Z wszystkich serii pobocznych Thorgala, Młodzieńcze lata wypadają najlepiej. W pełni oddają ducha głównego kanonu, nawiązując do tych odcinków, które opisywały przygody Dziecka z Gwiazd za jego najmłodszych lat. Teraz zaś w płynny sposób rozwijają ten okres opisując wydarzenia jakie miały miejsce nim Thorgal zaczął swą tułaczkę po świecie, wraz z dzielną Aaricią u boku. W trzecim albumie poznajemy szereg nowych postaci, ale także te znane z początków głównej serii. Pośród nich konia Furala, ogiera tak niepokornego, że pozwalał się dosiadać tylko Thorgalowi. Jednak to nie on gra tutaj pierwsze skrzypce, a tajemnicza kobieta imieniem Runa, co może wróżyć tylko jedno - kłopoty.
Opowieść zaczyna się latem, podczas obchodów święta Sumarbloth, na które Gandalf Szalony zaprosił wodzów oraz jarlów okolicznych ziem. Ma on zamiar wydać swa jedyną córkę za syna jednego z najbogatszych jarlów, co oczywiście nie spotyka się z sprzeciwem Aarici. Jednak na obchody przybywa Runa, kobieta będąca Skjaldmo - wojowniczką bogini Frigg. Ofiarowuje Gandalfowi karego ogiera, Furala, aby móc uczestniczyć w święcie, jednak szybko się okazuje, że to nie jedyny punkt jej wizyty. Tymczasem Thorgal stara się zbiec z wioski wraz z swą ukochaną Aaricią, jednak niespodziewane okoliczności szybko weryfikują jego plan.
Kto czytał Gwiezdne dziecko, Aaricię oraz pozostałe tomy tej serii, z pewnością zadowolony z lektury Runy. Opowieść w każdym miejscu nawiązuje do kanonu, zarówno od strony scenariusza jak i rysunku, za co autorom należą się wielkie brawa. Czuć klimat nordyckiej sagi, ogrom nawiązań do jej kultury oraz religii czy życia codziennego. To sprawia, że całość czyta się błyskawicznie, zaś wierni fani przypominają sobie pierwsze tomy przygód Thorgala Aegisona.
Jednak mimo rodzącego się sentymentu, to nadal nowa opowieść, która broni się praktycznie na całej linii. Jej wielką zaleta jest tytułowa Runa, wojowniczka wynajmująca swój miecz oraz miecze swych kompanów temu kto płaci. Widać od początku że to ona będzie punktem zapalnym w tej historii, choć z czasem kobieta zaskakuje, gdyż nie wszystkie rzeczy stały się tak proste i przewidywalne, jakby początkowo można sądzić. Nadaje to albumowi ciekawych zwrotów akcji oraz miło zaskakuje czytelnika, szczególnie w finale opowieści.
Na drugim planie, zdającym się być od początku pierwszym, są zaręczyny Aarici. W tym punkcie poznajemy szereg postaci ale tak naprawdę tylko dwie są ważne dla historii. Pierwszą z nich jest Sigurd noszący przydomek Pięknogrzywy. Jest on klasycznym przykładem pyszałka, który nie grzeszy inteligencją, polegając głównie na swej charyzmie i sile. Mimo braku tytułu oraz ziemi, jest poważany, gdyż posiada własny drakkar, na którym odbył już pierwsze wyprawy przeciwko Sasom. Drugą postacią jest Nigurd, zwany Wiewiórkozebym, gdyż chłopak nie grzeszy urodą czy nawet siłą, przez co wielokrotnie spotyka się z szykaną ze strony nie tylko mężczyzn, ale również dzieci czy kobiet. Nie ratuje go przed tym ani pozycja ani majątek jego ojca, który nie jest zbyt zadowolony z własnego syna. Z drugiej strony Nigurd jest inteligentny, co przejawia wielokrotnie, nie tylko w rozmowie.
Na ich tle mamy Thorgala, nie będącego jeszcze tak racjonalnym i chłodno myślącym mężczyzną. Mimo wiedzy o swym pochodzeniu, przynajmniej częściowej, Thorgal jest w gorącej wodzie kąpany i potrafi zaszarżować na wroga. Daje to nieraz odwrotny od zamierzonego skutek, choć mieszkańcy szanują go, mimo wrogości Gandalfa, za jego odwagę oraz honor. Na tle pozostałych kandydatów do ręki Aarici rysuje się wyśmienicie, gdyż posiada po kilka cech swoich konkurentów. Z jednej strony jest uczciwy jak Nigurd, z drugiej odważny niczym Sigurd, a na dokładkę krew w nim buzuje jak rasowemu wikingowi.
Trzeci tom tej serii udowodnił tylko, że Młodzieńcze lata to obecnie najlepsza odnoga wszystkich komiksów o Thorgalu. Totalnie deklasuje opowieść o przygodach Louve oraz pozostawia w tyle Kriss de Valnor jak i główna serię. Od strony graficznej nie ma się do czego przyczepić, fabularnie też prezentuje bardzo wysoki poziom, zaś ilość nawiązań do innych tomów przypomina nam początki serii. Polecam zatem każdemu fanowi przygód Thorgala Aegirsona śledzić jego młodzieńcze perypetie, zaś nowi czytelnicy może zechcą dzięki nim sięgnąć po pierwowzór.
Ocena - 8,5/10
Kto czytał Gwiezdne dziecko, Aaricię oraz pozostałe tomy tej serii, z pewnością zadowolony z lektury Runy. Opowieść w każdym miejscu nawiązuje do kanonu, zarówno od strony scenariusza jak i rysunku, za co autorom należą się wielkie brawa. Czuć klimat nordyckiej sagi, ogrom nawiązań do jej kultury oraz religii czy życia codziennego. To sprawia, że całość czyta się błyskawicznie, zaś wierni fani przypominają sobie pierwsze tomy przygód Thorgala Aegisona.
Jednak mimo rodzącego się sentymentu, to nadal nowa opowieść, która broni się praktycznie na całej linii. Jej wielką zaleta jest tytułowa Runa, wojowniczka wynajmująca swój miecz oraz miecze swych kompanów temu kto płaci. Widać od początku że to ona będzie punktem zapalnym w tej historii, choć z czasem kobieta zaskakuje, gdyż nie wszystkie rzeczy stały się tak proste i przewidywalne, jakby początkowo można sądzić. Nadaje to albumowi ciekawych zwrotów akcji oraz miło zaskakuje czytelnika, szczególnie w finale opowieści.
Na drugim planie, zdającym się być od początku pierwszym, są zaręczyny Aarici. W tym punkcie poznajemy szereg postaci ale tak naprawdę tylko dwie są ważne dla historii. Pierwszą z nich jest Sigurd noszący przydomek Pięknogrzywy. Jest on klasycznym przykładem pyszałka, który nie grzeszy inteligencją, polegając głównie na swej charyzmie i sile. Mimo braku tytułu oraz ziemi, jest poważany, gdyż posiada własny drakkar, na którym odbył już pierwsze wyprawy przeciwko Sasom. Drugą postacią jest Nigurd, zwany Wiewiórkozebym, gdyż chłopak nie grzeszy urodą czy nawet siłą, przez co wielokrotnie spotyka się z szykaną ze strony nie tylko mężczyzn, ale również dzieci czy kobiet. Nie ratuje go przed tym ani pozycja ani majątek jego ojca, który nie jest zbyt zadowolony z własnego syna. Z drugiej strony Nigurd jest inteligentny, co przejawia wielokrotnie, nie tylko w rozmowie.
Na ich tle mamy Thorgala, nie będącego jeszcze tak racjonalnym i chłodno myślącym mężczyzną. Mimo wiedzy o swym pochodzeniu, przynajmniej częściowej, Thorgal jest w gorącej wodzie kąpany i potrafi zaszarżować na wroga. Daje to nieraz odwrotny od zamierzonego skutek, choć mieszkańcy szanują go, mimo wrogości Gandalfa, za jego odwagę oraz honor. Na tle pozostałych kandydatów do ręki Aarici rysuje się wyśmienicie, gdyż posiada po kilka cech swoich konkurentów. Z jednej strony jest uczciwy jak Nigurd, z drugiej odważny niczym Sigurd, a na dokładkę krew w nim buzuje jak rasowemu wikingowi.
Trzeci tom tej serii udowodnił tylko, że Młodzieńcze lata to obecnie najlepsza odnoga wszystkich komiksów o Thorgalu. Totalnie deklasuje opowieść o przygodach Louve oraz pozostawia w tyle Kriss de Valnor jak i główna serię. Od strony graficznej nie ma się do czego przyczepić, fabularnie też prezentuje bardzo wysoki poziom, zaś ilość nawiązań do innych tomów przypomina nam początki serii. Polecam zatem każdemu fanowi przygód Thorgala Aegirsona śledzić jego młodzieńcze perypetie, zaś nowi czytelnicy może zechcą dzięki nim sięgnąć po pierwowzór.
Ocena - 8,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz