18 czerwca 2016

Wieczna wojna #1: Szeregowy Mandella

Wojna w Wietnamie, w której przez wiele lat czynnie uczestniczyły wojska USA, zebrała ogromne żniwo. Zniszczyła wiele ludzkich istnień, spaliła Półwysep Indochiński oraz przyniosła niewyobrażalne straty finansowe. Joe Haldeman postanowił opisać koszmar wojny w Wietnamie, w której uczestniczył jako żołnierz USArmy, jednak uczynił to w sposób nietuzinkowy. Przeniósł bowiem akcję w odległą przyszłość, pokazując na przykładzie ludzi, obcej cywilizacji oraz kosmosu, jak brutalny, bezsensowny oraz kosztowny był to konflikt. I tak w 1974 roku świat ujrzała książka zatytułowana Wieczna wojna, będąca swoistym manifestem antywojennym, ale jednocześnie nie szkalująca zawodu żołnierza. Zyskała ona w oczach krytyków wszystkich obozów politycznych oraz grup społecznych, przynosząc pisarzowi zasłużoną sławę. Blisko półtorej dekady później w 1988 roku, rysownik Marvano pomógł przenieść Haldemanowi jego dzieło na karty komiksu. Obecne wydanie zbiorcze Wiecznej wojny jest drugim polskim wydaniem arcydzieła, po które każdy dojrzały czytelnik powinien sięgnąć. Dlaczego? Na to pytanie odpowie nam Szeregowy Mandella, którego losy przyjdzie nam śledzić.

Pierwszy album serii rozgrywa się w latach 2010-2020, gdy to ludzkość stoi w obliczu wojny z obcą cywilizacją, nazwaną przez rząd Bykarianami. Pod koniec lat 90-tych XX wieku, ludzkość opanowała umiejętność budowy zaawansowanych statków kosmicznych oraz podróży międzygwiezdnych dzięki wynalezieniu napędu zakrzywiającego czasoprzestrzeń. Niestety pierwszy kontakt z obcą cywilizacją w gwiazdozbiorze Byka, koło gwiazdy Aldebaran, zakończył się tragedią. Rząd USA postanowił stworzyć koalicję narodów i przeciwstawić się nowemu zagrożeniu ze strony obcej cywilizacji, choć nikt nie wiedział skąd są, jak bardzo zaawansowaną technologią dysponują oraz jak wyglądają. Uznano ich za wrogów, choć w całej teorii pełno było dziur. Dlatego władze postanowiły stworzyć elitarny oddział do walki z Bykarianami. W jej skład miało wejść pięćdziesiąt kobiet oraz tyleż samo mężczyzn, starannie wyselekcjonowanych przez wojsko. Jednym z nich był William Mandella, człowiek rzucony w wir wojny, której nie rozumiał, przeciw przeciwnikowi którego nie znał i nigdy nie widział na oczy.

Album opowiada o tym czego pisarz sam doświadczył, oczywiście w rozumieniu sytuacyjnym. Mowa tu o morderczym treningu oraz pierwszej bitwie z wrogiem. Mandella opowiada jaki koszmar trawił jego i jego towarzyszy broni podczas treningu na Cerberusie, zamarzniętej skale zawieszonej w kosmicznej próżni. Żołnierze mają tam za zadanie zbudować bazę i przejść test bojowy. Każdy błąd, każde spóźnienie się z wykonaniem rozkazu może skutkować śmiercią. Z tego powodu ludzie boją się zaprzyjaźnić czy budować bliższe kontakty, gdyż w każdej chwili można zginąć. A do stresu jaki towarzyszy na każdym kroku, nikt nie chce dorzucać żałoby po przyjaciołach.

Mandella wręcz ze stoickim spokojem relacjonuje początki wybuchu wojny. Oskarża tym samym polityków oraz wyższych rangą oficerów o lekkomyślne szastanie ludzkim życie. Jak zauważa, wygodnie jest komentować wojnę z fotela z dala od linii frontu. Społeczeństwo znając ją jedynie z telewizyjnej propagandy solidaryzuje się z rządem, no bo przecież Bykarianie to mordercy. Zniszczyli bez ostrzeżenia kolonialny okręt Eagle 6, na którym przebywały rodziny osadników. Mimo że większość wieści to domysły oraz strzępki informacji rzucone mediom przez polityków, to lud pała rządzą odwetu. Wszak tylko bestie mordują bezbronnych.

Właśnie ten aspekt, połączony z morderczym treningiem oraz dziurawym wywiadem wojskowym, przewija się przez cały pierwszy tom Wiecznej wojny. Zabijanie z powodu rozkazu, brak znajomości terenu, nierozpoznanie mocnych oraz słabych punktów przeciwnika i rzucanie ludzkich ciał prosto w paszczę pożogi, tylko po to aby móc zyskać kilka punktów procentowych przed wyborami. Nikt tak naprawdę nie wie z kim walczy, co robi na froncie, a tymczasem machina propagandowa napędza społeczną nienawiść wobec istot, których nawet nie widziała na oczy. Karmiąc się jedynie pogłoską. Bo właśnie tak wyglądało wejście USA do wojny Wietnamskiej. Wiecznej wojny, skrytej w otchłani obcego Amerykanom świata.

Ocena - 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz