Ciężko mi już zliczyć ile razy majstrowano w głowie oraz pamięci Deadpoola. Zresztą obie tracił dość często, co tylko przełożyło się na jego szaleństwo. Tym razem wciśnięto mu kolejny kit, odnośnie osoby odpowiedzialnej za zamordowanie jego rodziców. Zatem nasz Najemnik z Nawijką rusza tropem nowej ofiary - Victora Creed znanego szerzej jako Sabretooth. Jaki zatem może być wynik starcia pomiędzy dwoma niemal nieśmiertelnymi istotami? W zasadzie tylko jeden, czyli wieczna, do tego wyjątkowo krwawa, walka. Coś w tym jest, ale ostatecznie fabuła tego odcinka, jakoś niespecjalnie mnie wkręciła.
W praktyce dostałem tutaj przewlekły krwawy pościg, z przewidywalnym finałem. Jeśli ktoś jest fanem gore, to być może ten komiks mu się spodoba, bowiem poza absurdami, bardzo płaskimi dialogami oraz morzem krwi nie ma tutaj niczego innego. Całość dałoby się streścić w 25 stronicowym zeszycie, a tak jest rozciągnięte na kilka takich prac i wpakowane w jeden duży tom. Szczerze? Dla mnie wiało nudą.
Humor też wypadł płasko i nieciekawie. No może poza jedną sceną, gdzie sowa zasłoniła środkowy palec Sabretootha, gdy ten wygrażał Deadpoolowi, ale poza tym jakoś się nie zaśmiałem. Utarczki słowne obu postaci, podczas wypruwania sobie flaków były zwyczajnie nijakie. Coś tam przebąkiwano o Loganie, ale to też jakoś niespecjalnie mnie ciekawiło. Na końcu mamy jeszcze kolejny zeszyt którego fabuła rozgrywa się w 2099 roku, ale i on niespecjalnie mnie zaskoczył. Zresztą ciężko byłoby to zrobić w komiksach tego typu. Ostatecznie nowy odcinek Deadpoola, co powtórzę po raz kolejny, mnie wynudził i zmęczył. Chyba Duggan traci pomysły, bo kiedyś ta seria lepiej mu wychodziła. Obecnie natomiast się zapętlił, zatem materiał idealnie nadaje się dla fanów odgrzewanych kotletów.
W praktyce dostałem tutaj przewlekły krwawy pościg, z przewidywalnym finałem. Jeśli ktoś jest fanem gore, to być może ten komiks mu się spodoba, bowiem poza absurdami, bardzo płaskimi dialogami oraz morzem krwi nie ma tutaj niczego innego. Całość dałoby się streścić w 25 stronicowym zeszycie, a tak jest rozciągnięte na kilka takich prac i wpakowane w jeden duży tom. Szczerze? Dla mnie wiało nudą.
Humor też wypadł płasko i nieciekawie. No może poza jedną sceną, gdzie sowa zasłoniła środkowy palec Sabretootha, gdy ten wygrażał Deadpoolowi, ale poza tym jakoś się nie zaśmiałem. Utarczki słowne obu postaci, podczas wypruwania sobie flaków były zwyczajnie nijakie. Coś tam przebąkiwano o Loganie, ale to też jakoś niespecjalnie mnie ciekawiło. Na końcu mamy jeszcze kolejny zeszyt którego fabuła rozgrywa się w 2099 roku, ale i on niespecjalnie mnie zaskoczył. Zresztą ciężko byłoby to zrobić w komiksach tego typu. Ostatecznie nowy odcinek Deadpoola, co powtórzę po raz kolejny, mnie wynudził i zmęczył. Chyba Duggan traci pomysły, bo kiedyś ta seria lepiej mu wychodziła. Obecnie natomiast się zapętlił, zatem materiał idealnie nadaje się dla fanów odgrzewanych kotletów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz