnego trybu życia oraz nadmiernej tolerancji Norwegów względem innych nacji. Autorzy w sposób prześmiewczy pokazują jak inne nacje imigrantów zajmują się prowadzeniem brudnych interesów i walką o teren. Serbowie, Albańczycy, Duńczycy, Chińczycy - nie ma znaczenia kto jest skąd, każdemu dostaje się równo po głowie, w tym rdzennym Norwegom. zabawa z nacjami jest tutaj przednia i nieraz potrafi rozbawić do łez. Koło typów spod ciemnej gwiazdy są też tacy jak Nils. Ludzie spokojni, nie wadzący nikomu, wyglądający jak rasowi Norwedzy z dziada pradziada. jednak w ich żyłach płynie gorąca, słowiańska krew i kiedy nadepnie się im na odcisk kończy się to bardzo krwawo. W filmie wypada to o tyle wiarygodnie, ze przestępcy nie traktują Nilsa poważnie. Ot staruszek chce nam podskoczyć bo coś tam. Zmieniają zdanie po pierwszym ciosie w gębę gdy gubią połowę swego uzębienia.


Takich scen jest w filmie wiele i zawsze kończą się mimowolną salwą śmiechu. Doprowadza to też do całej lawiny pomyłek sytuacyjnych, nieporozumień pomiędzy postaciami i wojny gangów co widać najdobitniej w stercie rosnących trupów. Widz zostaje też w interesujący sposób poinformowany o tym, że ktoś odszedł w sposób, bynajmniej nie bezbolesny, z tego świata przedstawiając skromny nekrolog z pseudonimem, imieniem i nazwiskiem oraz symbolem wyznania delikwenta. Manewr ten jest autentycznym strzałem w dziesiątkę, zaś widz z czasem zaczyna robić długa listę dla Ponurego Żniwiarza.

Jednak Obywatel roku to nie czysta komedia kryminalna, tylko w większej części dramat. Do tego bardzo mocny, przesycony chwilami ciszy podczas których ukazane są majestatyczne, śnieżne krajobrazy Norwegii. Tam powietrze jest naprawdę przejrzyste a natura zapiera dech w piersiach. Takie sceny fenomenalnie kontrastują z momentami pełnymi akcji, czarnego humoru oraz satyrycznych rozważań gangsterów o programie socjalnym Norwegów i ich liberalnemu podejściu do życia. Trzeba przyznać, że twórcy nie tylko potrafią mieć dystans do siebie ale również wyważyć momenty nostalgii aby nie zanudziły czy zmęczyły widza.


Równie ciekawie wypadają dwaj główni antagoniści - szef serbskiej mafii imieniem Papa oraz przywódca lokalnej grupy o ksywie Hrabia. Ten pierwszy jest po troszku parodią wielkich bossów mafijnych pokazywanych w takich produkcjach jak Ojciec Chrzestny czy Chłopcy z ferajny. Poważny, opanowany, sędziwy i ledwo mówiący ze względu na kłopoty z gardłem. Do tego jego przemowy mimowolnie rozbawiają. Hrabia zaś to parodia współczesnego, wykształconego gangstera - udaje że wszystko prowadzi legalnie, ale jest porywczy, impulsywny i często traci panowanie nad sobą. Do tego to właśnie w jego osobie autorzy tego filmu sparodiowali zdrowy styl życia. Jest weganinem, stara się aby jego syn odżywiał się zdrowo i uprawiał sport. Sceny gdy cała jego grupa zabijaków siedzi z nim w gabinecie i popija świeżo zrobiony sok z marchewki debatując nad tym kto u diabła szkodzi ich interesom i wykańcza ludzi jest epicka.


Takich sytuacji jest oczywiście więcej, zaś ostatnia scena w filmie... tak naprawdę to trzeba zobaczyć aby móc w ogóle o tym rozmawiać. W każdym razie potrafi rozwalić cały system Obywatel roku to nietuzinkowe kino, które nie każdemu przypadnie do gustu. Jest brutalne, ale nie przesadnie. Posiada sporo sytuacyjnego humoru oraz satyry, choć w swym pełnym wydźwięku jest poważne. Jednak polecam sięgnąć po tą produkcję gdyż warto. Dla zdjęć, aktorstwa, muzyki, ale nade wszystko scenariusza. To przykład tego jak robić porządne filmy kryminalne z mocną nutą satyry z samych siebie.

Ocena - 9/10
Film legalnie dostępny na serwisie CDA w usłudze Premium.