Lekcje informatyki jak wyglądają, chyba każdy wie. W naszych
szkołach, mamy naprawdę mało porządnie wykształconych nauczycieli z tego kierunku,
a i ci są blokowani często przez surrealistycznie zaprojektowany system
oświaty. W efekcie tego dzieciaki w gimnazjum, a czasem nawet w ostatnich
klasach podstawówki, wiedzą więcej o komputerach i systemach operacyjnych od
nauczyciela. Jak zatem powinny faktycznie wyglądać takie zajęcia w szkołach i
czego powinny uczyć? To trudne pytanie. W dzisiejszej dobie cyfryzacji jest to dziedzina
dynamicznie się rozwijająca, więc problem wypływający z braku porządnego
materiału informatycznego w szkołach jest bardzo poważny. Jednak przyjrzyjmy
się wszystkiemu od początku, cofając się do lat 90-tych ubiegłego wieku.
DOS i trudne początki
Urodziłem się z początkiem lat 80-tych XX wieku, dlatego gdy
poszedłem do szkoły informatyka stawiała u nas w praktyce swoje pierwsze kroki.
To co jednak uratowało mnie w dzieciństwie, przed totalną ignorancją względem
komputerów to fakt, że w mojej szkole znajdowała się naprawdę porządnie
wyposażona pracownia komputerowa, a nasz nauczyciel (pozdrowienia dla Pana Bodnara z SP 44 w Gdyni) na bieżąco szkolił się w
tym temacie. W przeciwieństwie do moich kolegów nie miałem na szybko
przeszkolonego nauczyciela fizyki czy chemii, a człowieka, który wykładał u nas
technikę, taką od strony zawodowej, jak stolarstwo czy elektryka, i był
obeznany bardzo dobrze z ówczesnymi komputerami oraz konsolami. Ten drugi
aspekt był niewyobrażalnie ważny, gdyż po dziś dzień nie wiedzieć czemu
olbrzymie grono nauczycieli uważa gry za coś złego i kompletnie nie powiązanego
z cyfryzacją.
Jednak to właśnie dzięki zabawie poznałem system DOS,
powszechnie wykorzystywany w grach w latach 90-tych XX wieku. W szkole zaś
poznałem ten system lepiej, a do tego jak budować i czyścić komputer czy
konsolę, jak je modernizować, jaki podzespół za co odpowiada, na co patrzeć
przy kupowaniu nowego komputera, jak zwiększać wydajność i tak dalej. W tamtych
czasach były to rzeczy szalenie ważne, i mimo że technologia poszła bardzo do
przodu, nadal nie straciły one na prestiżu. Problem jednak polega na tym, że
takich nauczycieli jest jak na lekarstwo i często pomija się podstawowe tematy.
Patrząc jednak na tempo rozwoju elektroniki, absolutnym obowiązkiem jest
pokazanie młodemu pokoleniu jak mają dbać i rozwijać swój komputer, a nie tylko
go użytkować.
Może to się wydać głupie i niepotrzebne, szczególnie że
większość dzieciaków posiada zaawansowane telefony, jednak gdy przychodzi do konkretów, to w praktyce spora ich część nie potrafi wykonać prostego działania
jakim jest formatowanie dysków. Dlatego nim przejdziemy do omawiania systemów
operacyjnych, powinno dobrze poznać się zawartość komputera, jak go serwisować,
na co zwracać uwagę podczas rozwijania go czy kupowania nowego sprzętu.
Windows to nie wszystko
Zmorą rynku elektronicznego jest niemal całkowity monopol
Microsoftu na systemy operacyjne. Pod nie są robione w większości gry i inne
programy użytkowe, więc niemal każdy zaopatruje się co chwilę w nową wersję
Windowsa, która słono kosztuje. Jednak nie jest on jedynym systemem operacyjnym
na naszym rynku i lekcje informatyki powinny to uczniom uświadamiać. Mamy
jeszcze takie systemy jak Linux, Macintosh czy Android. Są oczywiście szkoły w
których nauczyciel nie tylko omawia wspomniane programy, ale również uczy jak z
nich korzystać. Dzięki temu młode pokolenie jest uświadamiane nie tylko w
„modnych trendach” rynku komputerowego, ale również w konkurencji wielkiego
molocha i posiada alternatywę.
Niemniej sam Windows jest ważny i kończąc szkołę powinniśmy, przynajmniej
z założenia, płynnie się po nim poruszać. Również ze związanym z nim pakietem
Microsoft Office, w wersjach najnowszych oraz starszych, które po dziś dzień są
w powszechnym użytku. W tym drugim wypadku też ważne jest aby przedstawić
uczniom alternatywne programy, jednak Exel czy Word są tak powszechnie
wykorzystywane w dzisiejszym życiu prywatnym jak i zawodowym, że stają się
podstawą dla każdego młodego człowieka. Idąc o krok dalej powinno się uczyć jak
operować nie tylko Paintem, który nadal jest bardzo użytecznym narzędziem, ale też
zaawansowanymi programami graficznymi jak choćby Gimp. Nawet jeśli garstka
uczniów orientuje się w temacie, to często jest to mały odsetek z całej masy. A
osób znających naprawdę dobrze dany program jest niewiele, bo większość liznęła
coś z „sieci”, często nie weryfikując zdobytej wiedzy.
Blogi i wideoblogi
Zjawisko zarabiania pieniędzy w Internecie jest powszechnie
znane, jednak mało kto potrafi to robić umiejętnie. Aby móc pracować w ten
sposób potrzeba nie tylko chwytliwego sloganu, który w tydzień przyciągnie
rzeszę ludzi, ale również czegoś co ich przy nas utrzyma. Do tego stale trzeba
pracować nad własnym wizerunkiem, gdyż Internet nie wybacza i nie zapomina. Co
raz wyciekło do wirtualnej sieci, tam pozostanie na wieki. A przynajmniej na
tyle długo aby wlokło się za nami niczym cień. Na tym polu również zajęcia z
Informatyki w szkołach powinny szeroko działać, czego niestety nie
robią.
Jak założyć bloga wie bodaj każdy. Zupełnie inna sprawa jest w
przypadku prowadzenia oraz rozwoju takowej strony. Nie wystarczy wybrać tematu
i pisać czy nagrywać filmy. Do tego wymagany jest warsztat, a jego podstawy
winna przekazać szkoła. Umiejętność poprawnego pisania (sam piszę co najwyżej przeciętnie), operowanie krótkimi,
napakowanymi informacjami, treściami, pisanie zapowiedzi czy reklam, umiejętnie
ocenianie produktu. To są bardzo ważne elementy, których nie idzie się ot tak
po prostu „naumieć”, jak to twierdzi sporo młodych osób. Wiele stron upada
właśnie przez niekompetencję. To prawda że robienie z siebie przygłupa w sieci
przysparza widzów, jednak jakiej kategorii? Często są to osoby które marnują
bezproduktywnie czas, jedynie przeglądając materiały zamieszczone w Internecie.
Nie interesują się rynkiem, mało czytają, są często nieuświadomionymi
konsumentami i do nich trafia głównie wielki bilbord czy reklama. Aby móc
naprawdę zarabiać potrzeba czegoś więcej. Potrzeba warsztatu.
Niestety na tym polu jest gigantyczny problem w postaci nikłej
lub czasem wręcz żadnej wiedzy samych nauczycieli, z powyższego zagadnienia.
Wypływa to z tego, że podstawa programowa nie obejmuje tego zagadnienia w
sposób treściwy, a co za tym idzie sami nauczyciele nie szkolą się w tym
zakresie. Dla wielu blogi to dziecinna zabawa, zaś Wikipedia usiana jest toną
głupoty (kiedyś faktycznie tak było). To myślenie jest również bardzo żywe nawet u profesorów na uczelniach
wyższych. Autentycznym nieporozumieniem jest na przykład fakt, że uczą oni na
kierunkach dziennikarskich pisać artykuły do serwisów internetowych, które
nijak swą formą tam nie pasują. Sam pamiętam jak miałem napisać artykuł o jakiejś nieistotnej rzeczy na
cztery strony maszynopisu, po czym opatrzyć go screenami i filmami z You Tube. Nie muszę chyba
mówić, jak mało ludzi przeczytałoby na ekranie takiego molocha (tekst który czytacie ma 2 strony maszynopisu, więc jest już i tak dość długi). Niestety dopóki
to myślenie się nie zmieni, próżno szukać w szkołach lekcji omawiających porządnie
zagadnienie blogów i zarabiania w Internecie.
Coś do kieszeni, czyli urządzenia mobilne
Ostatnim bardzo ważnym punktem, jaki powinien być poruszany
bardzo szeroko na lekcjach informatyki, są urządzenia mobilne. Dziś niemal każdy
posiada nowoczesne telefony, często z ekranem dotykowym, a coraz więcej ludzi
zaopatruje się w tablety. Laptopy stały się tak powszechne, że uczęszcza się z
nimi nieraz do liceum czy gimnazjum, zaś na studiach to już niemal podstawa.
Dlatego powinno się uczyć nie tylko jak z nich korzystać, ale również
serwisować. Dotyczy się to szczególnie laptopów, które są coraz bardziej
zaawansowane, głównie dlatego aby użytkownik mógł również uruchomić na nim
najnowsze gry. Na równi są telefony, będące dziś w praktyce mini-komputerami, zawierającymi
w sobie masę gadżetów od kamer przez aparaty na wyszukiwarkach sieciowych
kończąc.
Mimo tak zaawansowanej technologii, mało młodych osób wie jak w
pełni operować swymi cudeńkami. Sporo z nich po prostu „klika” w odpowiedni
obrazek, nie mając pojęcia jak działa cały system operacyjny takiego
Smartphona. Gdy tylko coś zacznie się psuć, żąda aby wymienić mu „zepsuty”
telefon na nowy, zamiast znaleźć źródło problemu i je rozwiązać, ewentualnie
oddać uszkodzony sprzęt do serwisu. Patrząc jak ten rynek elektroniki się
szybko rozwija i w jakim kierunku pędzi, młodzi ludzie powinni być
kształceni, aby w przyszłości, po zakończeniu szkoły, samodzielnie umieć szukać
i poruszać się w temacie urządzeń mobilnych, kierując się wiedzą a nie kolorową
reklamą.
W oczekiwaniu na rewolucję
Resort szkolnictwa czeka jeszcze daleka droga, zanim osiągnie
poziom na tyle wydajny, aby lekcje informatyki kojarzyły się z czymś innym niż
tylko robieniem nauczyciela w wałka i ukradkowym graniem na przestarzałym
sprzęcie. Niestety aby zacząć cokolwiek zmieniać trzeba najpierw przeszkolić
odpowiednio samych nauczycieli oraz unowocześnić sprzęt komputerowy w szkołach.
Na obie te sprawy brak powszechnie funduszy, choć nauczyciele sami mogą zdobyć
część wiedzy. Dodatkowym utrudnieniem jest utrzymujący się światopogląd o
bezużyteczności gier w procesie kształcenia oraz kompletny brak poszanowania
nauczycieli przez uczniów. Zdaję sobie sprawę, że często wiedzą oni lepiej jak
operować narzędziami Internetowymi, ale zdecydowana większość nie ma pojęcia
jak poprawnie złożyć komputer, tak aby nie pożerał ogromnych ilości energii, a
co za tym idzie się nie przegrzewał. Ta nieuzasadniona niczym wojna pokoleń
oraz chybiony program szkolnictwa względem zajęć z informatyki, sprawia, że
długo jeszcze będziemy czekać na rewolucję w tym temacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz