Niedawno na naszym rynku ukazały się kolejne tomy serii "Mądra Mysz". Zdecydowaną większość z nich napisał i zilustrował Ralf Butschkow, choć część została napisana przez osoby gościnnie występujące. O samej serii już kiedyś pisałem, więc dziś skupię się tylko na ocenie nowych książeczek. Są trzy tytuły. Dwa z serii opisującej zawody, tym razem są to rolnik oraz śpiewaczka, oraz jeden z serii rozmaitości, gdzie zajrzymy dziś na lotnisko. Zapraszam do krótkiej lektury mojej recenzji, opisującej wrażenia z lektury i jak to sprawdza się w edukacji dzieci.
Zacznijmy od lotniska, bowiem książeczka z miejsca przypomniała mi moje stare czasy, gdy dopiero stawiałem swoje pierwsze kroki w przedszkolu. Konstrukcja książeczki bardzo mocno przypomina mi serię "Jak to działa" oraz podobne do niej atlasy edukacyjne, pełne przekrojów, opisów w okienkach i rysunków. Tutaj mamy w zasadzie ten sam model. Przekrój przez samolot z opisem poszczególnych elementów, pełen opis odprawy, przygotowanie maszyny do startu, czy przekrój przez terminal lotniczy. Do tego znajdziemy tez rozdziały poświęcone aerodynamice albo pracy silnika odrzutowego. Jest też okienko poświęcone najważniejszym postaciom związanym z lotnictwem. To naprawdę tonaż wielu istotnych informacji, podanych w bardzo przyjemnej do strawienia postaci. Tekstu jest sporo, ale właśnie o to chodzi. Ważne jest to, jak całość podano dziecku i szczerze powiedziawszy, jest milion razy lepiej zrobione od podręczników szkolnych, dla pierwszych klas szkoły podstawowej. "Ludzie" z ministerstwa oświaty mogliby brać z tego przykład, jak należy pisać podręczniki.
Kolejne dwa zeszyty przynależą do serii opisującej zawody. Są już napisane w formie klasycznego opowiadania, gdzie dziecko odwiedza miejsce pracy danej postaci. W przypadku śpiewaczki jest to opera, a u rolnika jego ogromne gospodarstwo. Tutaj mi osobiście zapaliła się lampa, tylko raz. Wiem, że można uznać to za czepianie się, ale chodzi o przedstawienie hodowli bydła, gdzie siedzi niemal non stop w oborze w małych boksach, nie mając dostępu do pastwisk. Ten obraz tak bardzo kłóci się z tym co mamy w Polsce, gdzie zwierzęta spędzają większość roku na pastwiskach, ciesząc się dość dużą swobodą. Jest w tym coś smutnego, bo gdy jechałem przez Włochy to nie zauważyłem ani razu takiego obrazka. Tymczasem u nas jest to stały element krajobrazu na wsi.
Jednak tylko ten element tak naprawdę mi nie pasował. Cała reszta wypada bowiem świetnie. Historyjka jest ciekawie napisana, w obu wypadkach dziecko poznaje "od kuchni" operę i gospodarstwo, uczy się wielu cennych pojęć, a co ważniejsze widzie, jak wymagające są to zawody. Ten ostatni element bardzo mi się podoba, bo nie ukazuje życia dorosłych jako sielanki, przygotowując dziecko do tego, co czeka je w dalszej przyszłości. Dlatego szczerze polecam zeszyty z tej serii, zarówno nowe, jak i te dawno wydane. Niesie ona dużo wartości, które warto wpajać młodemu pokoleniu jak najwcześniej to tylko możliwe.
Zacznijmy od lotniska, bowiem książeczka z miejsca przypomniała mi moje stare czasy, gdy dopiero stawiałem swoje pierwsze kroki w przedszkolu. Konstrukcja książeczki bardzo mocno przypomina mi serię "Jak to działa" oraz podobne do niej atlasy edukacyjne, pełne przekrojów, opisów w okienkach i rysunków. Tutaj mamy w zasadzie ten sam model. Przekrój przez samolot z opisem poszczególnych elementów, pełen opis odprawy, przygotowanie maszyny do startu, czy przekrój przez terminal lotniczy. Do tego znajdziemy tez rozdziały poświęcone aerodynamice albo pracy silnika odrzutowego. Jest też okienko poświęcone najważniejszym postaciom związanym z lotnictwem. To naprawdę tonaż wielu istotnych informacji, podanych w bardzo przyjemnej do strawienia postaci. Tekstu jest sporo, ale właśnie o to chodzi. Ważne jest to, jak całość podano dziecku i szczerze powiedziawszy, jest milion razy lepiej zrobione od podręczników szkolnych, dla pierwszych klas szkoły podstawowej. "Ludzie" z ministerstwa oświaty mogliby brać z tego przykład, jak należy pisać podręczniki.
Kolejne dwa zeszyty przynależą do serii opisującej zawody. Są już napisane w formie klasycznego opowiadania, gdzie dziecko odwiedza miejsce pracy danej postaci. W przypadku śpiewaczki jest to opera, a u rolnika jego ogromne gospodarstwo. Tutaj mi osobiście zapaliła się lampa, tylko raz. Wiem, że można uznać to za czepianie się, ale chodzi o przedstawienie hodowli bydła, gdzie siedzi niemal non stop w oborze w małych boksach, nie mając dostępu do pastwisk. Ten obraz tak bardzo kłóci się z tym co mamy w Polsce, gdzie zwierzęta spędzają większość roku na pastwiskach, ciesząc się dość dużą swobodą. Jest w tym coś smutnego, bo gdy jechałem przez Włochy to nie zauważyłem ani razu takiego obrazka. Tymczasem u nas jest to stały element krajobrazu na wsi.
Jednak tylko ten element tak naprawdę mi nie pasował. Cała reszta wypada bowiem świetnie. Historyjka jest ciekawie napisana, w obu wypadkach dziecko poznaje "od kuchni" operę i gospodarstwo, uczy się wielu cennych pojęć, a co ważniejsze widzie, jak wymagające są to zawody. Ten ostatni element bardzo mi się podoba, bo nie ukazuje życia dorosłych jako sielanki, przygotowując dziecko do tego, co czeka je w dalszej przyszłości. Dlatego szczerze polecam zeszyty z tej serii, zarówno nowe, jak i te dawno wydane. Niesie ona dużo wartości, które warto wpajać młodemu pokoleniu jak najwcześniej to tylko możliwe.