Thorgal: Młodzieńcze lata to trzecia, i zdaje się że ostatnia, mini-seria osadzona w świecie wikingów północy pośród których żyje Dziecię z gwiazd zwane Thorgalem Aegirsonem. W przeciwieństwie do spin-offów o Louve oraz Kriss de Valnor, których fabuły biegną równolegle z scenariuszem głównej serii, tutaj cofamy się kilkanaście lat wstecz, do czasów, gdy tytułowy bohater był jeszcze młodzieńcem. Dzieło to jest tworem tej samej pary artystów, którzy odpowiadają za przygody córki Thorgala. Mowa o Romanie Surżenko (rysunki) i Yann le Pennetier (scenariusz). W przeciwieństwie do poprzedniej serii, tym razem obaj panowie stanęli zdecydowanie na wysokości zadania, tworząc nie tylko ciekawą historię, ale też płynnie nawiązującą do kilku starych albumów z głównej serii.
Fabuła rozgrywa się w okresie gdy Thorgal był zmuszony do zostania skaldem, po tym jak jego przybrany, wódz wioski w której się wychował, ojciec zmarł. Na tronie zasiadł wtedy Gandalf Szalony, a pod jego nieobecność władzę sprawował jego syn Björn. Obaj szczerze nienawidzili Thorgala i na wszystkie sposoby próbowali go zabić, nie łamiąc przy tym prawa wikingów północy, gdyż większość kapłanów była przekonana o boskim znamieniu Dziecka z gwiazd. Akcja Trzech sióstr Minkelsönn dzieje się podczas morderczej zimy, która sprowadziła głód na wioskę Thorgala. Drakkary z wojownikami i szalonym wodzem jeszcze nie powróciły i nic nie zwiastowało ich nadejścia. Björn postanawia obłaskawić Aegira, boga mórz, składając mu ludzką ofiarę i na ten "szczytny" cel wyznacza Thorgala. Gdy dochodzi do pojmania chłopaka, w zatoce koło wioski pojawiają się trzy wieloryby, zwabione wcześniej pieśnią skalda, który śpiewał ją swej ukochanej Ariicii, córki Gandalfa szalonego. Ludzie szybko odgradzają zwierzętom drogę ucieczki i szykują się do ich połowu. Jednak Thorgal słyszy w myślach płacz wierorybów, które zdradzają mu że są siostrami Minkelsönn. Skald nie rozumiejąc o co chodzi idzie po poradę do Hierulfa Myśliciela, najwyższego kapłana wioski i przedstawiciela świętego Althingu - wielkiego wiecu wszystkich wikingów. Ten opowiada mu legendę o tragicznym losie sióstr, zaś Thorgal postanawia im pomóc, co zaowocuje wyjątkowo niebezpieczną przygodą.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bardzo dużo nawiązań do starszych odcinków głównej serii. Przejawiają się one w najróżniejszej formie od postaci, przez przedmioty na wspomnieniu konkretnych sytuacji kończąc. Występuje również nawiązanie do mini-serii Louve, za sprawą pewnej bransolety, co z pewnością uważni czytelnicy z łatwością wyłapią. Podobnie ma się sprawa z charakterami głównych bohaterów tego albumu. Jeśli ktoś czytał główną serię niemal od razu przewidzi jak za kilka stron zachowa się Ariicia, Hierulf czy Björn, o tytułowym herosie już nie wspomniawszy. Trochę to psuje odbiór całości, gdyż łatwo domyślić się jak potoczą się wydarzenia. Niemniej nie brakuje tutaj kilku naprawdę ciekawych zwrotów akcji, znacząco podsycających odbiór lektury.
Kolejnym plusem jest sam pomysł na legendę Trzech sióstr. Niby oklepany schemat, ale bardzo dobrze ujęty w solidne ramy przygody i dramatu zarazem. Do tego wszystkiego dochodzi dziejący się na bierząco konflikt moralny, który wpływa bezpośrednio na czyny zarówno ludzi jak i Bogów Asgardu. Ci drudzy są jak zwykle dość sztampowi w swym "rozumowaniu", ale da się to przełknąć. Ludzie zaś potrafią zaskoczyć zarówno w negatywny jak i pozytywny sposób, dzięki czemu można spojrzeć na sprawę sióstr z kilku perspektyw. Tytułowe siostry zaś pełnią tutaj rolę typowych kozłów ofiarnych, którym dostaje się na każdym kroku, a ich życie wisi na włosku. Trochę to smutne, ale dzięki temu czuć dramatyzm zarówno ich postaci jak i z nimi związanych, w ten czy inny sposób, osób.
Na koniec warto napisać coś o walorze wizualnym tego zeszytu. Prace Surżenko zawsze mi się podobały, choć w tomach poświęconych przygodom Louve, strasznie mierziła mnie sylwetka Fenrira. Tym razem nie miałem z niczym takim do czynienia. Wszystkie rysunki wypadły wyjątkowo udanie, mocno nawiązując do dawnych prac Rosińskiego. Każdy szczegół przedstawiony na scenie jest narysowany bardzo przejrzyście, nie ma żadnych rozmazań czy "sztywnych" ruchów postaci, a pejzaże mimo surowego oblicza, są urozmaicone wszelkiej maści dodatkami, nadającymi im realizmu. Słowem rysunek nie dość że nie męczy oka to zachęca do szybkiego pogrążenia się w lekturze. Sama okładka też przykuwa oko i nie zdradza wielu aspektów fabuły, w przeciwieństwie do ostatniego tomu głównej serii czyli Statek miecz.
Warto sięgnąć po ten, miejmy nadzieję, ostatni cykl mini-serii. Zakończenie jest w pełni otwarte i kolejny tom z pewnością nie zamknie przygody jaką właśnie rozpoczął młody Thorgal Skald, ale zapowiada się ona naprawdę ciekawie, mimo kilku stereotypowych zachowań głównych bohaterów. Z chęcią będę dalej obserwował poczynania duetu Surżenko-Yann, jaki panowie zainicjowali w albumie Trzy siostry Minkelsönn, gdyż rokuje on o wiele lepiej niż Raissa, dająca początek przygodom malutkiej Louve. Czas pokaże co z tego wyniknie, na razie jest bardzo dobrze.
OCENA - 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz