Uniwersum Gwiezdnych Wojen jest mocno poplątane. Nawet gdyby ktoś przeczytał wszystkie książki oraz komiksy, obejrzał wszystkie filmy i seriale, a do tego przeszedł wszystkie gry osadzone w tym świecie, to nadal wiele wątków pobocznych, a czasem i głównych, pozostałaby zagmatwana. Zatem co ma począć laik, który o Star Wars wie tyle co z kina i kilku gier. Z tego powodu wszystkie licencjonowane materiały, poza główną serią filmową, zostały przeniesione do tak zwanych Legend. Jednak rynek jest nieubłagany, a konsumenci chcą więcej, stąd w głównym nurcie, zwanym od teraz Kanonem, nadal rodzą się nowe produkcje. Jedną z nich są Cienie i tajemnice, których akcja osadzone jest pomiędzy IV a V częścią Gwiezdnej Sagi. Przyznaje, ze sięgałem po ten album z sporą dozą rezerwy, jako że nie jestem zagorzałym fanem Star Wars, ale warto było. Na nowo poczułem mityczną moc, rozpalającą iskrę powrotu na łono zmagań Rebelii Starej Republiki z Imperium Galaktycznym.
Akcja komiksu zaczyna się na Tatooine, niedługo po tym jak młody Luke Skywalker zniszczył Gwiazdę Śmierci. Darth Vader, w asyście najemniczki Aphry i jej droidów, powraca do ruin domu swych krewnych szukając śladów swego syna o którym niedawno się dowiedział. Sprawdza też dom swego byłego mentora i przyjaciela Obi-Wana Kenobiego, jednak nie znajduje niczego użytecznego. Niedługo potem zleca Aphrze zadanie rabunku gigantycznej kontrabandy z Dumy Son-tuul, gdyż zamierza te środki wydać wedle własnych potrzeb. Śmiały plan wchodzi w życie, jednak Vader nie przewidział że Imperator zleci przeprowadzeni śledztwa jednemu z największych asów wywiadu - Inspektorowi Thanothowi. Zaczyna się kluczenie na dwa fronty, podczas gry zarówno Vader oraz ludzie Imperium szukają człowieka odpowiedzialnego za zniszczenie Gwiazdy Śmierci.
Przedstawiona tu historia jest o wiele ciekawsza i bardziej zawiła niż dowolna z części sagi. Czynią to głównie postacie, szczególnie Lord Vader, który odkopuje okruchy przeszłości w poszukiwaniu syna. Jest on tutaj o wiele bardziej charyzmatyczną postacią niż w starej trylogii. Jednak to nie on wypływa na powierzchnię, a Aphra oraz jej droidy Triple Zero oraz BeeTee. Ta trójka jest wręcz przeciwwagą dla Luka, C-3PO i R2-D2, co sprawia że wypadają zwyczajnie ciekawiej. Roboty mające nie jedno na sumieniu, o ile można to tak nazwać, droid protokolarny który specjalizuje się w torturach czy mały robocik z schowanym w "głowie" gatling-gunem. A przewodzi im najemniczka również lawirująca pomiędzy swoim półświatkiem a służbą Vaderowi. Takich rzeczy dotąd brakowało w całej sadze, przynajmniej jeśli idzie o główny kanon, choć Przebudzenie Mocy zaczęło to po trochu zmieniać.
Interesująco przedstawiono postać Inspektora, który prowadzi śledztwo. Czytelnik do końca nie jest pewien czy przewidział on poczynania ucznia Imperatora, czy też dał się kilkukrotnie zwieźć. Rozgrywka pomiędzy tymi dwoma postaciami jest bardzo interesująca i przez to nie zauważamy, jak sprytnie za plecami tego teatrzyku zbrojeń kręci się nowy gracz. Ma on własne zadanie wyznaczone przez Imperium, jednak jego intencje nie są do końca jasne. To daje ciekawe pole do manewrowania na przyszłość, gdyż ten tom nie zamyka wszystkich wątków jakie są tutaj poruszone.
Cienie i tajemnice to naprawdę dobry kawał Science Fiction samo w sobie. Opowieść jest na tyle wciągająca, że nawet gdyby osadzić ją w innym lub zupełnie nowym uniwersum to szybko zyskała by czytelników. Niemniej w tym wypadku brak znajomości głównej serii oraz kilku postaci pobocznych trochę psuje radość z lektury. Pojawiają się tutaj bowiem osoby nie zamieszczone w filmie, które ten album wrzuca na dalszy plan choć wedle relacji innych postaci, są one bardzo ważne dla Imperium czy Rebelii. Jednak i tak szybko można sobie dopowiedzieć jaką rolę piastują, a sama opowieść mocno nadrabia ten lekki niedosyt.
Ocena - 8,5/10
Przedstawiona tu historia jest o wiele ciekawsza i bardziej zawiła niż dowolna z części sagi. Czynią to głównie postacie, szczególnie Lord Vader, który odkopuje okruchy przeszłości w poszukiwaniu syna. Jest on tutaj o wiele bardziej charyzmatyczną postacią niż w starej trylogii. Jednak to nie on wypływa na powierzchnię, a Aphra oraz jej droidy Triple Zero oraz BeeTee. Ta trójka jest wręcz przeciwwagą dla Luka, C-3PO i R2-D2, co sprawia że wypadają zwyczajnie ciekawiej. Roboty mające nie jedno na sumieniu, o ile można to tak nazwać, droid protokolarny który specjalizuje się w torturach czy mały robocik z schowanym w "głowie" gatling-gunem. A przewodzi im najemniczka również lawirująca pomiędzy swoim półświatkiem a służbą Vaderowi. Takich rzeczy dotąd brakowało w całej sadze, przynajmniej jeśli idzie o główny kanon, choć Przebudzenie Mocy zaczęło to po trochu zmieniać.
Interesująco przedstawiono postać Inspektora, który prowadzi śledztwo. Czytelnik do końca nie jest pewien czy przewidział on poczynania ucznia Imperatora, czy też dał się kilkukrotnie zwieźć. Rozgrywka pomiędzy tymi dwoma postaciami jest bardzo interesująca i przez to nie zauważamy, jak sprytnie za plecami tego teatrzyku zbrojeń kręci się nowy gracz. Ma on własne zadanie wyznaczone przez Imperium, jednak jego intencje nie są do końca jasne. To daje ciekawe pole do manewrowania na przyszłość, gdyż ten tom nie zamyka wszystkich wątków jakie są tutaj poruszone.
Cienie i tajemnice to naprawdę dobry kawał Science Fiction samo w sobie. Opowieść jest na tyle wciągająca, że nawet gdyby osadzić ją w innym lub zupełnie nowym uniwersum to szybko zyskała by czytelników. Niemniej w tym wypadku brak znajomości głównej serii oraz kilku postaci pobocznych trochę psuje radość z lektury. Pojawiają się tutaj bowiem osoby nie zamieszczone w filmie, które ten album wrzuca na dalszy plan choć wedle relacji innych postaci, są one bardzo ważne dla Imperium czy Rebelii. Jednak i tak szybko można sobie dopowiedzieć jaką rolę piastują, a sama opowieść mocno nadrabia ten lekki niedosyt.
Ocena - 8,5/10