Swego czasu sporo grałem w 7 Cudów Świata, ale gdy znacząco skurczyła się ekipa (oraz czas) do grania, to przestałem do tego tytułu wracać. Dlatego gdy nadarzyła się okazja to sięgnąłem po jej nową odsłonę w postaci Architektów. I był to powrót ciekawy, który pomógł mi wciągnąć w świat gier planszowych nowicjuszy. Jednak by pozostać sobą będę musiał się do kilku kwestii przyczepić.
Pełen unboxing pudełka przedstawiłem jakiś miesiąc temu i znajdziecie go TUTAJ. Dziś zatem skupię się na omówieniu oraz ocenie samej gry, a ta jest bardzo dobra. Architekci to naprawdę solidny tytuł, świetnie skonstruowany pod nowicjuszy, którzy chcieli by zagrać w coś "większego". Przynajmniej wizualnie. Gra tania nie jest, gdyż cenę zawyżają tutaj organizery, ale te faktycznie utrzymują w pudełku porządek. Czy dałoby się je wyeliminować? W mojej opinii tak, choć wtedy całość nie wyglądałaby tak ładnie. Każdy organizer jest przypisany do konkretnego cudu, a jeden, największy, do pozostałych elementów. Oprócz porządku w pudełku ułatwia to zwyczajnie przygotowanie oraz złożenie gry. Zatem nie jest to zupełnie zbędny dodatek.
Co zaś się tyczy rozgrywki, to mamy tutaj mieszankę prostoty, wyważonej losowości i odrobiny kombinowania. Każdy z graczy wybiera (lub losuje) swój cud, po czym dostaje przypisany mu organizer. Wyjmuje z niego podajnik z talią kart i kładzie po swej lewej stronie rewersem ku dołowi (talię uprzednio tasuje), a 5 żetonów cudu układa przed sobą stroną budowy. Na środku stołu natomiast ustawiamy talię główną rewersem ku górze, żetony postępu (zielone), żetony walki (czerwone), pionek kota oraz odpowiednią liczbę żetonów pokoju wskazaną w tabelce w instrukcji.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów, a te pozyskujemy z cudu, kart (niebieskich), żetonów postępu i żetonów walki. W swej turze gracz musi dobrać jedną kartę i ją rozegrać. Do wyboru ma talię po swej lewej stronie, prawej lub talię główną. W bocznych widzi wierzchnią kartę, w głównej natomiast jest ona doborem w ciemno. Chyba że mamy pionek kota, który pozwala podejrzeć kartę z tali głównej (oprócz tego na koniec gry kot daje 2 punkty). W zależności co dobierzemy, kartę kładziemy na jeden z rzędów koło siebie (przypisanych kolorem):
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów, a te pozyskujemy z cudu, kart (niebieskich), żetonów postępu i żetonów walki. W swej turze gracz musi dobrać jedną kartę i ją rozegrać. Do wyboru ma talię po swej lewej stronie, prawej lub talię główną. W bocznych widzi wierzchnią kartę, w głównej natomiast jest ona doborem w ciemno. Chyba że mamy pionek kota, który pozwala podejrzeć kartę z tali głównej (oprócz tego na koniec gry kot daje 2 punkty). W zależności co dobierzemy, kartę kładziemy na jeden z rzędów koło siebie (przypisanych kolorem):
* szary - surowce, potrzebne do budowy cudu
* żółte - monety zastępujące dowolny surowiec, ułatwiając tym samym budowę cudu
* niebieskie - dają punkty i mogą pozwolić przejąc graczowi kontrolę nad kotem
* zielone - pozwalają zdobywać żetony postępu, które generują punkty LUB dają nowe opcje zdobywania kart
* czerwone - służą do obrony/ataku podczas walki
Gracze rozgrywają swe rundy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, aż ktoś nie zbuduje całego cudu. Wtedy każdy z pozostałych uczestników rozgrywa ostatnią rundę i następuje podliczenie zdobytych punktów. Ciekawym zabiegiem jest to, ze każdy cud wymaga innej kombinacji surowców i daje inne bonusy pasywne oraz punkty. To wymusza za każdym razem obranie innej taktyki, szczególnie, że trzeba dostosować się do tego co obecnie jest na stole. Ciekawym elementem jest to, że jeśli jakaś talia się wyczerpie to pozostaje pusta. Nie mamy tutaj przetasowania kart. Walczymy tym co jest. Rozgrywka jest naprawdę dynamiczna oraz ciekawa, ale w 2-3 osoby potrafi zamienić się w przepychanie. Szczególnie u bardziej doświadczonych graczy. Osobiście rekomenduję zatem ten tytuł do zabawy w 4-7 osób bowiem wtedy pokazuje swój pełen potencjał.
Czy jednak Architektów uważam za lepszą wersję od klasycznych 7 Cudów Świata? To zależy :) Osobiście wolę oryginał, bowiem jest trudniejszy, bardziej złożony i dobrze mi się w niego grało na 3 osoby. Do wariantu dwuosobowego jest Pojedynek. Natomiast Architekci genialnie sprawdzili się przy nowicjuszach, niedzielnych graczach oraz osobach chcących zagrać w coś co nie pożre więcej niż 30 minut, a nie jest jednocześnie kolejnym filerem. Zatem mimo dość wysokiej ceny, mogącej odstraszyć niektórych, oraz mojego uwielbienia dla podstawowej wersji, to od czasu do czasu sięgnę po tą odsłonę. Jest przyjemna dla oka, szybka i intuicyjna, choć tak naprawdę dobrze bawię się przy niej dopiero w gronie minimum 4 osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz