9 listopada 2020

Liga Sprawiedliwości: Szósty wymiar

Z tym komiksem mam spory problem. Z jednej strony naprawdę przyjemnie mi się go czytało i podobało mi się przedstawienie multiwersum oraz całej reszty. Z drugiej natomiast mam wrażenie, że wszystkiego jest tutaj za dużo, akcja pędzie na złamanie karku, a Batman... cóż, on jest sprytniejszy od samego Boga. Tak, "Szósty wymiar" jest ostro pogrzany, choć jego finał wydaje się być jeszcze mocniej przekombinowany niż cały wątek z Mrocznym Multiwersum. 

Co mi się podobało

1. Ogólny zarys rasy "stworzycieli"
W tym albumie poznałem bliżej sporo postaci, o których niewiele wiedziałem, bo dotąd bardziej mi przemykały gdzieś tam w cieniu. W skrócie: Chodzi o osoby takie jak Kowal Światów, Monitor i Antymonitor oraz ich matkę, czyli niejako rasę spajającą i zarządzającą multiwersum, będącym jednym z elementów omniwersum. Tak, sam się czasem w tym gubię. Tak czy inaczej historia ich początku istnienia, roli w multiwersum, sporu z matką i dlaczego powstała Ściana Źródła oraz kto ją stworzył,cały ten wątek jest ciekawy. Mnie to wciągnęło i naprawdę rozbudziło wyobraźnię, choć widzę też, że daje możliwości scenarzystom na mieszanie DC z absolutnie każdym absurdem czy pomysłem. Cóż, ma to swoje dobre i złe strony.

2. Pierwsza połowa historii
Jest napisana najciekawiej i potrafiła mnie wciągnąć, przykuwając na długo do komiksu. Niestety potem trochę to wszystko traci na pomysłowości, a zamienia się w kalejdoskop ogranych schematów.

3. Rysunek i kolory
Dzięki tym elementom ścierpiałem komiks do końca, choć kocówka mocno mnie wynudziła, a sam finał... cóż, o nim potem.

Co budziło mieszane odczucia

1. Batman
Serio, nie wiem za bardzo co o nim myśleć. Z jednej strony ma fajną rolę, z drugiej zrobiono z niego tak genialnego detektywa, że potrafi przechytrzyć absolutnie każdego. Nawet bóstwo tworzące wszechświaty. Jakoś mi to średnio pasowało, zaś jego rola w całej historii czasami sięga granic absurdu.

Co mnie wkurzało

1. Drętwy finał
Jest głupi, przewidywalny i mało wyszukany. Serio, można to było skończyć na wiele innych, ciekawszych sposobów.

2. Zbytnie umniejszenie roli istot najwyższych
Kurde, mamy sytuację gdzie Kowal Światów daje się wystrychnąć na dudka przez człowieka. Bo... w zasadzie bo tak chciał scenarzysta. Mało to logiczne i wiarygodne, nawet jak na komiks superhero. Nie wiem, jakoś nie kupuję tego.

PODSUMOWANIE

Samo wytłumaczenie poszczególnych wymiarów, roli multiwersum i omniwersum oraz istot, które je stworzyły, jest dla mnie ciekawe. Jednak wyżej wspomniane istoty mimo swej wiedzy oraz mocy nieraz po prostu zachowują się głupio. Niby tyle potrafią, a potem i tak się okazuje, że człowiek potrafi je zrobić w balona lub wykorzystać do własnych celów. Nie wiem, jakoś to wszystko dla mnie jest zbyt mocno naciągane. Owszem, nawet nieźle się to czyta, poza wlokącym się finałem, ale mimo wszystko całości nie umiem gładko przyjąć. Trochę boję się teraz w co się to wszystko zamieni, mając we wspomnieniach ostatni kadr z tego komiksu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz