Wczoraj przyszła do mnie paczuszka z Egmontu, więc zabrałem się za czytanie. Skoro ostatnio było o Słynnym detektywie zamieszkałym pod adresem Baker Street 221b w Londynie, to uznałem, że warto na pierwszy ogień dać komiks, bezpośrednio nawiązujący do tego miejsca. Drugi tom "Czwórki z Baker Street", czyli młodych pomocników Sherlocka Holmesa to nadal bardzo udana lektura. Nowy zeszyt, nowa sprawa i jest oczywiście sporo nawiązań do literackiego oryginału. Tym razem nasza niesforna paczka pakuje się w sam środek rosyjskiej rewolucji, zaś na ulicy szaleje kolejny Kuba Rozpruwacz. Jak te sprawy się ze sobą łączą? Cóż, wyjątkowo prosto i... życiowo.
Sama zagadka jest dość łatwa do rozwikłania dla czytelnika. Szczególnie jeśli lubuje się w kryminałach. Z drugiej strony w niczym nie umniejsza to przyjemności z lektury, gdyż scenariusz został bardzo dobrze napisany. Dla mnie jednak najważniejszy był wydźwięk całej sprawy, a konkretniej rola mediów publicznych, które miały tutaj spory udział. Jest to tak bardzo życiowe, że aż uśmiechnąłem się pod nosem, przypominając sobie głośne nagłówki z pierwszych stron gazet, które zawsze trafiają na jakąś porażająca sprawę, gdy władza stara się coś przepchnąć, zatuszować lub obarczyć winą pewną grupę społeczną. Tak było, jest i będzie, gdyż gadka o "niezależnych mediach" to jedno z największych kłamstw tego świata.
Kolejnym plusem jest dynamizm całej opowieści, która jednocześnie "omija" niepotrzebne powtórzenia, gdy postacie po raz kolejny wyjawiają komuś swoje czyny. Czytelnik doskonale wie co się stało, więc nie ma ochoty o tym czytać po raz kolejny, zatem takie zabiegi są bardzo pożądane. Jednocześnie pozostaje miejsce na inne wątki oraz możliwość skupienia się na elementach szpiegowskich lub pokazaniu co robi druga strona. Słowem - ci źli. Tutaj też muszę pochwalić autorów za przedstawienie antagonistów, którzy nie są skończonymi idiotami i gubi ich po prostu niepotrzebna nadgorliwość oraz zwykły przypadek.
Zatem jeśli ktoś lubi lekkie albo młodzieżowe kryminały, a do tego kocha słynnego detektywa z Baker Street 221b, to będzie zapewne wniebowzięty. Osobiście żałuję tylko, że nie ma tylu komiksów o innym słynnym detektywie zamieszkałym w Londynie. Mowa o Herkulesie Poirot, dystyngowanym, metodycznym i bardzo dbającym o swoje wąsy Francuzie... przepraszam, Belgu :) Może kiedyś się doczekam takiej serii, a jak nie, to sam ją napiszę, choćby do szuflady.
Zatem jeśli ktoś lubi lekkie albo młodzieżowe kryminały, a do tego kocha słynnego detektywa z Baker Street 221b, to będzie zapewne wniebowzięty. Osobiście żałuję tylko, że nie ma tylu komiksów o innym słynnym detektywie zamieszkałym w Londynie. Mowa o Herkulesie Poirot, dystyngowanym, metodycznym i bardzo dbającym o swoje wąsy Francuzie... przepraszam, Belgu :) Może kiedyś się doczekam takiej serii, a jak nie, to sam ją napiszę, choćby do szuflady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz