1 maja 2018

Podniebny Orzeł

Kto w miarę regularnie czyta mojego bloga, ten wie że uwielbiam komiksy gdzie fikcja literacka łączy się z historią. Dlatego "Podniebny Orzeł" przykuł moją uwagę, gdy usłyszałem o nim po raz pierwszy. Dwoje Japończyków - Manzo i Hikosaburo - będących samurajami i weteranami wojennymi, po upadku Szoguna, uciekło do USA. Tam mieli rozpocząć nowe życie, z dala od wojny. Los oczywiście z nich zakpił i pasmo pecha nie opuszczało dwójki przyjaciół na nowej ziemi. Pewnego razu jednak uśmiechnęła się do nich nadzieja i znaleźli nowy dom w wiosce Indian. Indian Wielkich Równin, odważnych wojowników Oglala, którym przewodził Szalony Koń.

Jeśli ktoś interesuje się historią Ameryki Północnej, szczególnie z okresu drugiej połowy XIX wieku, to imię indiańskiego wodza od razu powinno zaszczepić w takiej osobie ciekawość. Dla tych, którzy nie pałają miłością do tej tematyki, podam inne nazwisko, związane z tamtymi wydarzeniami - Custer. Tak. Fabuła komiksu opisuje wydarzenia za czasów walk Siuksów i Czejenów z rządem USA, który stopniowo tępił rdzennych mieszkańców Ameryki. W praktyce była to eksterminacja, na miarę holocaustu z czasów II Wojny Światowej, choć zdecydowanie bardziej rozłożona w czasie i nikt nie budował krematoriów. Prawda jest jednak taka, że biali Amerykanie złamali wszystkie traktaty, jakie podpisali z Indianami, zajęli ich ziemie, spustoszyli je, a niedobitków zamknęli w rezerwatach. Oto dziedzictwo USA i mimo upływu lat, nadal ta rana krwawi. Autor "Podniebnego Orła", Jiro Taniguchi, uchwycił ten element historii i pokazał go dobrze, choć niestety, w mojej opinii, z pewnymi zgrzytami. 

Akcja komiksu zaczyna się w marcu 1871 roku, zaś kończy jesienią 1877, po upadku zbrojnego powstania Indian. Taniguchi przedstawił cały konflikt ciekawie, ale w bardzo skróconej wersji. To trochę boli, bowiem co jakiś czas do opowieści wtrąca się narrator, przybliżający czytelnikowi kluczowe wydarzenia historyczne dla tamtego konfliktu. Autor świetnie łączy to literacką fikcją, którą są dwaj samuraje, nadając pewnym sprawom drugie dno. Z drugiej strony aż się prosi aby to bardziej rozbudować, nawet na serię składającą się z 3-4 tomów, każdy po 250 stron. Wtedy byłoby ciekawiej, tak jak to mamy na przykład w "Requiem Króla Róż", gdzie przedstawiono fikcyjną opowieść rozgrywającą się na tle Wojny Dwóch Róż. Tymczasem "Podniebny Orzeł" liczy niecałe 300 stron i czuć, że to za mało. Miejscami mamy ogromny przeskok akcji w latach, a ja chciałem wiedzieć, co się działo z bohaterami przez ten czas. Niemniej innym może się spodobać, akurat taka skrócona konwencja przedstawienia całej historii walk o Wielkie Równiny i Góry Czarne.


Co zaś się tyczy głównych postaci, to zostały pokazane bardzo dobrze. Tytułowy Podniebny Orzeł to imię nadane przez Indian Hikosaburo, natomiast Manzo otrzymał imię Wietrzny Wilk. Ciekawie przedstawiono ceremonię nadania im tych imion, która dodatkowo jest ładnie narysowana. Sam Szalony Koń ma dobrze oddany swój wojowniczy charakter. To ten wielki wódz przyczynił się do zbrojnego oporu przeciw białym, gdy ci zaczęli niszczyć jego tereny. Autor dobrze uchwycił to, jak Kawaleria i traperzy wybijali masowo bizony, po to aby zagłodzić Indian. Budowę kolei żelaznej, niszczącej krajobraz Wielkich Równin, czy dewastujący wszystko na swej drodze, niszczycielski marsz górników i poszukiwaczy złota. Taniguchi pokazał dobitnie każdy z tych obrazów, a na ich tle napisał historię dwóch samurajów, dla których honor był wart więcej niż życie.

Podobne zasady wyznają Indianie. To sprawiło, że czytelnik w pełni rozumie czemu Japończycy przyłączyli się do nich, a nie białych osadników. Ciekawie też przedstawiono zderzenie obu kultur. Niestety tutaj czasem wkrada się pewien, hmm... powiedzmy, że chochlik, który mi osobiście przeszkadzał. Chodzi o sporadycznie nie pasującą wymowę Indian, głównie Szalonego Konia, która bardziej pasuje do współczesnych odzywek młodzieży. Kiedy czytałem wtręty pokroju "Wrony (wrogie plemię) nie mają jaj", albo wymianę zdań "Kopę lat Szalony Koniu.", "Ooo... Siedzący Byk. Dobrze, że jesteś.", to jakoś gryzło się to z innymi dialogami takich postaci. Niestety trochę tego jest.


Co do samego rysunku, to bardzo przypadł mi do gustu. Szkoda, że mangi są czarno białe, bowiem aż się prosi tutaj o kolorowy rysunek. Kilka pierwszych stron posiada kolorystykę i wypada rewelacyjnie. Czasami chciałbym, aby twórcy mang, trochę nagięli swoje zasady, ale z drugiej strony, to przecież tworzy ich unikalny klimat. Tutaj rysunek mocno mi podszedł, bowiem nie było tych, że się tak prostacko wyrażę, "dziecinnych" i komicznych twarzyczek z wielkimi łezkami na czole. Autor starał się jak najbardziej oddać realizm, zarówno w odniesieniu do krajobrazu, jak i poszczególnych postaci. Szczególnie historycznych. Dzięki temu rewelacyjnie uchwycił osobę Custera, nie wybielając jej (wiem, dziwnie brzmi) na żadnym polu. Za to bardzo cenię Jiro Taniguchi'ego, bowiem nie każdy artysta by się na to zdecydował.

Komu komiks może się spodobać?
Miłośnikom komiksów historycznych. Osobom lubiącym czytać literaturę z fabułą osadzoną na tle historycznych wydarzeń. Nawet jeśli nie sięgacie po mangi, tutaj warto złamać tą zasadę.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
W ciemno - tak. Znając jego pełną treść - też, ale nie po cenie okładkowej.

Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Niestety nie, choć miałem nadzieję, że tak się stanie. Byłaby to pierwsza manga pozostawiona u mnie na stałe. Niemniej tak "skrócona" wersja wydarzeń, przedstawionych w komiksie, mi nie odpowiada i to ostatecznie zadecydowało, że "Podniebny orzeł" był dla mnie lekturą jednorazową.

Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy TOP12 przeczytanych komiksów w 2018?
Nie, ale nie poszedł też do rozczarowań. Dla mnie to po prostu dobry komiks. Wart uwagi, ale na jeden raz, choć raczej nigdy nie wywietrzeje mi z pamięci.