14 października 2020

Ekho #8: Syrena z Manhattanu

To już ósma przygoda Fourmille Gratule i Yuriego Podrova w świecie Ekho, gdzie zdaje się utknęli na stałe. Tym razem przyjdzie im zmierzyć się, co zresztą okładka mocno sugeruje, z iście śliską sprawą, gdzie ofiarą jest pewien znawca win. Ginie nieoczekiwanie w miejscu swej pracy, gdzie akurat przebywali Yuri i Fourmille. I tym oto sposobem nasza parka znów pakuje się w kłopoty, a przeciwnik okazuje się być dość zaskakujący.

Co mnie grzeje :)

1. To nadal wspaniały, szalony świat
Ekho jest magiczne :) Przynajmniej dla mnie. Od samego początku, gdy mam styczność z tą serią, zostałem wessany w Lustrzany Świat. Z jednej strony podobne rzeczy już nieraz się pojawiały i będą pojawiać w przeróżnych dziełach, ale z drugiej Ekho po prostu jest interesujące. Do tego mnogość nawiązań do osób oraz wydarzeń z naszego świata, czarny humor i fakt, ze w tym świecie nie ma absolutnie żadnego sposobu aby działała elektryczność. Cóż mogę rzec. Magia :)

2. Antagonista
Co prawda gdy się on objawił od razu wybuchłem niepohamowanym śmiechem, przypominając sobie pewien film animowany, ale skojarzenie nasuwało się samo. Z drugiej strony w całej opowieści wypadł on bardzo dobrze. Na dokładkę ma fajny origin i dość solidny finał, nawiązujący do innej miejskiej legendy. Ciekawie pomyślane.

3. Rysunek i kolory
Cóż mogę rzec. Jak zwykle w tej serii stoi to na diablo dobrym poziomie i cieszy oko.

Co mnie ziębi :(

1. Akcja pędzi drastycznie szybko
Może się czepiam, ale tym razem miałem wrażenie, jakby zbyt szybko. Dosłownie w kilka godzin i w sumie patrząc na scenariusz chyba faktycznie tak było. Nie wiem, jakoś nie przekonało mnie to do końca i czułem lekki niedosyt, bo poprzednie części miały akcję lepiej rozłożoną w czasie.

Co było mi obojętne

1. Formille Gratule
Jakoś główna bohaterka tej serii powoli zaczyna mnie nużyć. Nie mówię o jej unikalnej zdolności, gdy do blond główki wpada kolejny duch jakiegoś nieboszczyka, ale o samej Formille gdy jest sobą. Drażni mnie jej sztuczny uśmieszek i to jak traktuje biednego Yuriego, który świata poza dziewczyna nie widzi. Po prostu szkoda mi chłopa, szczególnie że facet w zasadzie co chwila ją ratuje i płąci jej długi.

Werdykt

Jak na serię Ekho przystało jest dobrze. To nadal solidny przedstawiciel swego gatunku i fani nie powinni czuć się zawiedzeni. Czekam z niecierpliwością na kolejne przygody naszych bohaterów w Lustrzanym Świecie, ale mam nadzieję, że nieco oni ewoluują pod kątem emocjonalnym. Fajnie by było, jakby wprowadzono do całości dłuższą przygodę dziejącą się w tle i łączącą kilka mniejszych spraw. Bo w innym wypadku troszkę boję się, że niedługo to zmieni się w odcinanie kuponów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz