W najnowszym albumie Grimm Faire Tales poznajemy inne oblicze opowieści o Śpiącej królewnie. To co wyróżnia zeszyt na tle wcześniejszych to osoba której on głównie dotyczy - księcia. Tak. Tym razem rola pierwszoplanowa należy do mężczyzny, a nie jak to zwykle było kobiety. Wypada to naprawdę świetnie, pokazując zupełnie inne oblicze znanej baśni. Jak zwykle komiks dotyka też aspektu społecznego, tym razem z wykorzystaniem... naiwniaka. Bowiem Śpiąca królewna w wersji dla dorosłych pomysłu Johna Tylera i Ralpha Tedesco, opowiada o tym jak to jedni ludzie potrafią manipulować innymi, nie zważając na konsekwencje swych czynów. Zaś te potrafią być przerażające.
Naszym głównym bohaterem jest Brett - nasz wspaniały rycerz na białym koniu... wiedzy. Tak, Brett jest niemal klasycznym, szkolnym mózgowcem, z tą różnicą, że przy okazji jest przystojny i umie się ubrać. Z drugiej zaś daleko mu do bycia szkolną gwiazdą za którą uganiają się dziewczyny. Kocha się on w dziewczynie ze szkoły, która jest rasową przedstawicielka wyrachowanych kobiet, wykorzystujących swą urodę do uwodzenia i sterowania mężczyznami. Pewnego razu prosi ona Bretta aby ten odebrał dla niej paczkę z pewnym "towarem" z niezbyt miłej dzielnicy. Chłopak się zgadza, ale na miejscu spotyka tajemniczą kobietę, której wypada z torby tajemnicza księga Baśni Braci Grimm. Nie mogąc znaleźć właścicielki książki, otwiera ja na chybił trafił i zaczyna czytać historię o śpiącej królewnie, jednak ta różni się od tej jaką poznał w dzieciństwie. Gdyż tutaj księżniczka nie jest osobą cnotliwą i dobrą, a zimną, wyrachowaną oraz przebiegłą kobietą.
W opowieści król wyjawia swej córce co wydarzyło się podczas wydarzenia zorganizowanego w dniu urodzin dziewczyny i o klątwie jaką na nią rzucono. Zamieniono też wrzeciono na różę, co możemy odczytać jako nawiązanie do imienia księżniczki w oryginalnych Baśniach Grimmów, gdzie zwała się Różyczka. Z drugiej strony należy pamiętać, że bracia nie są pierwotnymi autorami tej postaci, której historię spisał i opublikował w 1697 Charles Perraulta. Choć i on się wzorował na baśni innego twórcy. To co jednak różni komiks od obu wspomnianych dzieł to postać księżniczki, tutaj noszącej imię Zofia. Jest to tak zła osoba, że czytelnik nie umie okazać jej współczucia z powodu straszliwego losu jaki na nią spadł. Z drugiej strony dziwi się jakim frajerem trzeba być aby patrzeć w osobę tego pokroju niczym w święty obraz. Tylko czy takie wydarzenia nie są na porządku dziennym w realnym świecie?
Brett, który w baśni nosi imię Tristan, to przykład klasycznego naiwniaka. Nic nie wie o wybrance swego serca, jest sługą jej ojca, a mimo to darzy Zofię szczerą miłością. Nie przemawiają do niego żadne argumenty, nawet te słane przez najbliższego przyjaciela. Gdy dziewczyna zapada w sen, a klątwa przechodzi na kandydatów, którzy nieopatrznie pocałowali księżniczkę nie darząc jej prawdziwym uczuciem, i ich zabija, Tristan bez wahania spieszy na ratunek. Nie myśli o konsekwencjach choć są mu one doskonale znane. Dla niego liczy się tylko Zofia i nic więcej. Mimo początkowego zwycięstwa, okazuje się że jednostronne uczucie to zdecydowanie za mało. Aby móc kochać, trzeba być również kochanym inaczej nic z tego nie wyjdzie. Właśnie tym jest miłość - zaufaniem - i taka oto nauka płynie z tego komiksu.
Od strony graficznej album stoi na dość wysokim poziomie względem poprzedników i prezentuje świetną kreskę. Jednak to co przykuwa w na tym polu szczególną uwagę czytelnika to kolory. dobrano je naprawdę doskonale, oddając tym samym mroczny charakter całej opowieści. Jest strach, ciemność i zwątpienie oraz promyk nadziei, pozwalający nam odnaleźć drogę w całym tym horrorze. W albumie mamy tym razem tylko dwie sceny śmierci, ale za każdym razem są bardo brutalne i chyba najmocniejsze z wszystkich dotąd wydanych zeszytów.
Śpiąca królewna w wydaniu Tadesco i Tylera, przy rysunkach Toledo, to prosta, mroczna i niosąca ważną lekcję życiową opowieść. Przestrzega aby nie dawać się omamiać ludziom, którzy widzą tylko swój czubek nosa i traktują innych jak narzędzia do uzyskania własnych celów. Pokazuje jakie mogą być bowiem konsekwencje naszego zaślepienia, dając nam furtkę aby zawrócić nim jest czas. Gdyż potem zwyczajnie możemy nie sprostać klątwie jaka na nas padnie. Wtedy nic ani nikt nas nie uratuje.
Ocena - 8/10
W opowieści król wyjawia swej córce co wydarzyło się podczas wydarzenia zorganizowanego w dniu urodzin dziewczyny i o klątwie jaką na nią rzucono. Zamieniono też wrzeciono na różę, co możemy odczytać jako nawiązanie do imienia księżniczki w oryginalnych Baśniach Grimmów, gdzie zwała się Różyczka. Z drugiej strony należy pamiętać, że bracia nie są pierwotnymi autorami tej postaci, której historię spisał i opublikował w 1697 Charles Perraulta. Choć i on się wzorował na baśni innego twórcy. To co jednak różni komiks od obu wspomnianych dzieł to postać księżniczki, tutaj noszącej imię Zofia. Jest to tak zła osoba, że czytelnik nie umie okazać jej współczucia z powodu straszliwego losu jaki na nią spadł. Z drugiej strony dziwi się jakim frajerem trzeba być aby patrzeć w osobę tego pokroju niczym w święty obraz. Tylko czy takie wydarzenia nie są na porządku dziennym w realnym świecie?
Brett, który w baśni nosi imię Tristan, to przykład klasycznego naiwniaka. Nic nie wie o wybrance swego serca, jest sługą jej ojca, a mimo to darzy Zofię szczerą miłością. Nie przemawiają do niego żadne argumenty, nawet te słane przez najbliższego przyjaciela. Gdy dziewczyna zapada w sen, a klątwa przechodzi na kandydatów, którzy nieopatrznie pocałowali księżniczkę nie darząc jej prawdziwym uczuciem, i ich zabija, Tristan bez wahania spieszy na ratunek. Nie myśli o konsekwencjach choć są mu one doskonale znane. Dla niego liczy się tylko Zofia i nic więcej. Mimo początkowego zwycięstwa, okazuje się że jednostronne uczucie to zdecydowanie za mało. Aby móc kochać, trzeba być również kochanym inaczej nic z tego nie wyjdzie. Właśnie tym jest miłość - zaufaniem - i taka oto nauka płynie z tego komiksu.
Od strony graficznej album stoi na dość wysokim poziomie względem poprzedników i prezentuje świetną kreskę. Jednak to co przykuwa w na tym polu szczególną uwagę czytelnika to kolory. dobrano je naprawdę doskonale, oddając tym samym mroczny charakter całej opowieści. Jest strach, ciemność i zwątpienie oraz promyk nadziei, pozwalający nam odnaleźć drogę w całym tym horrorze. W albumie mamy tym razem tylko dwie sceny śmierci, ale za każdym razem są bardo brutalne i chyba najmocniejsze z wszystkich dotąd wydanych zeszytów.
Śpiąca królewna w wydaniu Tadesco i Tylera, przy rysunkach Toledo, to prosta, mroczna i niosąca ważną lekcję życiową opowieść. Przestrzega aby nie dawać się omamiać ludziom, którzy widzą tylko swój czubek nosa i traktują innych jak narzędzia do uzyskania własnych celów. Pokazuje jakie mogą być bowiem konsekwencje naszego zaślepienia, dając nam furtkę aby zawrócić nim jest czas. Gdyż potem zwyczajnie możemy nie sprostać klątwie jaka na nas padnie. Wtedy nic ani nikt nas nie uratuje.
Ocena - 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz