12 maja 2018

Arab przyszłości: 1978-1984

Riad Sattouf to ciekawa osoba. Od strony ojca Syryjczyk (sunnita), a od strony matki Francuz, urodził się w Paryżu w 1978 roku. Dzieciństwo natomiast spędził we Francji, Libii oraz głównie Syrii, którą teraz opisuje przez pryzmat własnych doświadczeń. W 2014 roku wydał pierwszy tom swojej komiksowej autobiografii "Arab przyszłości", za co, jeśli wierzyć internetom, jego rodzice mieli do niego żal. Nie ma się czemu dziwić, bowiem Riad przedstawił tam absurdy zarówno arabskiego reżimu jak i liberalnej Francji, na przykładzie swoich rodziców. W 2016 pojawił się drugi tom serii, a w tym roku latem, we Francji ukarze się tom trzeci, obejmujący lata 1986-1987. Kiedy zagłębiłem się w ta, dla mnie wybitnie ciekawą, lekturę, szybko zrozumiałem, dlaczego ludzie z tamtych regionów, zachowują się dzisiaj niemal jak dzicz, przybywając do Europy. Wszak zostali wychowani w systemie, gdzie Wieki Ciemne to dla nich niemal Oświecenie. Niestety, ten hamski zwrot z mojej strony nie jest rasistowską uwagą, a przytykiem skierowanym do ludzi, doprowadzających bezpośrednio do takiego stanu rzeczy. Dyktatorów i kapłanów świata arabskiego.

Riada poznajemy gdy ma dwa lata. Wspomina on wtedy, jak poznali się jego rodzice, co robi w zabawny sposób, pasujący do konwencji komiksu. Ogólnie sam wydźwięk jego pracy jest poważny, choć przedstawiony w krzywym zwierciadle, właśnie z pomocą specyficznego rysunku, z którego aż bije satyra. Mi osobiście ten zabieg się bardzo podoba, ale niekoniecznie każdemu podpasuje. Słyszałem głosy osób, wolących w takiej pracy bardziej realistyczną kreskę, podkreślającą powagę sytuacji. Z drugiej strony to właśnie ten specyficzny styl, uwypukla absurdy krajów Arabskich, chciało by się rzec "Z lat 80-tych XX wieku", ale to kłamstwo. Patrząc po tym co dziś mamy w Libii, Syrii, Iranie i innych krajach tego bloku, ma się wrażenie, jakby czas zatrzymał się tam w miejscu. Nie inaczej przedstawia to Riad Sattouf.

Bardzo ciekawym zabiegiem jest nadanie kolorów poszczególnym krajom. Jeśli akcja rozgrywa się we Francji, to plansze są niebieskie, w Libii żółte, a Syrii Różowe. To ten ostatni kraj dominuje na kartach komiksu, bowiem tam autor spędził większość swego dzieciństwa. Ten tom przedstawia głównie jego losy z okresu od drugiego do szóstego roku życia. Powiem wprost - porąbanego życia, w porąbanych krajach. Sattouf w prost fenomenalny sposób przedstawił absurdy socjalistycznych reżimów, gdzie wszystko co kapitalistyczne, w tym cały "Zgniły Zachód", są złe, a jednocześnie przywódcy tych państw nabywają towary produkowane przez kraje "wrogiego" bloku. Absurd goni absurd, a hipokryzja im tylko kibicuje. Gdybym nie interesował się tak mocno historią, mógłbym uznać nieraz przedstawiane sytuacje za wymysły autora komiksu. Niestety doskonale zdaję sobie sprawę, że pokazuje on prawdę, co jednocześnie mnie przeraża i bawi, gdy czytam jego pracę.


Oczywiście cały ten bałagan nie byłby pełny, bez wszędobylskiej religii, wciskanej na każdym kroku. Chrześcijaństwo, a mam tu głównie na myśli wyznanie rzymsko-katolickie i prawosławne, nie jest święte. Niemniej jako tako "znormalniało" i nie narzuca się już tak agresywnie z swoimi poglądami. Innymi słowy, jak powiesz że nie wierzysz w żadnego Boga, to nie zetną ci głowy. W przypadku Islamu krajów Bliskiego Wschodu, jest zupełnie inaczej. Tam religia wyprała mózgi niewykształconej ludności, która jednocześnie i tak łamie nieraz ich zakazy, bo... Allach nie patrzy, gdy robisz coś po kryjomu. Ilość absurdów głoszonych przez Imamów po prostu przeraża, a całe piękno kulturowe Islamu, od blisko wieku, to wyłącznie jego resztki. Jeśli spojrzeć na to jak Islam wyglądał przed I Wojną Światową, a obecnie, to widać jak na dłoni morderczy regres. Nie ma się wtedy czemu dziwić, że autor komiksu w taki a nie inny sposób przedstawił świat arabski.

Tutaj można przejść do jednej z kluczowych postaci, czyli ojca autora komiksu. Gość jest ucieleśnieniem absurdów, o których wspominałem. Z jednej strony, jako liberalny muzułmanin, mówi o tym że trzeba edukować ludność Syrii, czerpać przykłady z Francji i tak dalej, a zaraz potem szydzi z wielu wartości demokratycznej Francji i zachowuje się niczym typowy dyktator. Momentalnie na wierzch wychodzą jego korzenie i to, w jakiej kulturze został wychowany. W praktyce staje się największym hipokrytą w komiksie, co widać jak na dłoni. Z drugiej strony ciągle wspiera go jego żona, która musiała strasznie go kochać, bo nie znam kobiety godzącej się na to co przeżyła. On jednak też był jej oddany i często wstawiał się za nią, gdy ta nie spełniała wymogów arabskiego świata.


Komu komiks może się spodobać?
Osobom interesującym się historią oraz kulturą współczesnych krajów Arabskich, ludziom lubiącym reportaże oraz literaturę biograficzną.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Obowiązkowo, w dniu premiery.

Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Tak i ląduje koło pozycji Guya Delisle. Dla mnie "Arab przyszłości" to bardzo ważne dzieło literackie, które ciesze się, że powstało właśnie teraz.

Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy TOP 12 przeczytanych komiksów 2018?
Tak i jest jednym z trzech moich faworytów do pierwszego miejsca na tej liście.