W dwunastym tomie "Sisters" wszystko kręci się wokół Halloween. Od niego się zaczyna i na nim się kończy, a po drodze mamy szukanie wrażeń w sportach ekstremalnych oraz podróżowania. Oczywiście nie zabrakło też dwóch starych zagrywek - polowania na pamiętnik starszej siostry oraz uprzykrzenie jej spotkań z chłopakiem, gdzie nastolatkowie pragnęliby pozostać sami. Cóż, mając młodszą siostrę ciężko o takie "luksusy". Czy jednak coś się zmieniło w tej serii? Otóż... nie i dla mnie jest to swego rodzaju problem.
Gdy sięgam po nowe odsłony "Sisters" mam wrażenie, że czas dla tych bohaterek stanął w miejscu. Niby w pewnym momencie coś tam drgnęło, ale tak naprawdę od kilku albumów dziewczęta nie podrosły ani o jotę, co troszkę dziwnie zaczyna wyglądać. Przynajmniej z mojej perspektywy. Owszem, są sceny gdzie siostry są już dorosłe, ale to takie smaczki, pojawiające się raz lub dwa w całym komiksie, w zasadzie od początku serii. Tymczasem mamy już dwunasty tom i w kółko lecimy z tym samym. Tak, to może się podobać, jest nadal śmieszne, ale w moim wypadku odczuwam już wyraźne zmęczenie materiału.
Na pocieszenie zostaje ogromny kalejdoskop smaczków rysunkowych, które czytelnik powinien wytropić. W tym odcinku znalazło się miejsce nawet dla Trevora z serii GTA, Godzilli, Titanica, Lucky Luke'a czy kapitana z przygód Tin Tina. To tylko mały fragment tego, co autor skrzętnie poukrywał na swoich obrazkach, bo jest tego znacznie więcej. Głównie dla takich drobiazgów chętnie sięgam po "Sisters", bo naprawdę jest czego szukać. Z drugiej strony seria nadal się mocno broni jeśli spojrzeć na jej target docelowy. Zatem może faktycznie jest sens wałkować w kółko to samo. Skoro dzieci, a w zasadzie dziewczynki, to kochają, to czemu odbierać im tą radość. Jest wiele innych, bardziej rozbudowanych serii komiksowych, ale czasem, tak po prostu, trzeba się odstresować i sięgnąć po coś niewymagającego.
Gdy sięgam po nowe odsłony "Sisters" mam wrażenie, że czas dla tych bohaterek stanął w miejscu. Niby w pewnym momencie coś tam drgnęło, ale tak naprawdę od kilku albumów dziewczęta nie podrosły ani o jotę, co troszkę dziwnie zaczyna wyglądać. Przynajmniej z mojej perspektywy. Owszem, są sceny gdzie siostry są już dorosłe, ale to takie smaczki, pojawiające się raz lub dwa w całym komiksie, w zasadzie od początku serii. Tymczasem mamy już dwunasty tom i w kółko lecimy z tym samym. Tak, to może się podobać, jest nadal śmieszne, ale w moim wypadku odczuwam już wyraźne zmęczenie materiału.
Na pocieszenie zostaje ogromny kalejdoskop smaczków rysunkowych, które czytelnik powinien wytropić. W tym odcinku znalazło się miejsce nawet dla Trevora z serii GTA, Godzilli, Titanica, Lucky Luke'a czy kapitana z przygód Tin Tina. To tylko mały fragment tego, co autor skrzętnie poukrywał na swoich obrazkach, bo jest tego znacznie więcej. Głównie dla takich drobiazgów chętnie sięgam po "Sisters", bo naprawdę jest czego szukać. Z drugiej strony seria nadal się mocno broni jeśli spojrzeć na jej target docelowy. Zatem może faktycznie jest sens wałkować w kółko to samo. Skoro dzieci, a w zasadzie dziewczynki, to kochają, to czemu odbierać im tą radość. Jest wiele innych, bardziej rozbudowanych serii komiksowych, ale czasem, tak po prostu, trzeba się odstresować i sięgnąć po coś niewymagającego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz