23 lipca 2019

Sherlock Holmes Society #2: Czarne są ich dusze

Czas na kolejny tom "Sherlock Holmes Society", gdzie nasz słynny detektyw z Londynu mierzy się z ikonami popkultury. Wcześniej w kilku dylogiach mieliśmy wampiry, podróże w czasie, Necronomicon i tajemniczą aparaturę kradnącą talenty uzdolnionym ludziom. Teraz na pierwszym planie jest tajemnicza zaraza, która przekształca ludzi w zombie. Kogo wiec brakowało w tej opowieści? Doktora Jekylla i Mr. Hyde'a. Oto są i muszę przyznać, że w naprawdę ciekawej, co ważniejsze mającej fabularnie sens, formie, która fanom serii na pewno przypadnie do gustu.

Historia nie jest tutaj zbytnio skomplikowana. Po porażce w zarażonym miasteczku, które spotkał jedyny możliwy w tym wypadku koniec, nasz detektyw dalej bada sprawę tajemniczej substancji, która przemienia ludzi w zombie. Idąc tym tropem natrafia na jegomościa z okładki, ukrywającego się przed tajemniczymi prześladowcami. Okazuje się, że ktoś wykradł część badań Doktora Jekylle, a Pan Hyde stara się nie paść ofiarą złodziei, którzy spieprzyli recepturę. Tak zaczyna się dziwny sojusz detektywa z człowiekiem posądzonym o serię zbrodni.

W tym albumie poznajemy częściowe rozwiązanie zagadki całej plagi. Wiemy jaka organizacja oraz ludzie za nią stoją, wiemy też, co testowali, choć nie do końca otrzymujemy odpowiedź po co to robili. Tutaj pozostaje na razie sfera spekulacji, którą ciekawie będzie można zagospodarować w kolejnych albumach. Równie interesująco prezentuje się sam finał tego tomu, bowiem dość mocno mnie zaskoczył. Obstawiałem, że sprawy przybiorą z goła inny obrót, a tymczasem cała akcja potoczyła się kompletnie inaczej. Zaliczam to na duży plus, bo zachęciło mnie do sięgnięcia po następny album, na który czekam z niecierpliwością.

Czy jednak cała historia, jak i poprzednie z tej serii, jest czymś zupełnie nowym dla mojej osoby? No... nie szczególnie. To po prostu bardzo dobra mieszanina różnych znanych postaci, sensownie napisana historia i ciekawa seria przygodowa. Nie nazwałbym jej jednak szczególnie wyjątkowo, bo na tym polu lepiej spisuje się choćby serial "Once upon a time", gdzie fenomenalnie autorzy podeszli do tematu ikon baśni oraz popkultury. Niemniej jeśli ktoś lubi takie mieszanki i jest zwolennikiem lekkiej literatury przygodowej, a raczej detektywistycznej, to spokojnie może sięgnąć po "Sherlock Holmes Socitey", nawet jeśli nie zna poprzednich dylogii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz