16 listopada 2020

Mercy #1

Trochę czaiłem się na pierwszy tom tej serii, ale w końcu sięgnąłem po "Mercy". Mieszankę westernu i horroru w wykonaniu włoskiej artystki Mirki Andolfo, która napisała scenariusz oraz stworzyła rysunki do tego dzieła. Jak ono wypadło w moich oczach? Wizualnie świetnie, fabularnie już nieco gorzej. Nie zrozumcie mnie źle - to dobry komiks i ciekawie zapowiadająca się seria, ale raczej na jednorazową przygodę.

Co mi się podobało

1. Rysunek budujący klimat grozy
Może nieco przesadzam z tą grozą, ale klimat tajemnicy jest. Wyraźnie wyczuwalny od pierwszych stron, mocno zainicjowany już na starcie dzięki fenomenalnej okładce oraz ciekawie skonstruowanemu prologowi. W całym komiksie to własnie rysunek, szczególnie postaci, najbardziej przykuwał moją uwagę i pozwalał wczuć się w klimat opowieści. Rozświetlony burdel, skąpane w śniegu ponure miasteczko, mroczny las i tajemnicze stworzenia. Na tym polu autorce udało się naprawdę umiejętnie oddać ducha westernu z nutą grozy rodem z horrorów pokroju "Alien" czy "The Thing".

2. Wątek sierot
Naprawdę ciekawie, a do tego realistycznie, ukazano los osieroconych dzieci. Z jednej strony podbudowuje to klimat grozy, gdy czytelnik widzi jak dorośli wykorzystują sieroty do niewolniczej pracy, albo pada z ust innej postaci wspomnienie, gdy jego siostra pracowała już w burdelu będąc tak naprawdę dzieckiem. Niby nie mówi tego wprost, tylko stara się ugrzecznić oraz złagodzić swą wypowiedź, ale jednak jego słowa pozostają w pamięci na długo. Podobnie jak scena w przędzalni, gdzie pracują sieroty, którymi "opiekuje" się stary sadysta każący mówić na siebie Wujek.

3. Pomysł na potwora
Okładka nie pozostawia złudzeń czytelnikowi po co sięga. I dobrze, bo jasno określa swoje grono odbiorców. Konstrukcja samego stwora nie jest może szczególnie wyszukana, ale pasuje do całości, a dla mnie dodatkowo okazała się bardzo ciekawa. Co nieco więcej zostało zdradzone w finale tego pierwszego tomu i tylko rozbudziło to moją ciekawość. Początkowo spodziewałem się bardziej oklepanego potwora, zatem plus dla autorki za pójście w nieco innym kierunku.

Co nużyło

1. Dłużyzny fabularne
Miejscami wręcz dobijają. Akcja ma wysokie tempo i nagle ono pada na wiele stron. Potem znów dostajemy sporo interesujących elementów, aby szybko zostały ukrócone przez dłużyznę. Niby fabularnie ma to jakieś uzasadnienie, ale nieraz wytrącało mnie to z klimatu stworzonego przez rysunek.

2. Przeciętny scenariusz
Nie jest to szczególnie wielka wada, ale nauczony doświadczeniem wiem ile historii z takim startem ogólnie gubiło się fabularnie w dalszym etapie. Może tutaj tak nie będzie, ale budzi to we mnie pewna dozę niepokoju. 

PODSUMOWANIE

Jest nieźle, jednak najmocniejszą stroną tego komiksu to rysunek. Scenariusz ma swoje momenty, ale w większości wypadku nie przykuł zbyt mocno mojej uwagi. Niemniej mam ochotę poznać dalsze losy głównych bohaterów, szczególnie ze względu na wspomniane wyżej sieroty. Interesuje mnie też sam potwór i jego historia, więc mam nadzieję, że te dwa wątki zostaną ciekawie rozbudowane w następnych tomach. Od strony wizualnej zaś komiks prezentuje się po mistrzowsku. Czas pokaże, jak ta seria wypadnie w całości. Osobiście jestem raczej dobrej myśli i mimo pewnej dozy wątpliwości, "Mercy" ma u mnie, póki co, ogromny kredyt zaufania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz