Jeśli ktoś z was ma małe dziecko, które nadal korzysta z pieluszki, za wszelką cenę nie chcą się z nią rozstać, to może warto zainteresować się serią "Pola mówi". W chwili obecnej składa się ona z czterech tomów, a dziś przedstawię dwa z nich. Konkretniej "Muszę siusiu" oraz "Sprzątamy". Są to naprawdę użyteczne książeczki, które przybyły do nas z Norwegii, a ich autorką jest Irene Marienborg. Świetnie zilustrowane, ale nade wszystko bardzo dobrze napisane.
Pierwszą z nich "Muszę siusiu", warto polecić rodzicom, których dzieci uparcie chcą chodzić w pieluszce i stronią od toalety. Z tego co słyszę od swoich znajomych, nie jest to byle jaki problem, bowiem sporo dzieci niechętnie rozstaje się z pieluszką. Szczególnie od czasu, gdy są one tak chłonne, że dziecko ponoć nie czuje dyskomfortu. Efekt jest logiczny - skoro mam pieluszkę, po co mam przestawiać się na majteczki i chodzić do toalety za potrzeba. Na przykładzie Poli łatwo można jednak dziecku wytłumaczyć, czemu warto to uczynić. Pola boi się toalety, podczas gdy wszystkie inne dzieci już dawno się z nią oswoiły. W praktyce dziewczynka jest jedyną osobą w grupie, noszącą jeszcze pieluszkę, a ot utrudnia niektóre zabawy. Szczególnie te z wodą. Jej przyjaciel filip pomaga Poli pokonać lęk i ostatecznie przekonać ją do korzystania z toalety, która wcale nie jest taka straszna.
W drugiej książeczce mamy naukę sprzątania. Wiadomo, fajnie jest się bawić, ale często po takich wygibasach w pokoju panuje straszny bałagan. A tak być nie może, dlatego należy po sobie posprzątać. Oczywiście Pola i jej przyjaciel Filip próbują być sprytni i wszystko zamieść pod kocyk, ale z tatą Poli nie ma łatwo. Porządek musi być. Jednak tata Poli też jest bałaganiarzem gdy krząta się w kuchni, a przecież rodzic musi świecić przykładem. Ta prosta historyjka pokazuje, jak też zacieśniać relację pomiędzy rodzicem, który nieraz jest bardzo zapracowany, a dzieckiem. Dodajmy do tego wszystkiego naprawdę ładny, a przy tym prosty, rysunek, sensownie napisaną historyjkę i otrzymamy porządną serię dla najmłodszych. Cena za zeszyt niewielka, a może nam pomóc naprawdę w wielu sprawach.
Pierwszą z nich "Muszę siusiu", warto polecić rodzicom, których dzieci uparcie chcą chodzić w pieluszce i stronią od toalety. Z tego co słyszę od swoich znajomych, nie jest to byle jaki problem, bowiem sporo dzieci niechętnie rozstaje się z pieluszką. Szczególnie od czasu, gdy są one tak chłonne, że dziecko ponoć nie czuje dyskomfortu. Efekt jest logiczny - skoro mam pieluszkę, po co mam przestawiać się na majteczki i chodzić do toalety za potrzeba. Na przykładzie Poli łatwo można jednak dziecku wytłumaczyć, czemu warto to uczynić. Pola boi się toalety, podczas gdy wszystkie inne dzieci już dawno się z nią oswoiły. W praktyce dziewczynka jest jedyną osobą w grupie, noszącą jeszcze pieluszkę, a ot utrudnia niektóre zabawy. Szczególnie te z wodą. Jej przyjaciel filip pomaga Poli pokonać lęk i ostatecznie przekonać ją do korzystania z toalety, która wcale nie jest taka straszna.
W drugiej książeczce mamy naukę sprzątania. Wiadomo, fajnie jest się bawić, ale często po takich wygibasach w pokoju panuje straszny bałagan. A tak być nie może, dlatego należy po sobie posprzątać. Oczywiście Pola i jej przyjaciel Filip próbują być sprytni i wszystko zamieść pod kocyk, ale z tatą Poli nie ma łatwo. Porządek musi być. Jednak tata Poli też jest bałaganiarzem gdy krząta się w kuchni, a przecież rodzic musi świecić przykładem. Ta prosta historyjka pokazuje, jak też zacieśniać relację pomiędzy rodzicem, który nieraz jest bardzo zapracowany, a dzieckiem. Dodajmy do tego wszystkiego naprawdę ładny, a przy tym prosty, rysunek, sensownie napisaną historyjkę i otrzymamy porządną serię dla najmłodszych. Cena za zeszyt niewielka, a może nam pomóc naprawdę w wielu sprawach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz