Mocny z matematyki nigdy nie byłem, ale do gier logicznych oraz strategicznych zawsze mnie ciągnęło. W praktyce liczenie w takich grach to podstawa, jeśli chcemy zawalczyć o zwycięstwo. Zresztą w jak wielu innych tytułach. Ot taki paradoks naszej edukacji - za cholerę nie podam komuś wzoru na obliczenie ostrosłupa, ale umiem prowadzić skomplikowanie działania matematyczne oparte na szacunkach, gdy gram w "Mi pasuje!". Zapraszam zatem do krótkiej recenzji gry będącej połączeniem domina z bingo. Tak, dobrze czytacie, a co ciekawsze ten swoisty konstrukt spisuje się naprawdę rewelacyjnie, nawet w rozgrywkach jednoosobowych.
Zacznijmy jednak od ceny, bo to zapewne interesuje na starcie większość osób, sięgających po ten materiał. Cóż, wyjściowa brzmi 90 zł, zaś najniższa jaką znalazłem w sklepach internetowych to 64 zł. Troszkę dużo jak na 6 tekturowych plansz i 162 tekturowe, sześciokątne kafelki. No doliczmy do tego jeszcze 24 kafelki specjalne oraz instrukcję. Niemniej nadal dużo, za taką ilość tektury. Oczywiście jakość wykonania jest bardzo dobra, kafle są kolorowe, ale też czytelne, zaś wypraska dobre trzyma całość w pudełku jeśli nim nie rzucamy na wszystkie strony. Niemniej sugerowanej kwoty bym nie dał. Może gdyby oscylowała w granicy 70-75 zł, wtedy ceny na sieci brzmiałyby 50-55 zł i to już bardziej adekwatne pieniądze do tego co dostajemy. Z drugiej strony tytuł ma niebotyczną wręcz regrywalność, zatem wydane złotówki z pewnością szybko się zwrócą.
No dobra, ale o co właściwie tutaj chodzi? Otóż mamy zgarnąć jak najwięcej punktów układając wylosowane kafelki na planszy tak, aby stworzyły punktujące linie w jednym kolorze. Niby nic trudnego, ale jak się szybko okazuje czach potrafi dymić. Każdy z graczy na początku otrzymuje planszę i przypisany do niej kolorem zestaw kafelków. Tutaj warto zaznaczyć, ze wszyscy mają takie same zestawy. Gracze wspólnie decydują na której stronie planszy będzie toczyć się rozgrywka - łatwiejszej czy trudniejszej. Teraz wybiera się jedną osobę, która zakrywa swoje kafelki i je tasuje, zaś pozostali układają je przed sobą, posortowane na trzy stosy, wyznaczone przez liczby 1, 5 i 9. Gracz z zakrytymi kafelkami, odkrywa jeden, odczytuje na nim kombinację liczb i inni szukają w swych zestawach dokładnie takiego samego kafla. Na koniec każdy musi położyć ten kafel na swej planszy, zawsze w taki sposób, aby liczby były w tej samej pozycji.
Sztuczka polega na tym, że aby dana linia punktowała, na całej długości, czyli od krawędzi do krawędzi pola planszy, musi mieć ten sam kolor. Nie jest to takie proste, bowiem pól jest znacznie mniej niż kafelków, zatem sporo z nich zostanie nieużytych. Do tego gracze mogą obserwować co zeszło, bo każdy ma dokładnie taki sam zestaw, planując w czasie swoje posunięcia i obliczać prawdopodobne scenariusze. Czasem zatem warto zablokować sobie jakąś linię, aby ułożyć dwie inne i ściągnąć z nich punkty. Owszem element losowy okazjonalnie potrafi dać w kość, jednak podłożem jest tutaj taktyczne myślenie z budowaniem kilku ścieżek możliwych do zaistnienia scenariuszy. Brzmi skomplikowanie, choć wcale takie nie jest.
W rozgrywce występują też dodatkowe warianty z użyciem kafli typu Joker, planszy z polami specjalnymi czy rozgrywka solo. Każdy z nich sprawdza się naprawdę bardzo dobrze i co ważniejsze, nie nudzi się. Liczba kombinacji jest bowiem tak gigantyczna, że ciężko jest powtórzyć pojedynczą rozgrywkę. Dobrym przykładem jest ustawienie kafelków na planszy podstawowej, tak aby zdobyć maksymalną liczbę punktów. Kombinacji na osiągniecie tego wyniku jest aż 16. "Mi pasuje!" to naprawdę dobry, lekki w opanowaniu, ale jednocześnie wymagający w rozgrywce tytuł. Można nad nim spędzić dziesiątki, jeśli nie setki godzin i nawet nie dostać zadyszki. Sam podczas pierwszych testów tej gry, spędziłem nad nim blisko 3 godziny i to w wariancie dwuosobowym. Dlatego szczerze go polecam każdemu miłośnikowi liczbowych szarad. Z pewnością będzie zachwycony.
Plusy:
* tytaniczna regrywalność
* zerowy próg wejścia
* mózg potrafi dymić podczas rozgrywki
* kilka wariantów zabawy
* świetny tryb solo
* jakość wykonania
Minusy:
* mimo wszystko trochę za wysoka cena wyjściowa
Zacznijmy jednak od ceny, bo to zapewne interesuje na starcie większość osób, sięgających po ten materiał. Cóż, wyjściowa brzmi 90 zł, zaś najniższa jaką znalazłem w sklepach internetowych to 64 zł. Troszkę dużo jak na 6 tekturowych plansz i 162 tekturowe, sześciokątne kafelki. No doliczmy do tego jeszcze 24 kafelki specjalne oraz instrukcję. Niemniej nadal dużo, za taką ilość tektury. Oczywiście jakość wykonania jest bardzo dobra, kafle są kolorowe, ale też czytelne, zaś wypraska dobre trzyma całość w pudełku jeśli nim nie rzucamy na wszystkie strony. Niemniej sugerowanej kwoty bym nie dał. Może gdyby oscylowała w granicy 70-75 zł, wtedy ceny na sieci brzmiałyby 50-55 zł i to już bardziej adekwatne pieniądze do tego co dostajemy. Z drugiej strony tytuł ma niebotyczną wręcz regrywalność, zatem wydane złotówki z pewnością szybko się zwrócą.
No dobra, ale o co właściwie tutaj chodzi? Otóż mamy zgarnąć jak najwięcej punktów układając wylosowane kafelki na planszy tak, aby stworzyły punktujące linie w jednym kolorze. Niby nic trudnego, ale jak się szybko okazuje czach potrafi dymić. Każdy z graczy na początku otrzymuje planszę i przypisany do niej kolorem zestaw kafelków. Tutaj warto zaznaczyć, ze wszyscy mają takie same zestawy. Gracze wspólnie decydują na której stronie planszy będzie toczyć się rozgrywka - łatwiejszej czy trudniejszej. Teraz wybiera się jedną osobę, która zakrywa swoje kafelki i je tasuje, zaś pozostali układają je przed sobą, posortowane na trzy stosy, wyznaczone przez liczby 1, 5 i 9. Gracz z zakrytymi kafelkami, odkrywa jeden, odczytuje na nim kombinację liczb i inni szukają w swych zestawach dokładnie takiego samego kafla. Na koniec każdy musi położyć ten kafel na swej planszy, zawsze w taki sposób, aby liczby były w tej samej pozycji.
Sztuczka polega na tym, że aby dana linia punktowała, na całej długości, czyli od krawędzi do krawędzi pola planszy, musi mieć ten sam kolor. Nie jest to takie proste, bowiem pól jest znacznie mniej niż kafelków, zatem sporo z nich zostanie nieużytych. Do tego gracze mogą obserwować co zeszło, bo każdy ma dokładnie taki sam zestaw, planując w czasie swoje posunięcia i obliczać prawdopodobne scenariusze. Czasem zatem warto zablokować sobie jakąś linię, aby ułożyć dwie inne i ściągnąć z nich punkty. Owszem element losowy okazjonalnie potrafi dać w kość, jednak podłożem jest tutaj taktyczne myślenie z budowaniem kilku ścieżek możliwych do zaistnienia scenariuszy. Brzmi skomplikowanie, choć wcale takie nie jest.
W rozgrywce występują też dodatkowe warianty z użyciem kafli typu Joker, planszy z polami specjalnymi czy rozgrywka solo. Każdy z nich sprawdza się naprawdę bardzo dobrze i co ważniejsze, nie nudzi się. Liczba kombinacji jest bowiem tak gigantyczna, że ciężko jest powtórzyć pojedynczą rozgrywkę. Dobrym przykładem jest ustawienie kafelków na planszy podstawowej, tak aby zdobyć maksymalną liczbę punktów. Kombinacji na osiągniecie tego wyniku jest aż 16. "Mi pasuje!" to naprawdę dobry, lekki w opanowaniu, ale jednocześnie wymagający w rozgrywce tytuł. Można nad nim spędzić dziesiątki, jeśli nie setki godzin i nawet nie dostać zadyszki. Sam podczas pierwszych testów tej gry, spędziłem nad nim blisko 3 godziny i to w wariancie dwuosobowym. Dlatego szczerze go polecam każdemu miłośnikowi liczbowych szarad. Z pewnością będzie zachwycony.
Plusy:
* tytaniczna regrywalność
* zerowy próg wejścia
* mózg potrafi dymić podczas rozgrywki
* kilka wariantów zabawy
* świetny tryb solo
* jakość wykonania
Minusy:
* mimo wszystko trochę za wysoka cena wyjściowa