Czas na kolejną porcję laza... znaczy się rudego kocura, co to wredny bywa dla swego żywiciela w przerwach pomiędzy posiłkami a snem. Garfield skończył w tym albumie 15 lat, więc czas na podsumowanie jego dokonań. Choć oczywiście dziś ten kocur ma o wiele więcej wiosen na karku, to jednak mowa o komikach wydawanych w latach 1992-1994. Natomiast wspomnianą rocznicę obchodził latem 1993 roku. Co się w tamtym okresie zdarzyło? Otóż całkiem sporo :)
Z rzeczy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy jest to, ze w tym albumie mamy raptem jeden pasek z naszą piękną panią weterynarz. Zwykle miała znacznie więcej scen. Tym razem jednak znajdziemy komiksy o nieudanych próbach podrywania kobiet przez Jona, co jego kocur pięknie komentuje. Trzeba przyznać, że autor tej serii naprawdę ma solidne poczucie humoru. Chciałbym rzec, że nie ma takich osób jak Jon, ale bym skłamał :)
Oczywiście mamy tutaj stałe motywy dokuczania Odiemu lub zbierania bęcków od wróbli i innych ptaszków ćwierkających, które zamieszkują pobliski ogród. O dziwo malutko było natomiast Nermala, choć tych kilka pasków szczerze rozbawiło do łez. Z drugiej natomiast strony poświecono też czas antenowy serii Garfield vs Waga czy Garfield vs Pająk, których ostatnio mi trochę brakowało.
Podsumowując - bawiłem się dobrze i nie czułem zmęczenia. Gdy wraca się do tych komiksów raz na jakiś czas lub z doskoku to naprawdę wchodzą jak przednia whisky. Są zabawne, świetnie narysowane i zwyczajnie się nie starzeją. One wiecznie będą aktualne. Innymi słowy, chce więcej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz